Pomimo planowanego odmrożenia służby sanitarne i policja wciąż kontrolują, czy firmy pozostają zamknięte. Policja na dobę sprawdza blisko 10 tys. miejsc
Pomimo planowanego odmrożenia służby sanitarne i policja wciąż kontrolują, czy firmy pozostają zamknięte. Policja na dobę sprawdza blisko 10 tys. miejsc
Jak twierdzą przedstawiciele sanepidu, szczególnym nadzorem objęte są obiekty handlowo-usługowe, hotele, kluby i dyskoteki, puby, restauracje oraz siłownie i kluby fitness. – Organy inspekcji reagują na każdy sygnał dotyczący funkcjonowania zakładów kosmetycznych i fryzjerskich wbrew obowiązującym ograniczeniom – podkreśla Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Policja nie podaje statystyk wyszczególniających poszczególne sektory, jednak tylko w poniedziałek sprawdziła 8,8 tys. placówek handlowych, 141 miejsc organizacji wesel oraz 9,2 tys. innych miejsc, w tym m.in. salonów fryzjerskich i kosmetycznych, targowisk, punktów gastronomicznych, stacji paliw, parków, kin, muzeów, dworców, przystanków autobusowych, obiektów rekreacyjnych czy sportowych. Dodatkowo sprawdzono 442 obiekty świadczące usługi hotelarskie i blisko 1,2 tys. restauracji.
Od początku pandemii policja skontrolowała ponad 1,8 mln sklepów i 137 tys. restauracji, 52 tys. hoteli i ponad 1,4 mln innych miejsc. Łącznie nałożono ponad 481,5 tys. mandatów, skierowano ponad 68 tys. wniosków o ukaranie do sądu oraz blisko 295 tys. osób pouczono.
– Ogromna większość przedsiębiorców stosuje się do wprowadzonych ograniczeń. Odsetek otwieranych wbrew prawu obiektów w stosunku do ogólnej ich liczby ma marginalny charakter – dodaje rzecznik GIS.
To zdanie podzielają przedstawiciele zamkniętych branż. W pierwszym impulsie wielu przedsiębiorców zadeklarowało, że nie będzie zamykać biznesów – z pierwszych ankiet grupy Beauty Razem wynikało, że nawet 90 proc. biznesów może pozostać otwartych. Jednak gdy opadły emocje, ponad 71 proc. przedstawicieli branży zadeklarowało, że przestało pracować. Jak twierdzi Michał Łenczyński, założyciel Beauty Razem, rząd w pakiecie pomocowym uwzględnił postulaty branży, dlatego można przypuszczać, że liczba wstrzymanych działalności jeszcze bardziej się zwiększyła.
Branża jednak, jak dodaje, spotykała się ze wzmożonymi kontrolami tuż po świętach wielkanocnych – wówczas służby regularnie sprawdzały bardzo wiele lokali.
Częstsze kontrole potwierdza też branża fitness. – Na początku kwietnia kontrole wyraźnie się nasiliły. W wielu przypadkach policja kazała zamknąć klub bądź wręcz siłowo ściągała klientów z bieżni. W związku z przekroczeniem uprawnień złożono ponad 100 zawiadomień do prokuratury. Interwencje uzasadniano rozkazem zastępcy komendanta głównego Tomasza Szymańskiego. Naszym zdaniem jednak była ona niezgodna z obowiązującym prawem, a większość klubów działała zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem – stwierdza Tomasz Napiórkowski, założyciel Polskiej Federacji Fitness. Jak dodaje, akcja policji spowodowała, że część klubów, zwłaszcza dużych sieci, które zdecydowały się wcześniej na otwarcie, w obawie przed nękaniem klientów zawiesiło swoją działalność.
Kontrole ustały natomiast w stosunku do już wcześniej ukaranych przedsiębiorców. W rozmowach z DGP potwierdzają to właściciele lokali gastronomicznych z województwa podlaskiego, wielkopolskiego czy lubuskiego, którzy zdążyli już dostać karę z sanepidu.
Polska Izba Hotelarzy dziś rozpoczyna akcję, w której zachęca przedsiębiorców do otworzenia się na weekend majowy zgodnie z obowiązującym reżimem sanitarnym. Będzie zachęcać hotele pobytowe przede wszystkim z miejscowości wypoczynkowych do tego, by prowadziły działalność medyczną, której funkcjonowanie jest dozwolone. – Hotele mogą pełnić istotną funkcję w zakresie prewencji ochrony zdrowia Polaków. Społeczeństwo potrzebuje podreperować swoje zdrowie fizyczne i psychiczne. Hotele mogą leczyć – wyjaśnia Marek Łuczyński, prezes Polskiej Izby Hotelarzy (PIH).
W związku z akcją hotelarze liczą się z tym, że kontrole mogą się nasilić, choć na razie były sporadyczne. – Z naszych informacji wynika, że służby działają przede wszystkim pod wpływem donosów konkurencji, sąsiadów, a co najbardziej absurdalne, samych gości. Wydaje się jednak, że te kontrole, które czekają nas na początku maja, w dużej mierze okażą się fikcją. Nikt nie kontroluje np. prywatnych kwater czy apartamentowców – wyjaśnia Marek Łuczyński, prezes Polskiej Izby Hotelarzy (PIH).
Przedsiębiorcy podkreślają, że choć zdarzają się kary, to brak informacji o tym, by ktoś został pozbawiony wsparcia z PFR za sprawą działania niezgodnego z reżimem sanitarnym. – To był raczej straszak ze strony rządu – dodaje prezes PIH. Jak mówił prezes PFR Paweł Borys podczas wtorkowej konferencji prasowej, dotychczas pomoc z tarczy 1.0. musiało zwrócić na skutek „nadużyć lub nieprawidłowości” mniej niż 1 proc. firm (1336 przedsiębiorstw).
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama