Myślę, że KPO to nie jest ostatnie słowo ze strony Lewicy, ale początek naszej współpracy również w kontekście naszych projektów socjalnych i ekologicznych - mówi w rozmowie z DGP Olga Semeniuk, wiceminister rozwoju, pracy i technologii.

Na ile harmonogram otwierania branż jest optymalny z punktu widzenia Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii? Czy można by to było zrobić szybciej?

Moglibyśmy otworzyć wszystko już teraz, wykazując się hurraoptymizmem, ale od ponad roku pandemia uczy nas pokory. Dlatego też rząd nie przedkłada do wiadomości publicznej długofalowych planów odmrażania gospodarki. Opracowane zostały różne warianty we współpracy z przedstawicielami poszczególnych branż. Niemniej należy pamiętać, że chociażby odmiana brytyjska koronawirusa utwierdza nas w przekonaniu, że otwieranie gospodarki powinno odbywać się etapami. Po to, aby w ciągu 10 dni „rozmrożeń” obserwować sytuację epidemiczną w kraju. Jeśli statystyki zakażeń będą wzrastać, trzeba będzie się zatrzymać albo wręcz wykonać krok wstecz. Cały czas udzielamy pomocy z poszczególnych tarcz, na bieżąco analizujemy i konsultujemy międzyresortowo kierowane przez przedsiębiorców postulaty dotyczące wdrożenia kolejnych instrumentów wsparcia. Przykładowo, przedsiębiorcy postulują utworzenie Tarczy Finansowej PFR 3.0.

Na to nie ma szansy?

Dzisiaj przedsiębiorcy mogą korzystać z Tarczy Branżowej z 63 kodami PKD. Rozmawiamy też o polskim Nowym Ładzie i Krajowym Planie Odbudowy. To są dwa największe programy, które będą adresowane również do przedsiębiorców.

Z punktu widzenia resortu istotne są już nie tyle działania ratunkowe, pandemiczne, ale gospodarcze otwarcie po pandemii?

Programy ratunkowe na ten moment powoli wygaszamy. Natomiast coraz bardziej będziemy stawiać na pakiety proinwestycyjne i różnego rodzaju ulgi, chociażby dla sektora MŚP, związane z funkcjonowaniem Polskiej Strefy Inwestycji. Znajdują się tam instrumenty wsparcia oparte na kryteriach ilościowych i jakościowych, które mają zachęcić polskich i zagranicznych przedsiębiorców do inwestowania na terenie PSI. Zyskuje na tym państwo, bo inwestorzy gwarantują wiele nowych miejsc pracy, zyskują też przedsiębiorcy, bo otrzymują za to różnego rodzaju ulgi i udogodnienia związane np. z procesem budowlanym.

O jakich nowych instrumentach mowa?

Prezentacja Nowego Ładu nastąpi jeszcze w tym miesiącu. Z punktu widzenia resortu rozwoju dostrzegam tu dwa istotne obszary. Pierwszy to inwestycje krajowe i zagraniczne. Chcemy zachęcić inwestorów zagranicznych, a może też powoli zmuszać do tego, aby jeszcze szerzej i szybciej angażowali się w zakładanie nowych przedsiębiorstw w Polsce.

Zmuszać?

Oczywiście miałam na myśli, że zachęcić poprzez szybszą ścieżkę inwestycyjną. W resorcie nieprzerwanie prowadzimy prace mające na celu jej usprawnianie, dzięki czemu przedsiębiorca mógłby rozwijać inwestycje w naszym kraju.

Będzie mowa o nowych instrumentach podatkowych?

To już pytanie do wiceministra finansów Jana Sarnowskiego. Założeniem Nowego Ładu jest wyrównanie dysproporcji między grupami społecznymi. Ale nie chodzi o to, by uderzyć w tych, którzy zarabiają powyżej średniej krajowej, tylko o doprowadzenie do sytuacji, w której każdy dorosły obywatel złoży się na państwo i nową, postpandemiczną gospodarkę. Mamy świadomość, że są takie grupy społeczne - np. zarabiający płacę minimalną, seniorzy czy niepełnosprawni - których nie stać na dopłacanie do budżetu państwa. Ale są też i tacy, którzy zarabiają dużo i mogą się tymi pieniędzmi podzielić z państwem. W zamian mieliby np. dostęp do różnego rodzaju ulg.

Lewica wam w tym pomoże?

Współpraca z Lewicą - chociażby w kontekście Krajowego Planu Odbudowy czy też środków, jakie rząd Zjednoczonej Prawicy planuje przeznaczyć na budowę mieszkań, na program Społecznych Inicjatyw Mieszkaniowych czy ”Lokal za grunt” - ma pomóc w likwidowaniu barier życia codziennego, z jakimi borykają się dzisiaj młodzi ludzie. Z jednej strony chcemy, aby Nowy Ład skupiał się na seniorach, kontynuował programy, które wprowadzamy już od 2015 r. Z drugiej zaś, aby zniwelował problemy np. osób młodych związane chociażby z dostępnością kredytów.

Porozumienie z lewicą w sprawie KPO to jaskółka szerszego porozumienia w sprawie rozwiązań zawartych w Nowym Ładzie?

Myślę, że KPO to nie jest ostatnie słowo ze strony Lewicy, ale początek naszej współpracy również – o czym mówiłam już wcześniej - w kontekście naszych projektów socjalnych i ekologicznych.

Wspomniała pani o lepiej zarabiających, którzy mieliby dołożyć się do funkcjonowania państwa. Czy te obciążenia nie pójdą za daleko?

To jest kwestia naszej odpowiedzialności społeczno-gospodarczej. Przedsiębiorcy często nas pytają: czy jak zarabiam tyle a tyle, to będę musiał dopłacać? Podobne obciążenie finansowe coś innego oznacza dla dobrze zarabiającego przedsiębiorcy, a co innego dla kogoś, kto zarabia nieco powyżej płacy minimalnej.

Ile będzie kosztować cały pakiet dochodzenia do normalności?

Odpowiedzi na to pytanie nie uzyskamy w żadnym resorcie finansów w krajach europejskich. Na podsumowanie przyjdzie czas za kilka lat. Mamy świadomość, że wszystkie kraje uruchamiają dodatkowe środki, które ujawnią się w zadłużeniu, ale jednocześnie ich brak mógłby mieć jeszcze poważniejsze konsekwencje. I tak pakiet wsparcia, który na wiosnę uruchomił polski rząd, choć kosztowny, pozwolił firmom zwiększyć płynność i zbudować „poduszkę” finansową, która umożliwiła im przetrwanie turbulencji. Zdecydowano się uruchomić środki na niespotykaną w naszej historii skalę. Wsparcie osiągnie blisko 9 proc. polskiego PKB z 2019 r. i jest to jeden z lepszych wyników w Europie. Największe środki były skierowane w ramach pakietów pomocowych BGK i Polskiego Funduszu Rozwoju.

To środki na doraźne zaradzenie sytuacji kryzysowej. Teraz przed nami budowa konkurencyjnej gospodarki pokryzysowej. Na pewno istotne znaczenie będą tu odgrywały fundusze europejskie zawarte w Krajowym Planie Odbudowy czy też w polityce spójności. Jak wielokrotnie powtarzaliśmy, KPO to blisko 24 mld euro w formie dotacji i możliwość skorzystania z 34 mld euro w ramach pożyczek. Polityka spójności to kolejne ponad 76 mld euro. Ale jest też Nowy Ład, za którym dzięki - mam nadzieję - dobrej współpracy z Lewicą, pójdą też konkretne ustawy, służące wzmacnianiu polskiej gospodarki. Dobór kierunków reform i projektów inwestycyjnych jest oparty m.in. o doświadczenia funkcjonowania gospodarki w warunkach pandemii. I w tym kontekście dostrzegamy też sektory, które prawdopodobnie będą musiały się przebranżowić.

Jeszcze niedawno przebranżowienie uznawano za drażliwy temat. Rządowi oficjele unikali tego sformułowania.

Dziś już tak nie jest, choć niektórzy politycy, w tym również ja, byli wręcz linczowani, kiedy takiego sformułowania używali. W maju 2020 r. takie wypowiedzi wywoływały ostracyzm, nikt nie chciał o tym słyszeć. A teraz branże same przychodzą i ze mną o tym dyskutują. Na przykład część branży weselnej pyta: gdzie znajdą środki na nowy start-up, na stworzenie czegoś nowego, bo już widzimy, że być może nie uda nam się odbudować tego potencjału, jaki mieliśmy na początku 2020 r.

No właśnie. Gdzie są te pieniądze?

To ważne pytanie, ale tu nie chodzi tylko o pieniądze. Dzisiaj problemem może być także zmiana naszych zachowań. Pytanie też, które branże odbudują się po pandemii, a w których rząd powinien ingerował, aby pobudzić popyt. Tu jest dużo pomysłów. Jednym z najpopularniejszych jest bon, ale on nie rozwiąże wszystkich problemów polskiego biznesu. Dużą rolę w odbudowie gospodarki będzie odgrywał KPO, ale pomimo ogromnych pieniędzy, jakie już niedługo trafią na nasz rynek, ten proces potrwa nie miesiące, lecz lata.

Jak pani widzi rolę swoją, resortu i rządu w tym procesie?

Nasz resort już za czasów Jadwigi Emilewicz – bo to ona była prekursorem – włączył się w rozmowę z biznesem. Gdyby przedsiębiorcy do nas nie przyszli i nie doradzili: dajcie nam takie instrumenty, aby doprowadzić do równowagi między płynnością finansową firmy a ochroną miejsc pracy, nie bylibyśmy tu gdzie, jesteśmy dzisiaj. Dzięki temu dialogowi potrafię wyciągnąć odpowiednie wnioski i rozmawiać nie tylko o dobrych wskaźnikach w polskim przemyśle czy eksporcie, ale także o potrzebach innych gałęzi gospodarki. W procesie konsultacji z branżami, niezwykle cenną rolę odgrywa też Pałac Prezydencki.

Jakie będą kryteria pomocy w tarczy postpandemicznej? Jakie będą instrumenty? Będą duże środki unijne, ale jaki może być wkład własny polskiej gospodarki?

Na razie skupiamy się przede wszystkim na tym, aby możliwie najlepiej z punktu widzenia naszego społeczeństwa i gospodarki, wydać pieniądze, jakie otrzymamy z KPO oraz w ramach – finansowanego częściowo z budżetu państwa - Nowego Ładu. Chcemy wesprzeć proces cyfryzacji w biznesie i administracji publicznej. Zastanawiamy się nad formami wsparcia sektora MŚP. W moim resorcie przygotowaliśmy np. Polski Inkubator Rzemiosła – program adresowany do 300 tys. firm rzemieślniczych z rocznym budżetem w wysokości 10 mln zł. Nie zapominamy też o pakiecie działań proinwestycyjnych oraz ułatwieniach w dostępie do mieszkań dla młodych ludzi. Chcemy również, aby nasze działania – realizowane w ramach KPO – były kompatybilne z Europejskim Zielonym Ładem.

Jak będą wyglądały ulgi na koszty pracy?

Już dzisiaj przedsiębiorcy mogą korzystać z szeregu ulg na koszty pracy. Wynika to bezpośrednio z zasad udzielania pomocy publicznej, zarówno w Polskiej Strefie Inwestycji jak i w programie grantowym. Przede wszystkim jest to jednak rozwiązanie stosowane na poziomie prawa podatkowego. Niemniej jednak stale szukamy nowych możliwości uelastycznienia w tym zakresie. Dlatego w Nowym Ładzie zostaną pokazane różnego rodzaju formy wsparcia, których celem będzie pozyskanie pracowników.

Ostatnio KE przyjęła nową mapę pomocy regionalnej. Dla wielu ekspertów to symboliczny koniec Polskiej Strefy Inwestycji w dotychczasowej formule. W Warszawie i powiatach ościennych pomoc w postaci zwolnienia z CIT w ogóle nie będzie udzielana. W województwach pomorskim, dolnośląskim i wielkopolskim nowe inwestycje będą wciąż korzystać z ulg, ale pomoc będzie mniejsza niż dotychczas. Co w tej sytuacji?

Mapa pomocy regionalnej jest określana na podstawie wskaźników ekonomicznych. Dlatego jej modyfikacja stanowi naturalną konsekwencję sukcesów rozwojowych w pewnych regionach. Zmiany były do przewidzenia od dawna i jest to jedynie sformalizowanie procesów, których wszyscy od dawna się spodziewali. Jednocześnie musimy pamiętać o tym, że pomoc publiczna w Warszawie od 2014 r. jest na poziomie zaledwie 10 proc. intensywności. To w oczywisty sposób już wcześniej rzutowało na atrakcyjność pomocy publicznej w stolicy i powiatach ościennych. Nie demonizowałabym tych zmian.

Spojrzałabym raczej na nową mapę przez pryzmat dziewięciu województw, które na niej zyskają. Z jednej strony jest to dla nich wartość dodana, bo korzystniejsze warunki, to naturalna przewaga w procesach inwestycyjnych. Z drugiej strony to pokazuje, że jeszcze wiele wyzwań stoi przed polityką rozwojową naszego kraju. Ogłaszanie końca Polskiej Strefy Inwestycji, która powstała w 2018 r., przez co gruntownie zreformowano instrument specjalnych stref ekonomicznych, wydaje się być zdecydowanie przedwczesne.

Jakie instrumenty z interwencyjnej polityki ostatniego roku powinny na stałe pozostać w rządowych szufladach?

W ramach różnych instrumentów z kolejnych odsłon Tarczy Antykryzysowej do polskich przedsiębiorców skierowaliśmy ponad 211 mld zł. Wydaje się, że takie działania pomocowe mamy już za sobą i kolejna wersja ustawy antycovidowej nie jest potrzebna. Ale jeśli w przyszłości zdarzy się kryzys, obecna tarcza może być reaktywowana. Największą popularnością cieszyły się dotacje bezzwrotne. Przedsiębiorcy pokrywali z nich koszty stałe, w tym koszty zatrudnienia. Nie wykluczam, że tzw. postojowe, zwolnienie z ZUS czy dopłaty do kosztów pracownika, też na stałe wejdą do zestawu działań antykryzysowych.

Teraz główną receptą na wychodzenie z pandemii będzie Narodowy Program Szczepień. Ważnym elementem, już nie gospodarczym, ale związanym z rynkiem pracy, jest praca zdalna. Rozwiązania prawne w tym zakresie konsultujemy z Radą Dialogu Społecznego i zamierzamy wpisać je już na stałe do Kodeksu pracy. Patrząc, zwłaszcza na to jak funkcjonują przedsiębiorstwa zagraniczne, może być tak, że wiele polskich firm i ich pracowników nie wróci już do pracy w dotychczasowym miejscu.

Kiedy praca zdalna zostanie uregulowana?

Obecnie trwają rozmowy w ramach RDS, a docelowo planujemy uwzględnić możliwie jak najwięcej rozwiązań przyjętych przez partnerów społecznych.

Jakich efektów gospodarczych, krótko- i długoterminowych spodziewa się pani w wyniku harmonogramu otwierania branż?

Niektóre branże będą się odbudowywać przez dłuższy czas. Będą też takie, które będą musiały zmienić sposób swojego funkcjonowania.

Które?

Przede wszystkim firmy związane z turystyką. Dodatkowo mamy tu do czynienia z barierą psychologiczną, która polega na tym, że ludzie jeszcze przez dłuższy czas będą się obawiać dalekich podróży czy też wycieczek w dużych grupach. Martwię się również o gastronomię. Eksperci twierdzą, że jak tylko otworzymy ogródki i restauracje, to ludzie ruszą tam tłumnie. Ja jestem nieco mniejszą optymistką.

Jak w kontekście otwierania gospodarki patrzy pani na koncepcję paszportu covidowego? Otwieranie restauracji tylko dla osób zaszczepionych?

W Europie toczy się gorąca dyskusja na ten temat, ale ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły. Ja nie jestem zwolennikiem tego pomysłu. Szczepionka ma charakter fakultatywny i powinna taki zachować. Wprowadzenie obligatoryjności byłoby trudne do zrealizowania. Bo jak to sobie wyobrażamy? Ktoś zapomni paszportu covidowego, będzie chciał wejść do restauracji i nie wejdzie? Tak może powstać rynek fałszywych paszportów. Jak będziemy to sprawdzać? Kto będzie to obsługiwał? Z mojego punktu widzenia to nierealne, choć zobaczymy co przyniesie przyszłość.

Czy przewidujecie w Nowym Ładzie finansowe wsparcie dla inwestycji samorządów? Podobne do Funduszu Inicjatyw Lokalnych?

Rządowy Fundusz Inicjatyw Lokalnych to jeden z lepszych programów dla jednostek samorządu terytorialnego, jaki powstał w ostatnich latach w Polsce. Nie chciałabym polemizować w kwestii wydawania tych środków. Kryterium było jasne. Dawaliśmy pieniądze tym, którzy najbardziej tego potrzebowali, czyli najbiedniejszym. Jeśli chodzi o Nowy Ład, to nie widzę tam przestrzeni dla projektu stricte samorządowego.

Rozmawiali Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, współpraca Anna Ochremiak