Spółka przewiezie w tym roku cztery razy mniej podróżnych, niż zakładała, ale przetrwa, bo jest bliska otrzymania potężnej pomocy publicznej za zgodą Komisji Europejskiej

– Dla LOT-u, tak jak dla wszystkich przewoźników lotniczych, 2020 r. będzie fatalny. Spółkę, która w ostatnich latach odnotowywała wzrosty liczby podróżnych sięgające 25–30 proc., teraz dotknęło ogromne załamanie ruchu. – Według najnowszych danych w tym roku powinniśmy obsłużyć ok. 3 mln pasażerów – mówi rzecznik LOT-u, Krzysztof Moczulski. Dodaje, że przewijająca się kilka dni temu w mediach liczba 2 mln podróżnych była niedoszacowana, miała tylko pokazać skalę spadku. A ten będzie rzeczywiście ogromny, bo jeszcze rok temu przewoźnik obsłużył ponad 10 mln pasażerów. Przed pandemią COVID-19 planował zaś, że liczba klientów w tym roku wzrośnie do 12 mln.
Te spadki mocno wpływają na kondycję finansową. Jednak o ile wielu narodowych przewoźników, np. Air France czy Lufthansa, otrzymało już kilka miesięcy temu od własnych rządów pomoc publiczną, to w przypadku LOT-u od wiosny słyszymy ze strony ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, że takie wsparcie jest szykowane.
Wczoraj Business Insider Polska napisał, że pomoc państwa polskiego na rzecz narodowego przewoźnika została zaakceptowana przez Komisję Europejską. Według informatora portalu LOT dostanie 2,8 mld zł transzy pomocowej, z czego 1 mld zł ma być przeznaczony na podwyższenie kapitału zakładowego spółki, a 1,8 mld zł z Polskiego Funduszu Rozwoju na pożyczkę płynnościową.
LOT nie chce na razie potwierdzić tych informacji. – Pomoc jest jeszcze w fazie akceptacji po stronie Brukseli. Liczymy, że ta kwestia będzie ostatecznie rozstrzygnięta przed świętami Bożego Narodzenia – mówi Krzysztof Moczulski.
Także Ministerstwo Aktywów Państwowych na razie niczego nie chce potwierdzać. – Proces związany z pomocą publiczną dla Polskich Linii Lotniczych LOT znajduje się obecnie na etapie uzgodnień z Komisją Europejską. Do momentu jego sfinalizowania nie możemy udzielić bardziej szczegółowych informacji w tej sprawie – odpowiedziano nam w biurze prasowym resortu.
Według Adriana Furgalskiego, szefa Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, polska strona od dłuższego czasy prowadziła rozmowy z Brukselą w sprawie pomocy publicznej dla LOT-u. Urzędnicy m.in. przekonywali Komisję Euro pejską, że przewoźnik ma duże znaczenie dla polskiej gospodarki. Informowali też o tym, jakiego uszczerbku, by ona doznała, jeśli przewoźnik nie otrzymałby wsparcia. Według Furgalskiego oprócz kwoty kluczową kwestią będzie teraz to, jakie warunki udzielenia pomocy LOT-owi postawi Bruksela. Przykładowo Lufthansa musiała rezygnować z części połączeń długodystansowych. Z kolei Air France musiał ograniczyć siatkę krajową na rzecz połączeń kolejowych.
– Mam nadzieję, że narzucone ograniczenia nie będą duże, bo dopiero co spółka wychodziła z przymusowego cięcia siatki, które było związane z pomocą publiczną w czasie prezesury Sebastiana Mikosza – dodaje Furgalski.
Poprzednią pomoc w wysokości 400 mln zł spółka otrzymała pod koniec 2012 r. Gdyby nie pandemia COVID-19 LOT zgodnie z zasadami unijnymi nie mógłby dostać kolejnej pomocy do końca 2022 r., czyli przez 10 lat od uzyskania ostatniego wsparcia. – Jednak pandemia to nadzwyczajna okoliczność. Liczę, że także z tego powodu Komisja Europejska nie będzie narzucać LOT-owi jakichś wyraźnych ograniczeń – mówi Sebastian Gościniarek z firmy doradczej BBSG.
Tymczasem LOT szykuje strategię na przyszły rok. Liczy na prawdziwe odbicie w ruchu lotniczym w wakacje. Wiceprezes firmy Michał Fijoł zapowiada, że rozwijana będzie siatka połączeń turystycznych. Przewoźnik został do tego przymuszony, bo według prognoz pandemia sprawi, że ruch w celach biznesowych jeszcze długo będzie pozostawał na niskim poziomie.
Tymczasem niektóre linie zapowiadają, że od podróżnych będą wymagać szczepień na COVID-19. O wprowadzeniu takich obostrzeniach mówił m.in. szef australijskich linii Quantas. – My na pewno nie będziemy wymagać od podróżnych szczepień – zapowiada Krzysztof Moczulski. Według przewoźnika w Polsce i innych krajach Europy stosowanie tego rozwiązania wiązałoby się z koniecznością zamknięcia granic i rezygnacji ze wszystkich udogodnień, które daje strefa Schengen.

Gigantyczne straty branży na całym świecie

Według najnowszych prognoz Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych IATA linie lotnicze na całym świecie w tym roku mogą ponieść ponad 118 mld dol. strat. To skutki kryzysu, który wywołuje pandemia COVID-19. Organizacja jeszcze w czerwcu szacowała, że te straty będą mniejsze i wyniosą ok. 84 mld dol. Prognozowana liczba podróżnych spadnie o 60,5 proc. w stosunku roku 2019. Wszystkie linie mają obsłużyć łącznie 1,8 mld pasażerów. Oznacza to, że pod względem ruchu lotniczego cofniemy się do wyników z 2003 r.
IATA ma nadzieję, że radykalną poprawę sytuacji branży przyniesie rozpowszechnienie szczepionki na COVID-19. Wiele teraz zależy od jej skuteczności. Według ostrożnych szacunków na powrót do poziomu ruchu lotniczego z 2019 r. poczekamy jednak 4–5 lat. Według IATA obecny kryzys w branży oznacza największą zapaść od czasów drugiej wojny światowej.