Przedsiębiorcy twierdzą, że sieć wykorzystuje swoją pozycję, władze spółki - że działają zgodnie z prawem

Przełom roku obfituje w firmie Jeronimo Martins, będącej właścicielem dyskontu, w problemy. Pod koniec 2020 r. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył na sieć 723 mln zł kary za nieuczciwe zarabianie kosztem dostawców żywności. Teraz okazuje się, że pod koniec stycznia do Prokuratury Krajowej, prokuratora generalnego oraz Ministerstwa Sprawiedliwości trafiło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez zarząd.
Złożyło je Stowarzyszenie „Stop Wyzyskowi ‒ Biedronka”, zrzeszające dostawców oraz byłych pracowników, tłumacząc, że chodzi o przestępstwo, którego znamiona są opisane w art. 304 par. 1 k.k., a polegające na „wyzyskiwaniu przymusowego położenia 214 polskich przedsiębiorców, za pomocą zawieranych umów, nakładających na przedsiębiorców obowiązek spełniania świadczeń niewspółmiernych ze świadczeniem wzajemnym, doprowadzając do znacznego zmniejszania należnego przedsiębiorcom wynagrodzenia”.
‒ Uważamy, że mogło dojść nie tylko do naruszenia przepisu. W naszej ocenie kolejne zarządy sieci dopuszczają się czynów niezgodnych z prawem i zasadami współżycia społecznego od początku jej działania na polskim rynku. Przemawia za tym szereg zarzutów karnych postawionych 302 osobom z kadry zarządzającej za fałszowanie ewidencji czasu pracy i dramatycznego traktowania swoich pracowników, co było nawet przedmiotem zainteresowania rzecznika praw obywatelskich oraz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka – tłumaczy Edward Gollent, przewodniczący Stowarzyszenia „Stop Wyzyskowi ‒ Biedronka”.
Prawnicy z kancelarii współpracującej ze stowarzyszeniem tłumaczą, że przestępstwo z art. 304 par. 1 k.k. ma charakter umyślny i może zostać popełnione tylko w zamiarze bezpośrednim. Oznacza to, że sprawca musi chcieć godzić się na popełnienie przestępstwa. Ponadto z perspektywy ekonomicznej musi zachodzić znaczna dysproporcja między świadczeniami na niekorzyść strony, która jest w przymusowym położeniu.
Zdaniem stowarzyszenia warunki te zostały spełnione. Zarząd sieci bowiem chętnie nawiązuje umowy z przedsiębiorcami, wabiąc ich dobrą współpracą, wzajemnymi korzyściami i perspektywą długoletniego współdziałania. Z czasem jednak zaczyna domagać się coraz większych dostaw produktów, w konsekwencji czego ci rezygnują ze współpracy z innymi podmiotami, stając się zależni od Biedronki. Dodatkowo, jak zauważa stowarzyszenie, dochodzi do zacieśniania współpracy przez niesprawiedliwe umowy, które są konstruowane w oparciu o wzorce sporządzane i zatwierdzane na zlecenie zarządu. Są w nich dwa rodzaje rabatów, na które muszą się godzić dostawcy. – Istnieje więc ryzyko, że zarząd lub inne osoby zarządzające w sieci mogą wymuszać w ten sposób udzielanie rabatów za usługi, które rzekomo były świadczone przez dominującego kontrahenta, a de facto nie miały nigdy miejsca. W ten sposób dostawcy zamiast otrzymywać wynagrodzenie stanowiące równowartość dostarczonych produktów, dostają znacznie mniejsze kwoty – mówi Edward Gollent.
Jeronimo Martins Polska zapewnia, że co do zasady przestrzega obowiązujących przepisów prawa. Przypomina też, że do tej pory stowarzyszenie przegrało wszystkie sprawy sądowe przeciwko firmie, a w ostatnim czasie prezes UOKiK odmówił mu dopuszczenia do udziału w postępowaniu dotyczącym JMP.
Jak tłumaczą prawnicy, by sprawa zakończyła się sukcesem stowarzyszenia, musiałoby dojść do ustalenia, kto sporządzał wzorce umów, na czyje polecenie były sporządzane, kto je zatwierdził i w jaki sposób były wprowadzone jako wzorce w całej sieci. Stowarzyszenie ma nadzieję, że pomocny okaże się materiał dowodowy zgromadzony przez UOKiK. Ten w trakcie postępowania potwierdził, że kontrahenci byli informowani o konieczności udzielenia rabatu dopiero na koniec okresu rozliczeniowego, po zrealizowaniu dostaw. Gdy zawierali umowę, nie wiedzieli, ile zarobią, a za niedokonanie korekt wcześniejszych faktur z uwzględnieniem rabatu groziła im kara.
Według Tomasza Chróstnego, prezesa UOKiK, spółka Jeronimo Martins Polska stosowała nieuczciwy mechanizm arbitralnego zmniejszania wynagrodzenia za już zrealizowane dostawy; i jest to niedopuszczalne wykorzystywanie siły rynkowej przez sieć handlową.

Nie zgadzamy się ze słowami firmy. - Przypominam wyrok z 9 grudnia 2009 r., w którym Sąd Najwyższy stwierdził, iż oszukiwanie dostawców było elementem strategii JMP oraz wyrok z 12 lutego 2008 r., w którym Sąd Okręgowy uznał, iż Biedronka spreparowała i posłużyła się sfałszowanym dowodem – mówi Edward Gollent