Sprzedaż zagraniczna polskiego drobiu spada po raz pierwszy od 2009 r. Winna m.in. blokada sektora HoReCa spowodowana pandemią

W ubiegłym roku polscy producenci wyeksportowali mięso i podroby z drobiu za kwotę 10,34 mld zł – wynika z danych GUS. Tym samym zarobili za granicą na swoich produktach o 8 proc. mniej w porównaniu z 2019 r. Jak podkreślają eksperci, to historyczny moment, bo spadek nastąpił po raz pierwszy od ponad dekady. Do tej pory bowiem rynek nieprzerwanie rósł w tempie nawet kilkunastu procent rocznie. Do tego dotyczy kategorii, w której Polska z ponad 3 mln ton rocznie jest największym producentem w UE.
Co się stało, że silnik napędowy krajowego eksportu żywności nagle zaczął się dławić? Zdaniem ekspertów odpowiedź jest prosta.
– To efekt zamknięcia w związku z pandemią restauracji i sektora food service, dostarczającego posiłki do placówek oświatowych czy publicznych w całej UE. Tymczasem to główni odbiorcy polskiego drobiu. W ujęciu wolumenowym eksport mięsa drobiowego zanotował wzrost na poziomie 1,6 proc. rok do roku, jednak odbyło się to kosztem niższych cen. Na eksport trafia około 50 proc. produkcji, z czego trzy czwarte właśnie do krajów europejskich – wyjaśnia dr Magdalena Kowalewska, analityk sektora food & agri w Banku BGŻ BNP Paribas, dodając, że producenci szczególnie mocno odczuli lockdown w Wielkiej Brytanii czy Niemczech. Do tych krajów kierowana jest bowiem największa część produkcji przeznaczonej na eksport. Udział Niemiec stanowi 25 proc., a Wielkiej Brytanii – 16 proc. Na trzeci miejscu jest Holandia, do której trafia 9 proc. polskiego drobiu.
Jakub Olipra, ekonomista Credit Agricole Bank Polska, dodaje, że przewagi, które dotychczas pozwalały polskim producentom podbijać zagraniczne rynki, w pandemii okazały się niewystarczające, by szybko znaleźć alternatywne rynki zbytu.
– W sektorze HoReCa ważny jest dobry stosunek jakości do ceny, czyli to, z czego słynie polski drób. Tymczasem przy podboju klientów za pośrednictwem sieci handlowych liczy się marka. Przez ostatnie lata polscy producenci nie stawiali jednak na jej budowanie. Dlatego gdy doszło do załamania rynku restauracyjnego, trudno było im się przebić ze swoimi produktami do innych odbiorców. By osiągnąć sukces, musieli zrezygnować z części marży. Odbiło się to na wartości eksportu – tłumaczy Jakub Olipra.
Nie bez znaczenia jest też ptasia grypa, z którą polski rynek zmaga się już od ponad roku. To przez nią sprzedaż drobiu do Chin jest ciągle niemożliwa. Do innych pozaunijnych krajów jest natomiast bardzo utrudniona ze względu na warunki, jakie są stawiane polskim producentom. Możliwe jest np. wysyłanie mięsa tylko z określonych regionów.
– Tymczasem to pozaunijne rynki dają profity, pozwalając na sprzedaż części tuszki drobiowej, na które nie ma chętnych w Europie, np. lotki, czy łapki – dodaje Magdalena Kowalewska.
Dlatego producenci nie kryją, że bardzo czekają na odblokowanie rynku HoReCa. – Ożywienie aktywności w sektorze hoteli, restauracji i kawiarni przełoży się na wzrost popytu, a co za tym idzie ‒ na ceny. Tym samym znowu zaczniemy dobrze zarabiać na naszych produktach – mówi jeden z producentów drobiu i zaznacza, że zmiany są potrzebne jak najszybciej. Wielu przedsiębiorców balansuje bowiem na granicy przeżycia.
Eksperci Credit Agricole potwierdzają trend na rynku i podają, że w styczniu cena skupu drobiu wyniosła 3,49 zł za kg, czyli o 7,4 proc. mniej w porównaniu z rokiem ubiegłym. Jednocześnie cena pasz dla drobiu ukształtowała się na poziomie 1,51 zł za kg, czyli o 11,2 proc. wyższym. W rezultacie relacja cen żywiec/pasza wyniosła w styczniu 2,31 wobec 2,78 przed rokiem.
Krajowa Rada Drobiarstwa – Izba Gospodarcza przyznaje, że polski sektor znalazł się w kryzysie. Co więcej przez światowy lockdown i grypę ptaków z problemami zmaga się dziś właściwie każdy przedstawiciel łańcucha drobiarskiego, począwszy od zakładów przetwórczych przez hodowców po wylęgarnie. Do tego nie pomagają wysokie ceny pasz, w szczególności soi, stanowiącej ich komponent w 30 proc. A jak tłumaczy Dariusz Goszczyński, dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa – Izby Gospodarczej, koszty paszy odpowiadają za ponad 75 proc. kosztów produkcji.
Eksperci Credit Agricole zakładają, że pandemia zacznie stopniowo wygasać pod koniec II kw. Jeśli tak się stanie, to jak podkreślają, zbiegnie się to w czasie z niższą podażą mięsa, będącą efektem silnego spadku opłacalności jego produkcji, co będzie dodatkowym czynnikiem oddziałującym na wzrost cen drobiu. Analitycy Credit Agricole prognozują, że cena skupu drobiu na koniec 2021 r. powinna wynieść ok. 3,70 zł za kg, a na koniec 2022 r. skoczyć do 3,90 zł za kg. Poza tym producentów wspomogłoby odzyskanie przez Polskę statusu kraju wolnego od ptasiej grypy. To również przełożyłoby się pozytywnie na ceny. Najwcześniej jednak jest to jednak możliwe w połowie tego roku. ©℗
Od ponad roku polski rynek zmaga się również z ptasią grypą