Położy się szpachlówkę i nic nie będzie widać”. To zdanie-koszmar wszystkich, którzy rozglądają się za używanym autem, a zarazem mantra majsterkowiczów, którym wiertarka „uciekła” podczas wiercenia w betonowej wielkiej płycie. W obydwu przypadkach szpachlówka to materiał, który ma wypełnić ubytek. A co jeśli szpachlówka miałaby stanowić rusztowanie, na którym ściana czy blacha
samochodu po prostu sama by się odbudowała?
Taka idea przyświecała naukowcom z Uniwersytetu Jagiellońskiego (UJ), kiedy zabierali się do opracowania wynalazku – stworzenia „szpachlówki”, która będzie rusztowaniem dla obudowującej się kości (na samonaprawiające się betony albo blachy samochodowe przyjdzie nam poczekać).
– Chodziło o stworzenie materiału w formie wstrzykiwalnej, łatwej do wprowadzenia w dowolny ubytek tkanki w organizmie w postaci lepkiej cieczy, która zestali się w miejscu podania, tworząc rusztowanie umożliwiające namnażanie komórek i odbudowę tkanki – tłumaczy dr hab. Joanna Lewandowska-Łańcucka z UJ.
Opracowaną przez małopolskich badaczy „szpachlówką” jest hydrożel – materiał, z którym zetknął się każdy, kto jadł galaretkę owocową. Hydrożel w największym skrócie można opisać jako więzienie dla wody, którego ściany wykonane są z polimerów, cząstek o bardzo długich łańcuchach powtarzających się elementów. Dzięki takiej strukturze hydrożel – czy znów odnosząc się do wspomnień z dzieciństwa: galaretka – zachowuje kształt, chociaż jest podatny na ściskanie.
Hydrożel z UJ nie jest jednak „zwyczajny”, to hydrożel z dodatkami, w tym wypadku – cząstkami krzemionki, mikroskopijnymi kuleczkami zbudowanymi z dwutlenku krzemu. Do czego służy ten dodatek? – Jeśli chcemy zajmować się ubytkami, to potrzebujemy czegoś więcej niż sam hydrożel, a krzemionka pobudza tworzenie apatytu, czyli nieorganicznego składnika kości – tym samym wpływając na ich odnowę – mówi badaczka z UJ.
Po wstrzyknięciu w miejsce ubytku hydrożel sam się nie zestali. Trzeba dodać czynnik sieciujący, swego rodzaju zagęszczacz. Tak powstałą szpachlówkę-galaretkę zaczną zasiedlać komórki, które odpowiadają za regenerację kości, czyli osteoblasty. Kość będzie narastać stopniowo na rusztowaniu, które zapewnia wchodzący w skład hydrożelu polimer. Docelowo organizm powinien rozpuścić hydrożel bez skutków ubocznych, bo składa się on wyłącznie ze komponentów, które nie szkodzą (naukowcy mówią, że jest biokompatybilny).
Tak wyglądało to przynajmniej w laboratorium w badaniach in vitro na specjalnych liniach komórkowych. Ponieważ wyniki były zachęcające, naukowcy poszli o krok dalej, czyli do badań zaprosili myszy. I chociaż było to zaproszenie, któremu gryzonie odmówić nie mogły, naukowcy nie posunęli się do celowego ubytkowania ich kości. – Raczej chcieliśmy się przekonać, jak hydrożel zachowuje się w żywym organizmie. Wstrzykiwaliśmy więc myszom niewielkie ilości materiału pod skórę – mówi dr hab. Lewandowska–Łańcucka. Efekty były bardziej niż zadowalające – hydrożel zestalał się tak, jak oczekiwali tego naukowcy i nie wykazał żadnej toksyczności.
Skoro hydrożel można wzbogacać o różne elementy – w tym wypadku o krzemionkę – to czy nie można byłoby od razu wzbogacić go o apatyt i w ten sposób wyeliminować pośrednika? Jak się okazuje, nie bardzo. – Każdy taki dodatek musi być związany chemicznie z matrycą, owym polimerowym rusztowaniem. Jeśli nie jest, to po prostu dojdzie do jego wycieku: nie zwiąże się z resztą rusztowania – wyjaśnia dr hab. Lewandowska-Łańcucka. Sukces badaczy z UJ polega również na tym, że udało im się związać krzemionkę z polimerem w hydrożelu w sposób, który zapobiegnie wyciekowi.
Nie każdy taki dodatek także się opłaca. Można sobie przecież wyobrazić, że hydrożel zostanie wzbogacony o jedno z białek, które pobudza odbudowę kości. – Są takie białka, ale ich pozyskiwanie jest bardzo drogie, a nam udało się opracować materiał, który jest niezwykle konkurencyjny kosztowo – mówi badaczka z UJ. Gdzie mógłby znaleźć zastosowanie? W przypadku niewielkich ubytków, a więc spowodowanych osteoporozą, a także w leczeniu stomatologicznym – kości pod wyrwanymi zębami mają tendencje do zanikania; potencjalnym polem do zastosowań jest również leczenie paradontozy. – Naukowcy z całego świata pracują nad stworzeniem biodegradowalnego materiału, który zapewniłby podłoże dla zasiedlenia przez komórki kościotwórcze i przyspieszałby proces mineralizacji powstałej tkanki. Nasz materiał w tym wyścigu stanowi bardzo ciekawą ofertę – przekonuje dr hab. Lewandowska-Łańcucka. ©℗
Trwa ósma edycja konkursu „Eureka! DGP – odkrywamy polskie wynalazki”, do którego zaprosiliśmy polskie uczelnie, instytuty badawcze i jednostki naukowe PAN. Do 18 czerwca w Magazynie DGP będziemy opisywać wynalazki nominowane przez naszą redakcję do nagrody głównej. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi na specjalnej gali 23 czerwca, zaś podsumowanie tegorocznego cyklu ukaże się 25 czerwca w Magazynie DGP. Główną nagrodą jest 30 tys. zł dla zespołu, który pracował nad zwycięskim wynalazkiem, ufundowane przez Mecenasa Polskiej Nauki – firmę Polpharma, oraz kampania promocyjna dla
uczelni lub instytutu o wartości 50 tys. zł w mediach INFOR Biznes (wydawcy Dziennika Gazety Prawnej), ufundowana przez organizatora