Słowaccy urzędnicy nie chcą słyszeć o inwestycji, która zmieni krajobraz w Pienińskim Parku Narodowym.
Słowaccy urzędnicy nie chcą słyszeć o inwestycji, która zmieni krajobraz w Pienińskim Parku Narodowym.
Marszałek Małopolski, prezes Polskich Kolei Linowych oraz włodarze gmin Szczawnica, Krościenko nad Dunajcem i Sromowce Niżne podpisali list intencyjny w sprawie budowy kolejki linowej przez Pieniński Park Narodowy tuż przy słowackiej granicy. Samorządowcy zapomnieli jednak skonsultować pomysłu ze Słowakami, którzy zapowiadają sprzeciw w ramach procedury transgranicznego oddziaływania inwestycji na środowisko.
Na razie trudno mówić o szczegółach inwestycji, bo pomysł jest na wstępnym etapie. Wiadomo, że kolejka miałaby połączyć trzy wymienione gminy i przebiegać przez najpopularniejszy fragment Pienin. – Nie mamy dużej możliwości rozbudowy dróg, żeby usprawnić komunikację pojazdów, a jednocześnie chcemy uatrakcyjniać region i dostosowywać do potrzeb turystów – zaznacza Jan Dyda, wójt gminy Krościenko nad Dunajcem. – Takie podejście w naszych wspólnych dyskusjach było podstawą, by przystąpić do przeanalizowania możliwości budowy kolei łączącej w przyszłości początek i koniec spływu Dunajcem – dodaje.
Ze względu na wstępny etap trudno też oszacować koszty, ale podobne projekty mają budżety rzędu kilkuset milionów złotych, co przekracza możliwości finansowe Małopolski. Jeśli inicjatorzy liczyli na sfinansowanie zadania ze środków unijnych, mogą mieć z tym problem. Pomysł negatywnie oceniają oba parki narodowe (polski i słowacki) oraz słowackie samorządy, których nikt nie spytał o zdanie. Choć kolejka leżałaby w całości na polskim terytorium, jej transgraniczny wpływ na Słowację byłby istotny nie tylko w wymiarze przyrodniczym.
Jedna ze stacji znalazłaby się tuż przy kładce łączącej słowacki Czerwony Klasztor ze Sromowcami Wyżnymi, a kolejka na zawsze zmieniłaby charakterystyczny widok ze słowackiego brzegu Dunajca na Trzy Korony. Tymczasem widok ten można uznać za ważny element tożsamości tego kraju. Jest często umieszczany w folderach i albumach promujących kraj preszowski i Słowację. Dla Słowaków jest mniej więcej tym, czym dla Polaków widok na Giewont, Wawel lub Klif Orłowski. Do tej pory ten fragment pogranicza był przykładem wzorcowej współpracy dobrosąsiedzkiej, a dzięki transgranicznej kładce polskie i słowackie miejscowości tworzą jedną całość, podobnie jak Cieszyn i Czeski Cieszyn.
Jak zatem wyglądało konsultowanie projektu ze Słowakami? – Oficjalnie nie mam żadnych informacji o projekcie, ponieważ nie zostałem poinformowany ani przez marszałka Małopolski, ani kompetentny polski organ, ani potencjalnego inwestora. Podejrzewam, że projekt jest dopiero w fazie wizji i cały zamiar powinien podlegać ocenie wpływu na środowisko, czyli po stronie Republiki Słowackiej musi przebiec procedura oceny transgranicznej (EIA) – mówi DGP Štefan Džurný, starosta gminy Czerwony Klasztor.
Negatywnie ocenia tę inwestycję starosta sąsiedniej Starej Wsi Spiskiej, którego również poprosiliśmy o komentarz. – Na informację o planowanej budowie kolejki w Pieninach natrafiliśmy w internecie. Nikt z polskiej strony się z nami nie kontaktował ani nie prosił o opinię. To przedsięwzięcie będzie mieć katastrofalny wpływ na środowisko i cała wyjątkowość Pienińskiego Parku Narodowego się skończy. Trzy Korony już nigdy nie będą tym, czym są teraz – mówi Ján Kurňava.
Zaskoczeni są też pracownicy Państwowej Administracji Ochrony Przyrody w Bańskiej Bystrzycy. – W 1932 r. w Pieninach powstał pierwszy transgraniczny obszar chroniony w Europie. To małe, ale wyjątkowo wartościowe tereny. Ze względu na małą powierzchnię każdą inicjatywę w Pieninach oceniamy wspólnie z naszymi kolegami z polskiej dyrekcji Pienińskiego Parku Narodowego – mówi Anna Weissová z administracji. Jak dodaje, oba parki narodowe negatywnie odnoszą się do projektów budowy kolejek linowych i wyciągów w Pieninach, zarówno po polskiej, jak i po słowackiej stronie.
Kolejka nie jest jedynym pomysłem władz województwa małopolskiego na zmniejszenie ruchu samochodowego w rejonie Pienin. Od 2019 r. marszałek uruchamia wojewódzkie publiczne połączenia autobusowe na linii Nowy Sącz–Ochotnica–Nowy Targ. To za mało, by zaspokoić potrzeby transportowe mieszkańców i turystów. Pasażerowie narzekają też, że urząd marszałkowski oszczędza na jakości połączeń i zamiast dużych komfortowych autobusów dofinansowuje ciasne busy. Województwem rządzi Prawo i Sprawiedliwość, które podkreśla konieczność zacieśniania współpracy regionalnej w ramach Trójmorza i narzeka na brak zaangażowania Słowacji w tym projekcie.
Nasza prośba o komentarz skierowana do biura prasowego marszałka województwa małopolskiego pozostała bez odpowiedzi.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama