Wczoraj wbrew obostrzeniom otworzyło się dziesiątki kolejnych lokali w całej Polsce. Swój powrót zapowiedziała też branża fitness

Przedsiębiorcy w całej Polsce postanowili nie przestrzegać obostrzeń rządu. Znaczna część z nich zdecydowała o otwarciu lokali właśnie od wczoraj, gdy zgodnie z pierwotnymi zapowiedziami władz miało dojść do łagodzenia restrykcji.

Trudno oszacować, ile firm faktycznie zdecydowało się otworzyć swoje biznesy. Część z nich działa jawnie, inne wolą zachować dyskrecję. Wiadomo jednak, że to akcja zyskująca na znaczeniu – w każdym większym mieście w Polsce można znaleźć otwarte lokale.
Ci, którzy zdecydowali się na to, mówią, że w ślad za nimi otworzą się kolejni. – Nie mogliśmy dłużej czekać. Klienci chętnie przychodzą, na razie nie było żadnej kontroli, choć to zapewne kwestia czasu. Przedsiębiorcy z całego miasta chcą wznowić działalność i przyglądają się, jak nam się powiedzie. Sądzę, że już jutro kolejni podejmą taką samą decyzję. Można powiedzieć, że jesteśmy wystawieni na pierwszy strzał, ale nie boimy się. Jesteśmy w stałym kontakcie z prawnikami, dodatkowo jako spółdzielnia socjalna wydajemy karty członkowskie, więc z naszych usług nie korzystają klienci, lecz członkowie spółdzielni – tłumaczy Kamil Mańkowski, wiceprezes spółdzielni Szansa – obiady domowe. Jak twierdzi, nie boi się urzędników i jest przygotowany na wszystkie zarzuty, otrzymane wcześniej środki finansowe wykorzystano bowiem zgodnie z przeznaczeniem.
Część lokali otworzyła się już w miniony weekend – media społecznościowe obiegły zdjęcia z pełnych barów i dyskotek. Dziś właściciele dziękują klientom i zapowiadają kolejne imprezy. Wielu z nich deklaruje też, że pomimo podjętego ryzyka jest zadowolonych. – Choć w grudniu organizowaliśmy specjalne kursy z możliwością degustacji, to zainteresowanie było zerowe. Teraz to się zmieniło, chętnych było naprawdę sporo, więc nie możemy narzekać. Dajemy radę, pomimo przeprowadzonych trzech kontroli w ciągu dwóch dni i tego, że policja legitymowała klientów. Na razie jesteśmy jedynym otwartym lokalem w Gorzowie Wielkopolskim, wiele firm może się bać odebrania środków z tarczy PFR. My się na nią i tak nie załapaliśmy, bo działamy dopiero od grudnia 2019 r. – opowiada Patryk Rutczuk, pełnomocnik właściciela Chillout Pubu w Gorzowie Wielkopolskim. Jak dodaje, na razie nie otrzymał żadnego mandatu czy kary.
Biznesu nie powstrzymują prowadzone w całym kraju kontrole, choć policja i sanepidy zapowiadają, że będą mogły wyciągnąć konsekwencje w postaci kar finansowych sięgających nawet do 30 tys. zł.
Właściciele deklarują, że starają się nie bagatelizować zagrożenia zarażeniem. Mówią, iż zapewniają swoim gościom maseczki i płyny dezynfekujące, wiele z nich dba też o odpowiedni odstęp między stolikami. W praktyce wygląda to jednak różnie, część biznesów wprowadziła np. limit klientów.
Ci, którzy się otworzyli, podkreślają, że nie mieli problemów z przekonaniem pracowników, dla których szansa powrotu do pracy również okazała się nęcąca. Jedni utrzymywali zatrudnienie, choć w mniejszym wymiarze, inni choć jeszcze nie skompletowali całej załogi, bo jej część podjęła już inne zajęcia, dają radę mimo braków personalnych.
By ich uniknąć, część jednak odkłada otwarcie na późnej. Tak właśnie jest z siłowniami. Polska Federacja Fitness zrzeszająca, jak szacuje, ok. 40–50 proc. rynku i ponad 1,2 tys. obiektów zapowiedziała, że jej członkowie rozpoczną działalność wraz z początkiem lutego. Do tego czasu chce uzupełnić braki kadrowe, a także przygotować się prawnie do ewentualnych kontroli. Przedstawiciele inicjatywy deklarują, że w klubach będą pełne restrykcje sanitarne – ostrzejsze niż kiedykolwiek wprowadził rząd, jednocześnie przyzwalając na działalność – m.in. taka, że w klubie będzie mogła przebywać jedna osoba na 12 mkw.
Jednocześnie rośnie popularność internetowych zbiórek pieniędzy na ochronę prawną. Restauracja U Trzech Braci w Cieszynie, która zainaugurowała sprzeciw, zebrała ponad 13 tys. zł. Z kolei pod przewodnictwem należącego do partii KORWiN dr. Sławomira Mentzena, Kongres Polskiego Biznesu oferujący pomoc dla tych, którzy pójdą na konflikt z państwem, zebrał już 94 tys. zł. Inicjatywę wsparło ponad 1,1 tys. wpłacających. ©℗