Po Google’u związek zawodowy może powstać w Amazonie. Zamiary załogi wsparł nawet prezydent Joe Biden.

– Pracownicy w Alabamie – i w całej Ameryce – głosują nad tym, czy zorganizować związek zawodowy w swoim miejscu pracy. To niezwykle ważny wybór – taki, którego należy dokonać bez zastraszania lub gróźb ze strony pracodawców – stwierdził w niedzielę Joe Biden. I choć nie wymienił wprost, o którą firmę chodzi, wiadomo, że odnosił się do zatrudnionych w Amazonie, którzy właśnie w tym stanie decydują o stworzeniu organizacji.
Zachowanie nowego amerykańskiego prezydenta to nie tylko jeden z pierwszych sygnałów wskazujących na zwrot w polityce społecznej Białego Domu, lecz także potwierdzający, że bigtechy za nowej prezydentury wcale nie będą musiały mieć lekko. – W otoczeniu Joego Bidena widać przedstawicieli wielkich korporacji technologicznych, co mogłoby wskazywać, że nie będzie naruszał ich interesów. Jednakże o wpływy walczy też lewicowy nurt demokratów, który postuluje większe uregulowanie branży. Można przypuszczać, że ta prezydentura będzie upływać pod znakiem przechylania szali raz w jedną, raz w drugą stronę – ocenia Jacek Grzeszak, analityk zespołu gospodarki cyfrowej Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).
To ważne w kontekście dalszej ewolucji technologicznych gigantów. Dotychczas Amazon, choć jest jednym z największych pracodawców w USA, skutecznie opierał się wpływom organizacji pracowniczych. Dotychczasowe plany założenia związków w firmie kończyły się niepowodzeniem. Teraz jest blisko jak nigdy wcześniej – jeśli głosowanie w Alabamie przyniosłoby odmienny rezultat, mogłoby to być przełomowe wydarzenie zmieniające sytuację tamtejszych pracowników i roznieść falę podobnych planów po całych Stanach Zjednoczonych.
Jednocześnie trzeba pamiętać, że jednym z największych atutów firmy jest jej szybkość osiągana mimo ogromnej skali działania. Zawdzięcza to szybkiemu dopasowywaniu zatrudnienia do popytu czy wymaganiom stawianym pracownikom. Znamienne jest to, że magazyn BHM1, gdzie trwa głosowanie, powstał na początku pandemii, w marcu ubiegłego roku, więc stał się niejako symbolem prosperity firmy w obliczu światowej recesji. W istocie miniony rok był wielkim sukcesem Amazona – łączne wpływy ze sprzedaży wyniosły 386,1 mld dol., o 38 proc. więcej niż w 2019 r.
Gigant wielokrotnie w swoich oświadczeniach wskazywał, że szanuje prawa pracownicze i nie stoi na przeszkodzie do zrzeszania się. Amerykańskie media donosiły jednak o tym, że firma niechętnie patrzyła na zrzeszanie się personelu. Zgodnie z relacjami zatrudnionych, a także informacjami przekazywanymi przez Amnesty International, zniechęcała do zakładania organizacji pracowniczych. W miejscu pracy miały pojawiać się też informacje o tym, że nie warto głosować za powstaniem związku zawodowego.
Pomysł powołania przedstawicielstwa załogi wspiera jedna z największych organizacji pracowniczych w USA – Związek Handlu Detalicznego, Hurtowego i Domów Towarowych (RWDSU). Pracownicy, którzy są zwolennikami tego rozwiązania, podkreślają, że przełoży się nie tylko na zwiększenie komfortu pracy (firma słynie bowiem z optymalizacji czasu i intensywnej eksploatacji pracowników), lecz także sprawi, że zatrudnieni zyskają większy wpływ na decyzje zapadające wewnątrz przedsiębiorstwa.
Amazon to kolejne miejsce, gdzie pracownicy mają szansę stać się bardziej podmiotowym graczem w zarządzaniu nowoczesną firmą. Na początku roku w tym właśnie celu powstał związek zawodowy w Alphabecie (właścicielu Google). – W nowoczesnych przedsiębiorstwach rośnie zainteresowanie tradycyjną formą organizacji pracowniczych. Choć sam pomysł związków opiera się na tym znanym jeszcze z XIX w., to widać, że w bigtechach będą one pełnić inne funkcje. Nie chodzi już tylko o przestrzeganie praw pracowniczych, bo duża część zatrudnionych to bardzo dobrze zarabiająca i wykwalifikowana kadra. Pracownicy chcą wziąć czynny udział w kształtowaniu firm – okazało się bowiem, że te często nie spełniają ich wcześniejszych wyobrażeń o pracy w globalnej korporacji – zauważa Jacek Grzeszak.
Jak dodaje, trend uzwiązkowienia firm technologicznych zbiegł się z rosnącą presją ze strony regulacji państwowych. – Mamy już za sobą sprowadzanie tych firm wyłącznie do bajkowego obrazu nowych technologii, a teraz skończyliśmy też etap, w którym wskazywano jedynie na incydentalne kontrowersje. Teraz widać, że ich olbrzymie możliwości to nie fikcja czy efekt bańki spekulacyjnej. Dziś mają realny wpływ na całe społeczeństwa, więc wkraczamy w lata batalii regulacyjnych między technologicznymi gigantami a państwem i pracownikami – stwierdza ekspert PIE.
Ruszył polski serwis Amazona
Produkty udostępniane przez platformę Amazon można już kupować na krajowych zasadach. Jak podkreślają przedstawiciele koncernu, oferuje on ponad 100 mln produktów z ponad 30 kategorii. Dostępne będą też flagowe produkty firmy, takie jak czytniki e-booków czy inne urządzenia elektroniczne.
Firma wskazuje, że z jej usług będą korzystać też polscy przedsiębiorcy. Eksperci podkreślają jednak, że do masowego zainteresowania sprzedawców trzeba będzie przekonać – choćby za sprawą silnej pozycji Allegro. – Sprzedawcy będą do Amazona podchodzić z ostrożnością. Z jednej strony to możliwość wejścia na nowe rynki, ale pamiętajmy o wysokości prowizji, które nie odbiegają od innych serwisów, a czasami są nawet wyższe. Amazon to na pewno ciekawa opcja dla producentów, którzy bezpośrednio będą sprzedawali swoje produkty. Wtedy platforma może się stać idealnym miejscem na budowanie nowego brandu czy testowanie popytu. W części przypadków będzie się to wiązało z koniecznością korzystania z usług logistycznych Amazona, ale taka jest cena za szybką dostawę, którą firma Bezosa chce zapewniać – ocenia Marcin Rutkowski, menedżer operacyjny marki w merce.com.
Zapowiada się zatem duża konkurencja. – Na naszym rodzimym rynku istnieje już marketplace, znany od wielu lat, a jednocześnie otwierają się cały czas kolejne sklepy internetowe cieszące się wielką popularnością i lojalnością klientów przywiązanych do marki – wskazuje Artur Halik, dyrektor sprzedaży w Shoper.
Otwarcie serwisu to uwieńczenie obecności firmy w Polsce. Działa tu bowiem już od 2014 r., a posiadając dziewięć centrów logistycznych i zatrudniając 18 tys. osób, jest największym amerykańskim pracodawcą. W tym roku planowane jest otwarcie kolejnego centrum w Świebodzinie, gdzie zatrudnienie znajdą kolejne tysiąc osób.
GRK