Martin Mellor: Polska jest jedynym krajem na kontynencie, w którym mamy centrum badawczo-rozwojowe i fabrykę.

Jak pan ocenia zmiany w projekcie ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa?
Wszystkie kraje Unii Europejskiej zgodziły się na przyjęcie toolboxu (zestaw narzędzi zapewniających bezpieczeństwo sieci – red.), który jest teraz w Polsce implementowany. Zapoznaliśmy się oczywiście z poprzednim projektem ustawy, z września ub.r. i analizujemy obecne zmiany. Ale nie komentujemy ich. Decyzje dotyczące bezpieczeństwa narodowego leżą w gestii każdego państwa, nie nam je oceniać.
Pierwszy projekt KSC nazwano w branży „lex Huawei”. Myśli pan, że po zmianach wasz konkurent będzie mógł dostarczać sprzęt?
Tego też nie mogę komentować. Skupiam się na tym, by Ericsson przestrzegał wszystkich przepisów i standardów bezpieczeństwa oraz dostarczał najlepszą technologię na rynku. Nie oglądamy się na konkurencję. Kwestia, czy inna firma zostanie zablokowana, nie ma nic wspólnego z naszą pracą. Nie prosimy o to. Koncentrujemy się na wzmacnianiu oferty Ericssona i potrzebach klientów.
Los Huaweia nie może być wam obojętny: albo będziecie mieli konkurencję, albo nie.
Oprócz nas i Huaweia działają też inni dostawcy.
Będący w stanie zbudować sieć 5G?
Rozmowa o sprzęcie do budowy 5G zbyt często ogranicza się do radiowej części sieci. Tymczasem na infrastrukturę składa się także technologia wykorzystywana w rdzeniu sieci, technologia przesyłu danych i system zarządzania całością. To skomplikowana układanka, w której jest miejsce dla większej liczby dostawców. Zawsze działaliśmy na konkurencyjnym rynku i nie spodziewamy się, że teraz będzie inaczej. Naszą ambicją jest być liderem polskiego 5G – dzięki najnowszej technologii i konkurencyjnej ofercie, a nie na mocy aktów prawnych.
Demonstruje pan brak zainteresowania legislacyjnymi perypetiami Huaweia – w przeciwieństwie do szwedzkiego Ericssona, którego prezes Börje Ekholm gorliwie lobbował za chińskim producentem. Skąd ta różnica?
Jak mówiłem, skupiam się na rozwijaniu możliwości Ericssona w Polsce, nie mogę się wypowiadać w imieniu naszej centrali w Szwecji. Jesteśmy firmą o zasięgu globalnym i na wszystkich rynkach, na których działamy, cenimy sobie otwartość i uczciwą konkurencję, bo sprzyja ona innowacyjności. Nigdzie nie wzywamy do ograniczania naszych konkurentów. Zarazem jednak szanujemy prawo każdego rządu do ustalania swoich zasad bezpieczeństwa.
Ostatni rok upłynął w oczekiwaniu na rewolucję 5G w Polsce, a teraz mamy poczucie zawodu.
Ericsson uruchomił w ubiegłym roku 79 sieci piątej generacji w 40 krajach świata. W Polsce aukcja częstotliwości została anulowana i teraz czekamy na drugie podejście. Nowa sieć przyspieszy odradzanie się gospodarki po pandemii, dlatego ważne jest, by rządy wspierały rozwój tej technologii. Ericsson z Qualcommem i Analysys Mason szacują, że pełne wprowadzenie 5G w Europie przyniesie 210 mld euro korzyści.
Z czego na Polskę przypadnie 15 mld euro.
Tak, a najbardziej skorzystają inteligentna produkcja i inteligentne rolnictwo. W tym pierwszym sektorze polskie PKB może zyskać 7 mld euro – to drugi wynik w Europie, po Niemczech.
Co musimy zrobić, żeby tak się stało?
Przede wszystkim trzeba rozdzielić częstotliwości na 5G, dobrze wyważając warunki zbudowania zasięgu i cenę – żeby operatorzy byli w stanie inwestować w szybką budowę sieci. Gdy będzie już miała odpowiedni zasięg, trzeba przeprowadzić kampanię edukacyjną wśród przedsiębiorców, pokazującą im, jak mogą wykorzystać atuty 5G – nie tylko w przemyśle 4.0, ale też np. w górnictwie, logistyce, transporcie, ochronie zdrowia, mediach.
Jaki jest obecnie udział Ericssona w polskim rynku 5G?
Zaczęliśmy w 2020 r. budować sieci 5G z firmami Polkomtel i Play. To dopiero początek budowy tej sieci. Docelowo chcemy być największym dostawcą krajowych operatorów. W tym celu inwestujemy w centra badawczo-rozwojowe w Krakowie i Łodzi – gdzie zatrudniamy 1,8 tys. światowej klasy inżynierów oprogramowania, oraz w zamówienia w fabryce w Tczewie. Stamtąd – i z Tallinna w Estonii – zaopatrujemy operatorów w Europie. Polska jest jedynym krajem na kontynencie, w którym mamy centrum badawczo-rozwojowe i fabrykę.
Latem 2019 r. wiceprezes Arun Bansal zapowiadał, że Ericsson będzie inwestował w Polsce 5 mld zł rocznie. Ile faktycznie zainwestowaliście w ub.r.?
W granicach 5 mld zł. Nie mogę podać, ile z tego przypada na badania i rozwój, a ile na zamówienia kierowane do fabryki w Tczewie.
Tak samo będzie w tym roku i następnych?
Jesteśmy zadowoleni z efektów naszych inwestycji w Polsce. Myślę, że korzyści są obustronne. Przyszłe inwestycje opierają się zaś na popycie rynkowym.
Rok 2020 był udany dla telekomunikacji?
Branża oparła się pandemii. Znaczenie sprawnych sieci telekomunikacyjnych w tym okresie jeszcze wzrosło – tak w biznesie, jak i w życiu prywatnym.
Co pan przewiduje na ten rok dla branży i Ericssona?
Polska jest dobrym rynkiem dzięki dużej populacji i rosnącej gospodarce, a uruchomienie w tym roku 5G w paśmie C powinno być pozytywnym bodźcem. ©℗
Rozmawiała Elżbieta Rutkowska