1,3 mld zł wyniosła w 2020 r. łączna strata sześciu banków, jakie są pod kontrolą państwa. Te same instytucje rok wcześniej przyniosły 6,9 mld zł zysku. Podsumowanie jest możliwe dopiero teraz, bo raptem kilka dni temu swoje sprawozdania opublikowała połowa kredytodawców, nad którymi pieczę sprawuje państwo.

Pogorszenie to w głównej mierze efekt straty wykazanej przez PKO BP, największy krajowy bank. „Na spadek rocznego wyniku wpłynęły przede wszystkim odpisy związane z przewidywanym uruchomieniem szerokiego programu ugód z klientami, którzy zaciągnęli walutowe kredyty mieszkaniowe. Ujęty w wynikach 2020 r. koszt z tego tytułu to blisko 6,6 mld zł” – napisał w liście do akcjonariuszy prezes Zbigniew Jagiełło.
Ale nie był to jedyny państwowy bank ze stratą. Ponad 300 mln zł na minusie był niewielki Bank Ochrony Środowiska, na którego wynikach także odbił się problem kredytów walutowych. Kilka milionów straty zanotował najmniejszy w grupie państwowych banków – Pocztowy. Ten z kolei tworzył rezerwy na zwrot prowizji od przedterminowo spłaconych kredytów konsumpcyjnych.
Aktywa państwowych banków wynosiły w końcu 2020 r. prawie 880 mld zł. W porównaniu z poprzednim rokiem urosły o 16 proc. Suma bilansowa całego sektora bankowego to 2,36 bln złotych.
Kapitały całej szóstki zwiększyły się o 6 proc., do 98,4 mld zł (w całym sektorze – niecałe 230 mld zł). To w głównej mierze efekt przeprowadzonego w ubiegłym roku dokapitalizowania Banku Gospodarstwa Krajowego, który funkcjonuje w formule banku państwowego. BGK, aktywny na polu walki z kryzysem pandemicznym, zanotował też największy przyrost skali działania: jego aktywa urosły o niemal 60 proc.
Państwowe banki urosły, ale straciły