Rząd chce połączyć ostatnie państwowe PKS-y i przekazać je PKP. Kolejarze mają już pomysły na wykorzystanie dywizji autobusowej.
Rząd chce połączyć ostatnie państwowe PKS-y i przekazać je PKP. Kolejarze mają już pomysły na wykorzystanie dywizji autobusowej.
Połączenie PKS-ów i przekazanie ich kolei to pomysł Ministerstwa Aktywów Państwowych (MAP), a konkretnie jego wiceszefa Janusza Kowalskiego. O przymiarkach do tego ruchu DGP pisał jako pierwszy ponad pół roku temu. Teraz projekt ma się urzeczywistnić. Trzeba nań będzie uzyskać zgodę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Do końca marca mają być przyjęte ramy prawne: rozporządzenie, które pozwoli na formalne przejęcie przez PKP nadzoru nad ostatnimi, państwowymi PKS-ami. Jak słyszymy w MAP, PKP ma know-how w zakresie transportu, zaplecze analityczne oraz instrumenty finansowe i prawne aby to zrobić.
Wiadomo, że pod skrzydła PKP ma trafić: realizujący przewozy dalekobieżne ze stolicy oraz niektóre podwarszawskie połączenia PKS Polonus, Polbus-PKS Wrocław, PKS Zielona Góra, PKS Ostrowiec Świętokrzyski i PKS Częstochowa. Ci dwaj ostatni przewoźnicy są w złej sytuacji, ale funkcjonują.
Z kolei do Agencji Rozwoju Przemysłu mają trafić spółki, w których państwo ma nieduże udziały albo takie, które zostały postawione w stan likwidacji lub upadłości i de facto już nie wożą podróżnych. Chodzi o PKS-y w Mrągowie, Skarżysku-Kamiennej, Dębicy, Katowicach, Ostrowie Wielkopolskim i Wołowie.
Na razie nie wiadomo, jak długo może trwać konsolidacja i przejmowanie działających PKS-ów. Kolejarze mają już jednak wstępne pomysły na ową dywizję autobusową. Rafał Zgorzelski z zarządu PKP twierdzi, że obok dotychczas realizowanych usług PKS-om można by na początek zlecać obsługę przewozów w ramach komunikacji zastępczej w czasie modernizacji torów czy podczas awarii. Teraz kolej wybiera przewoźników zastępczych w przetargach. ‒ W zamyśle takie usługi mogłyby być świadczone nie tylko dla PKP Intercity, lecz także dla przewoźników samorządowych czy komercyjnych – zaznacza Zgorzelski. Docelowo autobusy będą mogły uzupełniać również komunikację kolejową na tzw. pierwszej i ostatniej mili. ‒ Zaproponowanie pasażerom usługi „od drzwi do drzwi” pozwoli skrócić czas podróży i obniżyć łączny koszt przejazdu na całej trasie – dodaje Zgorzelski. Zakłada on też, że uda się wprowadzić wspólny bilet na połączenia autobusowe i kolejowe.
W przypadku dotychczasowej działalności PKS-ów PKP chciałyby kontynuować zwłaszcza te przewozy, które „są ważne w portfolio danej spółki”. Można się zatem spodziewać, że utrzymane będą najważniejsze dalekobieżne połączenia warszawskiego Polonusa. ‒ Chcielibyśmy, aby misją dywizji autobusowej było zapewnienie komunikacji na obszarach pozbawionych kolei oraz w relacjach, w których połączenie autobusowe będzie stanowiło lepszą ofertą – zaznacza Zgorzelski.
A co z połączeniami lokalnym, np. tymi, które realizowała spółka PKS Częstochowa? ‒ Chcielibyśmy, aby każda ze spółek przewozowych miała istotną pozycję na rynku regionalnym, jednak w tym przypadku sporo zależy od samorządów, które pełnią funkcję organizatorów komunikacji autobusowej na swoim terenie – mówi Zgorzelski.
Eksperci nie odnoszą się zbyt entuzjastycznie do pomysłu MAP. ‒ Więcej sensu miałoby włączenie tych PKS-ów do spółki Polregio, która zajmuje się przewozami regionalnymi i jest niezależna od grupy PKP – uważa dr Michał Wolański ze Szkoły Głównej Handlowej. ‒ Przy połączeniach Intercity pomysły uruchomienia transportu uzupełniającego do kolei w ramach tzw. ostatniej mili to rozwiązania niszowe, które dużą skalę mogą osiągnąć głównie przy dojazdach do miejscowości turystycznych np. do Karpacza czy Szczyrku, gdzie pociągi nie dojeżdżają. Do przedsięwzięcia wystarczy włączyć istniejących operatorów, np. należącą do samorządu Komunikację Beskidzką, co będzie efektywniejsze, bo nie powoduje przyrostu kosztów ‒ dodaje.
Wolański jest zdania, że szykowane roszady niewiele zmienią. ‒ Dla poprawy sytuacji pozamiejskiej komunikacji autobusowej potrzebne są dobre rozwiązania systemowe. Przydałaby się porządna ustawa o publicznym transporcie zbiorowym i ustalenie, kto jest organizatorem komunikacji na danym terenie. Te zadania w dużej mierze scedowano na gminy, a wiele z nich nie radzi sobie z tym – zaznacza ekspert.
Piotr Rachwalski, szef słupskiego PKS-u, były prezes Kolei Dolnośląskich, ocenia, że włączanie PKS-ów do grupy PKP to „przerzucanie gorącego kartofla, z którym nie wiadomo co zrobić”. Przyznaje, że komunikacja autobusowa może być uzupełnieniem kolei, ale obawia się, że do przygotowania dobrej koncepcji może w PKP brakować specjalistów. Liczy jednak na to, że stworzenie dywizji autobusowej w PKP pozwoli ujednolicić wreszcie zniżki na kolej i autobusy
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama