Kolejowy gigant chce rozwijać fabryki w naszym kraju. Na początek zakład w Chorzowie. Zapowiada też walkę w krajowych przetargach na pociągi i tramwaje.

Po przejęciu kolejowej części firmy Bombardier francuski Alstom stał się drugim na świecie producentem taboru szynowego po chińskim CRRC. To właśnie próba stawienia czoła ekspansji Chińczyków była jednym z powodów tego połączenia. Po fuzji koncern zatrudnia 75 tys. osób w 70 krajach, a jego roczny obrót to 16 mld euro. Przypomnijmy, że jest to drugie podejście do fuzji wielkich producentów. Prawie dwa lata temu Komisja Europejska nie zgodziła się na połączenie Alstomu z transportową częścią Siemensa.
Bruksela nie sprzeciwiła się, by francuski koncern kupił kanadyjskiego Bombardiera, ale wymusiła pewne działania kompensacyjne. Firma m.in. musi sprzedać część fabryk w Niemczech, gdzie produkowane są np. elektryczne pociągi Talent 3.
Jak mówi DGP Antonio Moreno, szef Alstomu na Europę Środkową i Wschodnią, koncern liczy, że konkurencję z Azji pokona przede wszystkim innowacjami. – Jesteśmy pionierami w ekologii. W Niemczech rozpoczęliśmy eksploatację pierwszego na świecie pociągu napędzanego wodorem Coradia iLint, który następnie był testowany również w Austrii i Holandii. Już dziś docierają do nas sygnały, że przewoźnicy z wielu krajów na całym świecie rozważają zastosowanie naszej technologii – mówi Moreno. Liczy, że większym zamówieniom na ekologiczny tabor będzie sprzyjać europejska Zielona Agenda i szykowany fundusz odbudowy. – Teraz chcemy rozszerzać nasze możliwości w zakresie taboru zasilanego bateriami. Testujemy już nowy akumulatorowy system trakcyjny opracowany w Tarbes we Francji, a także kolejny taki system w Niemczech – mówi Moreno. Firma ma już pierwsze zamówienia na pociągi akumulatorowe. Pozwalają one obsługiwać długie, nawet 100-kilometrowe odcinki niezelektryfikowane. A tych w Europie jest wciąż sporo. Teraz zazwyczaj jeżdżą tam pociągi zasilane olejem napędowym.
Fuzja spowodowała, że Alstom stał się największym graczem na rynku kolejowym w Polsce. Z ponad 4 tys. zatrudnionych jest też największym pracodawcą w branży. To nieco więcej niż pracuje w grupie Pesy, która w zakładach w Bydgoszczy i w Mińsku Mazowieckim ma ok. 3600 osób załogi.
W powiększonym Alstomie największą rolę będą odgrywać dwie duże fabryki taboru szynowego. Obie z długimi tradycjami. To 150-letni zakład Alstom Konstal w Chorzowie i 180-letnia fabryka Bombardiera we Wrocławiu, która przez wiele lata działała jako Pafawag. W czasach PRL-u oba przedsiębiorstwa produkowały setki tramwajów, pociągów elektrycznych i lokomotyw, które jeździły po polskich torach. Alstom przejmuje też m.in. zakłady Bombardiera w Katowicach (dawny ZWUS), które zajmują się produkcją systemów sterowania ruchem kolejowym, tramwajowym czy metra.
Zarówno zakłady w Chorzowie, jak i w Katowicach skupiły się ostatnio na produkcji na eksport. W Konstalu powstawały m.in. pociągi metra dla Dubaju i Emiratów Arabskich, a wcześniej także dla Amsterdamu i Budapesztu. Z kolei w zatrudniających 1100 osób zakładach we Wrocławiu powstają m.in. pudła do szybkich, niemieckich składów ICE4 i lokomotyw Traxx.
Przedstawicieli firmy Alstom pytamy, jaka przyszłość czeka teraz zakłady w Polsce, w tym dawne zakłady Bombardiera. Czy np. istnieje ryzyko redukcji zatrudnienia? Antonio Moreno zarzeka się, że cięć nie będzie. Wręcz przeciwnie, fabryki mają być rozwijane. – Celem dwóch połączonych firm jest utrzymanie silnej lokalnej pozycji na rynkach całego świata – to samo dotyczy Polski. Inwestycje i zapotrzebowanie na transport publiczny i zrównoważone rozwiązania transportowe rosną wraz z rozwojem miast. Głównym celem połączenia firm jest zatem zwiększenie naszych zdolności produkcyjnych i poszerzanie działalności, a nie ich zmniejszanie – twierdzi Moreno.
Na razie konkretne plany firma ma wobec zakładów w Chorzowie. Po przejęciu przez Alstom w latach 90. specjalizowały się one w produkcji części. Teraz mogą wytwarzać kompletne składy. Zatrudniają też ponad 100 inżynierów. Koncern zapowiada teraz dalszą rozbudowę i rozwój zdolności produkcyjnych chorzowskiego zakładu. Firma posiada już w sąsiedztwie fabryki 160 hektarów ziemi, na których można postawić nowe hale.
Jak słyszymy, rozwijany ma być też zakład we Wrocławiu, ale tu nie ma jeszcze konkretów.
Nowością ma być też znacznie większe zainteresowanie ze strony Alstomu krajowymi przetargami na tabor kolejowy czy tramwajowy. W ostatnim czasie producent oddał w tym przypadku pole krajowym dostawcom – Pesie czy Newagowi oraz szwajcarskiemu Stadlerowi, który ma montownie pociągów w Siedlcach. Po tym jak w latach 2013–2015 Alstom dostarczył spółce PKP Intercity 20 składów pendolino, koncern nie zdobył już zamówień na tabor w Polsce.
Firma chce teraz powalczyć o kontrakty w naszym kraju. – Nasz tabor nie jest obecny w Polsce w stopniu, w jakim byśmy chcieli. Przyznaję, że naszym celem jest rozwój na tutejszym rynku – zaznacza Moreno. Firma liczy m.in. na zamówienia na ekologiczne pociągi, w tym wodorowe czy elektryczno-akumulatorowe. Spółka ma też nadzieję na wygranie nowych przetargów na montowanie systemów sterowania ruchem, co było specjalnością katowickiego oddziału Bombardiera.