Na butelkach z napojami wyskokowymi mają się pojawić ostrzeżenia zdrowotne. Producenci boją się nowych kosztów.

Po latach negocjowania z branżą alkoholową na temat etykiet na butelkach Komisja Europejska zdecydowała się ostatecznie wyjść z propozycją uregulowania sprawy w przepisach. Jak zapowiedziano w planie walki z rakiem opublikowanym w zeszłym tygodniu, obowiązkowe wskazanie wykazu składników oraz informacji o ich wartości odżywczej zostanie zaproponowane przed końcem 2022 r., a wprowadzenie ostrzeżeń zdrowotnych – przed końcem 2023 r. Te pierwsze, mówiące o wartości odżywczej, znajdują się już dzisiaj na produktach spożywczych. Ale informacje ostrzegające przed szkodliwością alkoholu to całkowita nowość.
Bruksela chce też dokonać przeglądu unijnych przepisów w zakresie opodatkowania alkoholu oraz przyjrzeć się napojom wyskokowym sprzedawanym w sklepach bezcłowych osobom prywatnym. W ostatecznym planie nie znalazła się jednak wcześniej promowana propozycja, by UE zrezygnowała z promowania alkoholu w ramach programów wspierania europejskiego rolnictwa.
– Wiemy, że nadużywanie alkoholu sprzyja powstawaniu nowotworów i trzeba ograniczenia wprowadzać, chociaż nie wiem, czy muszą to być ograniczenia cenowe. Może inne, edukacyjne, świadomościowe, ale na pewno w tej sprawie coś się musi zmienić i się zmieni, bo widzę po komisarz ds. zdrowia Stelli Kyriakides, że jest zdeterminowana, by to zrobić – mówi europoseł PO Bartosz Arłukowicz, który w Parlamencie Europejskim kieruje komisją specjalną do spraw walki z rakiem.
W przeciwieństwie do producentów papierosów przemysł spirytusowy nie ma aż tak dużych powodów do obaw, bo Bruksela nie zabiera się za walkę z piciem alkoholu, lecz chce ograniczyć jego nadużywanie. O tym świadczą przyjęte cele. O ile Bruksela chce, by do 2040 r. tytoniu używało mniej niż 5 proc. europejskich obywateli, o tyle celem, jeśli idzie o napoje wyskokowe, jest ograniczenie szkodliwego spożycia o 10 proc. do 2025 r. oraz ograniczenie ekspozycji młodych ludzi na reklamy alkoholu.
„Osoby dorosłe, które zdecydują się pić, powinny spożywać napoje alkoholowe tylko z umiarem, w ramach zrównoważonego stylu życia. Sektor napojów spirytusowych od dawna promuje ten cel i będzie nadal współpracował ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, aby go osiągnąć” – napisała w komunikacie organizacja SpiritsEurope.
– Jak słusznie zauważa KE, nowotwór jest chorobą cywilizacyjną, na którą wpływ ma całe spektrum czynników związanych ze stanem środowiska naturalnego, trybem życia i aktywnością fizyczną, podatnością genetyczną czy w końcu odżywianiem i produktami spożywczymi. Wszystkie te elementy należy rozpatrywać jako całość i tylko wspólne działania w każdym z tych aspektów mogą doprowadzić do realizacji założonych celów – tłumaczy Ryszard Woronowicz ze Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy. Za szczególnie cenne uznaje równe traktowanie przez KE wszystkich rodzajów alkoholu bez względu na ich kategorię.
Producenci uważają jednak, że obligatoryjne umieszczanie ostrzeżeń zdrowotnych na etykietach wyrobów spożywczych, w tym alkoholowych, nie będzie elementem, który przesądzi o powodzeniu planu proponowanego przez KE. Z analizy International Alliance for Responsible Drinking (IARD) przeprowadzonej w 2019 r. wynika bowiem, że umieszczanie takich ostrzeżeń nie ma istotnego wpływu na zachowania konsumentów.
Zwracają też uwagę, że będzie to operacja kosztowna i trudna do przeprowadzenia. Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego w Polsce – Browary Polskie tłumaczy, że oszacowanie w pełni wydatków nie jest jeszcze na tym etapie możliwe. Skala rewolucji zależy bowiem jego zdaniem od tego, jak duże będą ostrzeżenia i co będą miały zawierać. Podobnie uważa Andrzej Szumowski, prezes Stowarzyszenia Polska Wódka, dodając, że każda zmiana na opakowaniu, każdy nowy element, wiąże się z dużymi kosztami po stronie producenta, co zwłaszcza może być trudne dla małych wytwórców. – Wymagać to będzie na pewno zmiany wielu elementów w procesie produkcji opakowań i łańcuchu dostaw. Wprowadzenie takich regulacji będzie szczególnie uciążliwe dla małych, rodzinnych wytwórców, którzy opakowania dla swoich wyrobów zamawiają z dużym wyprzedzeniem, często 12 miesięcy, i jakakolwiek zmiana wiąże się z koniecznością utylizacji niewykorzystanych opakowań – dodaje Ryszard Woronowicz.
Producenci obawiają się o sprzedaż zwłaszcza alkoholi luksusowych, które na półce stoją nie rok, a nawet kilka lat. Pytanie co z nimi, do kiedy będą mogły być dostępne ze starą etykietą.