Kolejne zakończone postępowanie dotyczące prania pieniędzy w Europie pokazało, że droga do rozliczenia innych od lat toczących się spraw jest jeszcze długa

Niderlandzka prokuratura zawarła porozumienie z bankiem ABN Amro w połowie kontrolowanym przez państwo, który zgodził się na 300 mln euro grzywny oraz 180 mln euro rekompensaty w związku z umożliwianiem klientom prania pieniędzy. Według śledczych bank przez lata niezgodnie z procedurami ignorował sygnały o patologiach. Nie tylko nie powiadamiał o podejrzeniach organów nadzorczych, ale kontynuował współpracę z klientami. Otrzymując podejrzane środki, miał zyskać ok. 180 mln euro – co odzwierciedla wysokość rekompensaty. Bank przyznał, że kara osłabi wyniki I kw. (w 2020 r. ABN Amro miał 45 mln euro straty).
Bank chciał za wszelką cenę uniknąć eskalowania napięcia i przedłużających się postępowań sądowych, które mogłyby doprowadzić nawet do utraty licencji na prowadzenie działalności i zapewnił, że obecnie przestrzega już wszelkich standardów i współpracuje z władzami. Władze spółki wskazywały, że w 2018 r. wdrożono system wykrywania potencjalnych przestępstw finansowych i w wykrywanie potencjalnych nieprawidłowości jest zaangażowane niemal 20 proc. personelu.
Z deszczu pod rynnę
Sama instytucja może dość szybko uciąć negatywne skutki afery. Większe problemy mogą mieć konkretne osoby, które podejrzewają śledczy. Jak poinformowała prokuratura, chodzi o trzech menedżerów. Wśród nich jest Chris Vogelzang, który sprawował funkcję dyrektora ds. bankowości detalicznej. W ABN Amro już nie pracuje, ale postawił w trudnej sytuacji duński Danske Bank, w którym od dwóch lat pełnił funkcję dyrektora generalnego.
– Status podejrzanego nie oznacza, że zostanę oskarżony. Jednak biorąc pod uwagę szczególną sytuację, w której znajduje się Danske Bank i intensywne badania, jakim podlega bank, szczególnie w odniesieniu do przeciwdziałania praniu pieniędzy w wyniku nierozwiązanej jeszcze sprawy Estonii, nie chcę, aby spekulacje na temat mojej osoby przeszkadzały w dalszym rozwoju Danske Banku – stwierdził Vogelzang i zrezygnował ze stanowiska.
Nie powstrzymało to jednak kryzysu wizerunkowego. Kilka lat temu ujawniono, że w latach 2007–2015 przez Danske Bank przeszło nawet 200 mld euro podejrzanych środków (m.in. z Estonii, Rosji i Łotwy). Była to jedna z największych „pralniczych” afer w Europie. Śledztwo wykazało powiązania transferów m.in. z przedstawicielami rosyjskich władz. Jeden z głównych świadków, dyrektor estońskiego oddziału Danske, w 2019 r. popełnił samobójstwo.
Duńska instytucja wciąż czeka na ostateczne rozstrzygnięcie swojej sprawy. Analitycy mówią, że grzywna może przekroczyć 2,75 mld euro. W 2020 r. bank miał ponad 600 mln euro zysku. Od początku tygodnia notowania spółki spadły o 6 proc.
ABN Amro nie jest pierwszym holenderskim bankiem, który ma kłopoty związane z praniem pieniędzy. W 2018 r. ING przyznał, że przez jego niedopatrzenia klienci mieli pole do nadużyć i zgodził się na 775 mln euro grzywny. Nie była to dla niego pierwsza taka kara – w 2012 r. zapłacił 619 mln dol. w związku z ułatwieniem płatności klientów z Kuby i Iranu. Jesienią ub.r. „Gazeta Wyborcza” ujawniła, że do prania pieniędzy była wykorzystywana również polska filia ING.
Presja na zmiany
Unia Europejska konsekwentnie wprowadza regulacje przeciwdziałające praniu brudnych pieniędzy. Choć obecnie wdraża się kolejne dyrektywy AML (anti-money laundering, dotyczące przeciwdziałania praniu pieniędzy), to możliwe, że presja na kolejne zmiany prawa będzie narastać. Taką propozycję złożył już w ubiegłym roku Valdis Dombrovskis, łotewski wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej. Po kolejnych skandalach finansowych zaproponował, by kompetencje nadzorcze nieradzących sobie z problemami organów państw członkowskich przenieść na szczebel unijny, co wywołało sprzeciw części państw – Estonii, Węgier i Czech.
Również inne kraje postawiły sobie za priorytet ściganie przestępców finansowych. W Wielkiej Brytanii w ubiegłym miesiącu wszczęto dochodzenie przeciwko bankowi NatWest z grupy RBS, który według śledczych miał zezwolić na zdeponowanie ok. 356 mln funtów firmie handlującej złotem, zlikwidowanej w 2016 r. po skandalu związanym z praniem brudnych pieniędzy. Według „Financial Times” bank jest podejrzewany o to, że nie reagował na coraz wyższe wpłaty gotówkowe w latach 2011–2016. Instytucja zapewniła, że będzie współpracować ze śledczymi.
Malta, uchodząca za jedno z głównych państw w Europie, w których dochodzi do nadużyć, stara się zatrzeć niekorzystne wrażenie. Jak donosi „Times of Malta”, odkąd kraj stał się przedmiotem międzynarodowych kontroli trzy lata temu, liczba zgłaszanych do organów nadzorczych przypadków prania brudnych pieniędzy wzrosła o ponad 200 proc. Po skandalach politycznych związanych z praniem brudnych pieniędzy tamtejsze przepływy finansowe znalazły się pod lupą Moneyval, komitetu Rady Europy monitorującego przeciwdziałanie nadużyciom finansowym, a także międzynarodowej Grupy Specjalnej ds. Przeciwdziałania Praniu Pieniędzy (Financial Action Task Force).
Również w Stanach Zjednoczonych widać, że problem jeszcze bardziej zyskał na uwadze ze strony państwa. W styczniu uchwalono ustawę o przejrzystości korporacyjnej. Zgodnie z nią korporacje lub spółki z ograniczoną odpowiedzialnością działające na terytorium USA będą musiały wskazać z imienia i nazwiska, kto ma nad nimi prawdziwą władzę – czyli posiada „znaczną kontrolę” lub posiada co najmniej 25 proc. udziałów. Zdaniem pomysłodawców dopuszczalna dotąd w części stanów anonimowość stanowiła znaczne ułatwienie w praniu pieniędzy, finansowaniu projektów terrorystycznych czy ukrywaniu przestępstw podatkowych. Do danych pozyskanych przez departament skarbu będą miały dostęp organy ścigania i instytucje finansowe.
Janet Yellen, sekretarz skarbu w administracji Joego Bidena, zdążyła już zadeklarować, że wprowadzenie regulacji AML będzie jednym z jej priorytetów. Jak spekulują amerykańskie media, oznacza to, że nowa ekipa rządząca planuje nową, szeroko zakrojoną ofensywę przeciwko przestępcom finansowym, a po wdrożeniu nowego prawa można spodziewać się wielu spektakularnych kontroli. ©℗