Wiadomo, że polska Marynarka Wojenna jest w poważnym stanie, by nie użyć mocniejszego określenia. Jej modernizacja jest sprawą niezwykle pilną, bowiem na wypadek wojny musimy utrzymać morskie linie komunikacyjne, choćby do portów w zachodniej części naszego wybrzeża.
Obecnie prowadzi się kilka programów, mających unowocześnić naszą Marynarkę Wojenną i dać jej możliwości bojowe na przyzwoitym poziomie. Jednym z nich jest program „Kondor”, w ramach którego mają być zakupione śmigłowce pokładowe dla naszych dwóch fregat i okrętu patrolowego ORP Ślązak. Wobec faktu, że okręty te są już dziś albo przestarzałe (dwie ex-amerykańskie fregaty typu Oliver Hazard Perry: ORP Gen.T.Kościuszko i ORP Gen. K.Pułaski), albo dramatycznie niedozbrojone (okręt patrolowy ORP Ślązak). W tej sytuacji ich śmigłowiec pokładowy w dość znacznym stopniu stanowi o ich możliwościach bojowych. Może on bowiem poszukiwać i zwalczać okręty podwodne, ale też poszukiwać i niszczyć małe jednostki nawodne, w tym groźne korwety rakietowe, mogące atakować bałtycką żeglugę lub cele lądowe w Polsce. W odniesieniu do większych okrętów mogą natomiast wskazywać cele dla rakiet przeciwokrętowych, tak na naszych fregatach, jak i z wyrzutni naziemnych, z Morskiej Jednostki Rakietowej.
Głównym jednak programem na tym polu jest program pozyskania nowej fregaty dla polskiej Marynarki Wojennej – „Miecznik”. Polska sama chciała zbudować nieco mniejszy okręt bojowy, dużą uniwersalną korwetę w ramach programu „Gawron”, ale efekt okazał się być wielką klapą. Cały program pochłonął olbrzymie pieniądze, a zamiast bojowej korwety „wyszedł” niedozbrojony okręt patrolowy o wątpliwej przydatności. Dlatego tym razem zdecydowano się jednak na zakup podobnych okrętów za granicą – za podobne środki finansowe można bowiem uzyskać naprawdę wartościowe jednostki, mające realną wartość bojową na współczesnym, morskim polu walki.
Do programu „Miecznik” zgłosiło się kilka koncernów, w tym czołowe włoskie firmy, Leonardo i Fincantieri. A warto wiedzieć, że Włosi mają na tym polu znaczne osiągnięcia. Jeśli chodzi o program „Kondor”, to oferuje się nam śmigłowiec AW159 Wildcat, obecnie chyba najlepszy śmigłowiec pokładowy na świecie. Producent tej maszyny, Leonardo Helicopters skupia obecnie połowę europejskiego przemysłu śmigłowcowego, w tym legendarną brytyjską firmę Westland, znanego włoskiego producenta Agusta i polski PZL Świdnik. Z kolei na polu budowy okrętów Włosi należą do światowej czołówki od co najmniej stu lat. Włoskie jednostki bojowe były groźne tak w czasie II wojny światowej, jak i później, stanowiąc ważny filar obrony NATO na Morzu Śródziemnym.
W ogóle Włochy, choć głównie znane z turystyki i wspaniałych zabytków, są w istocie państwem wysoko-technologicznym. To właśnie Włochy są krajem pochodzenia firm Bugatti czy Ferrari, ale i takich marek jak Fiat, Lamborghini, Alfa Romeo, Iveco, nikomu przedstawiać nie trzeba. To samo dotyczy przemysłu lotniczego, elektronicznego, stoczniowego.
Proponowany okręt PPA (PattugliatorePolivalented'Altura), choć nazywa się „okręt patrolowy”, jest w istocie pełnokrwistą fregatą, uzbrojoną w przeciwlotniczy system rakietowy Aster 15/30, zdolny do niszczenia nie tylko wielu samolotów jednocześnie, ale też rakiet balistycznych, mogąc stanowić element obrony powietrznej portów morskich. Walkę z celami powietrznymi uzupełnia nowoczesne uzbrojenie artyleryjskie, w tym ciekawe działa 76/62 „Sovraponte”kal. 76,2 mm, mogące strzelać również amunicją kierowaną „Dart”. Działo to może niszczyć cele powietrzne, nawodne, a nawet ostrzeliwać cele morskie, może też stanowić obronę przed rakietami przeciwokrętowymi. Stosowanie nowoczesnych dział przeciwlotniczych z amunicją kierowaną oraz o wysokiej precyzji rażenia, to nowy kierunek w obiektowej obronie przeciwlotniczej, ponieważ o wiele lepiej sprawdzają się one w sytuacjach użycia tzw. swarmingdrones – rojów tanich dronów do maskowania ataku lotniczego, wymuszających „wystrzelanie się” z rakiet przeciwlotniczych – właściwy atak samolotów trafia na puste wyrzutnie przeciwlotnicze. Działo przeciwlotnicze może natomiast zdziesiątkować owe drony, wciąż mając amunicję do ostrzelania właściwych celów.
Jednostka PPA ma też wyrzutnie torped do zwalczania okrętów podwodnych, a ponadto przenosi dwa śmigłowce zwiększające zasięg oddziaływania ich broni. Mogą one też wskazywać cele dla pocisków przeciwskrętowych Teseo (najnowsza odmiana Otomata) o zasięgu ponad 180 km, w które również może być ten okręt uzbrojony.
Zestaw elektroniki pokładowej okrętów PPA jest imponujący i składa się z radarów o fazowanej sieci antenowej, z elektronicznym skanowaniem wiązki, a zatem są to supernowoczesne, cyfrowe radary wysoce odporne na zakłócenia i charakteryzujące się wielką precyzją wykrywania i śledzenia celów powietrznych, nawodnych czy nawet rakiet balistycznych. Ciekawa jest też siłownia okrętu, bowiem poza standardową turbiną gazową do rozwijania dużych prędkości i dwóch marszowych Diesli, które razem zapewniają prędkość aż 31 węzłów, PPA mają też pomocnicze silniki elektryczne.
Umożliwiają one bardzo ciche pływanie, powodując, że wykrycie ich przez pasywne sonary wrogich okrętów podwodnych pozostających w zanurzeniu jest bardzo trudne. Załoga takiego okrętu podwodnego może nie mieć świadomości, że tuż obok jest dość duży i bardzo groźny dla niej okręt wojenny przeciwnika.
Najważniejsze jest to, że PPA mają konstrukcję modułową, umożliwiającą kupno odmian o różnym standardzie wyposażenia. Nawet jeśli kupimy wersje zubożoną, ma ona wszelkie instalacje do późniejszego doposażenia do wersji pełnej, wystarczy tylko dokupić odpowiednie moduły i wstawić w przygotowane miejsca, podłączając pod gotowe złączki elektryczne.
Marynarkę Wojenna to wciąż bardzo zaniedbywany obszar naszego systemu obronnego. A przecież dobrze widać, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Ostatnie wydarzenia u granic Ukrainy wcale nie napawają optymizmem – wygląda na to, że u naszego wschodniego sąsiada wojna znów wybuchnie z całą intensywnością lat 2014-2015.
mjr rez. pilot, ekspert wojskowy, dziennikarz, wykładowca studiów strategicznych Collegium Civitas