Bankowi centralnemu zależy na słabym złotym. W piątek pokazał, jak bardzo.

PAP, powołując się na anonimowe źródło, poinformowała, że Narodowy Bank Polski interweniował na rynku, by osłabić kurs wobec innych walut. Choć sam w tej sprawie bank milczy (bezpośrednie interwencje rzadko są oficjalnie komentowane), informacja jest niemal pewna, bo złoty rzeczywiście skokowo stracił na wartości. W piątkowe późne popołudnie jego kurs do euro był słabszy o 1,5 proc. w porównaniu z porannym otwarciem. W podobnej skali przesunął się względem dolara i franka szwajcarskiego.
Bezpośrednie skupowanie lub sprzedawanie obcych walut na rynku przez bank centralny, by osłabić lub wzmocnić własną, to działania rzadkie, niestandardowe i kontrowersyjne. Ekonomiści zwracają uwagę, że trudno jest utrzymywać w ten sposób wybrany kurs w warunkach tzw. kursu płynnego. W Europie takie działania przed kilkoma laty prowadził Narodowy Bank Szwajcarii, starając się bronić poziomu 1,2 franka za euro. Ale i on zrezygnował, bo było to dla niego zbyt kosztowne: rezerwy walutowe SNB rosły zbyt szybko. NBP sięgał po to narzędzie ostatnio na początku poprzedniej dekady.
Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium, zwraca uwagę, że samo dążenie NBP do tego, by złoty był słaby, nie jest zaskakujące. Przedstawiciele banku i Rady Polityki Pieniężnej wielokrotnie podkreślali, jak bardzo im na tym zależy, bo słabszy złoty poprawia wyniki eksporterów. – Ale dokonanie interwencji teraz, gdy kurs złotego do euro i tak był słaby, i znacznie powyżej progu opłacalności eksportu, jest niezrozumiałe. Po takie instrumenty sięga się w wyjątkowych sytuacjach. Tutaj wyjątkowości nie dostrzegam – mówi. Jego zdaniem można się domyślać, że bank do takich działań skłoniło zamykanie gospodarek przez kolejne kraje w Europie. Polski rząd też zapowiedział zaostrzenie polityki sanitarnej po świętach.
– Niemniej jednak wszystkie dane pokazują, że przemysł dobrze sobie radzi z drugą falą pandemii, głównie dzięki mocnemu eksportowi. Rozumiem, że bank centralny, ścinając wcześniej stopy procentowe do zera, musi teraz sięgać po niestandardowe rozwiązania, by łagodzić politykę pieniężną, ale nie wiem, czy to łagodzenie jest teraz potrzebne – dodaje Maliszewski. Osłabianie złotego ma też dodatkowy skutek: wzrost cen importowanych surowców. Może to dodatkowo podbić inflację, która w Polsce jest najwyższa w całej Unii.