Koncern zapowiada, że już za pięć lat wszystkie jego nowe auta w Europie będą „zielone”.

Środowa deklaracja oznacza zwrot w polityce amerykańskiej firmy. Dotychczas w Europie nie sprzedawała ona żadnych elektrycznych samochodów. Teraz Ford ogłosił, że w ciągu pięciu lat, dzięki inwestycji miliarda euro w niemiecką fabrykę w Kolonii, niemal zrezygnuje ze spalinówek. Będą one wykorzystywane jedynie w połączeniu z zasilaniem elektrycznym w hybrydach plug-in. Do 2030 r. cała flota produkowanych przez Forda modeli ma być w pełni bezemisyjna – z wyjątkiem części aut dostawczych i ciężarówek, których nie będzie jeszcze dało się wyposażyć w akumulator czy napęd wodorowy.
Co podyktowało taką decyzję koncernu? Jego władze twierdzą, że chodzi przede wszystkim o preferencje klientów. Dane organizacji Transport & Environment potwierdzają, że pomimo pandemii nastąpił wzrost popytu na „elektryki”: w ubiegłym roku stanowiły one 10,5 proc. europejskiego rynku nowych aut. W 2019 r. ich udział wynosił 3 proc. Na Starym Kontynencie sprzedano w ubiegłym roku prawie 1,4 mln pojazdów elektrycznych. Europa po raz pierwszy wyprzedziła pod tym względem Chiny.
Bodźcem mogą być też dalsze plany Komisji Europejskiej związane z Nowym Zielonym Ładem. UE chce jeszcze bardziej ograniczać handel spalinówkami. – Dotychczas średnia emisja w 2021 r. miała być nie większa niż 95 g/km, a każde przekroczenie wiązało się z wysokimi dodatkowymi opłatami. W kolejnych latach ta średnia miała być stopniowo zmniejszana. W związku z Nowym Zielonym Ładem wymagania mają być szybko rewidowane. Mówi się nawet o redukcji rzędu 65 proc. w 2030 r. w stosunku do 2021 r. – tłumaczy Rafał Bajczuk z Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych.
Wpływ mogła mieć też zmiana w Białym Domu. Nowy prezydent USA Joe Biden postanowił wrócić do paryskiego porozumienia klimatycznego wypowiedzianego przez swojego poprzednika Donalda Trumpa.
– Koncerny widzą, że kolejne kraje rezygnują z silników spalinowych poprzez zakazy bądź kosztowne ograniczenia. A skoro silniki spalinowe bezpowrotnie odchodzą w cień, to nie opłaca się inwestować w rozwój drogich i trudnych we wdrożeniu technologii ograniczania spalin. W takiej sytuacji lepiej całkowicie postawić na w pełni ekologiczny transport. To bardziej przewidywalne biznesowo. Każda marka chce też zabłysnąć jako jeden z liderów zielonej transformacji – wskazuje Bajczuk.
Ford ze swoją deklaracją nie jest pierwszy. Podobne plany w tym roku ogłosił już inny amerykański koncern motoryzacyjny General Motors. Do 2035 r. chce skończyć z produkcją aut z silnikami Diesla i benzynowymi. Jaguar jest jeszcze bardziej radykalny – tam wszystkie auta mają być elektryczne do 2025 r. Indyjski Tata Motors, do którego należy marka, chce przeznaczać na ten cel 2,5 mld funtów rocznie. Volkswagen zapowiedział, że do 2029 r. wprowadzi na rynek 75 modeli z wyłącznie elektrycznym napędem. Chce sprzedać 26 mln egzemplarzy takich aut. Jak informował, w latach 2020–2024 przeznaczy na realizację tych zamierzeń 33 mld euro.