Reklamy tak nas denerwują, że jesteśmy gotowi wykupić abonament, by ich uniknąć.

Poziom irytacji reklamami w internetowych serwisach wideo (VOD) po raz pierwszy okazał się większy niż w przypadku telewizji. Z badania VideoTrack 5, cyklicznie przeprowadzanego przez agencję Wavemaker, wynika, że na spoty online skarży się 63 proc. ankietowanych, podczas gdy w telewizji przeszkadzają one 62 proc. oglądających. W czołówce jest też YouTube, gdzie reklamy irytują 61 proc. osób. Dużo lepiej znosimy je w kinie, gdzie niezadowolonych jest tylko 46 proc.
Badanie przeprowadzone na próbie 1,5 tys. polskich internautów wykazało ponadto, że brak reklam jest coraz poważniejszym atutem serwisów wideo działających w modelu subskrypcyjnym (SVOD). Jako motywację do korzystania z nich taki argument wskazało 63 proc. internautów – w poprzedniej edycji badania była to połowa badanych. Inne istotne argumenty przemawiające za tymi platformami to: najlepsze seriale, najlepsze filmy i techniczna wygoda korzystania z usług, które zebrały po 52 proc. odpowiedzi.
– Wysoki poziom irytacji reklamami w serwisach wideo, który zidentyfikowaliśmy w badaniu, bynajmniej nie oznacza defensywy serwisów działających w tym modelu (AVOD) – zastrzega Joanna Nowakowska, analityk rynku w agencji Wavemaker. – Dla sporej części polskich widzów – 9 mln gospodarstw – bezpłatne oglądanie jest wciąż jedynym lub głównym sposobem dostępu do treści wideo. Irytacja reklamą w telewizji, którą obserwujemy od lat, nie przekłada się na masowy odpływ publiczności – argumentuje. – Na dojrzalszych rynkach (Wielka Brytania, USA, Skandynawia) nie ma już takiego potencjału przyjmowania kolejnych płatnych usług. Widać to zresztą na przykładzie porażek niektórych serwisów, choćby Quibi, i eksperymentów z modelami hybrydowymi: jak Peacock, który oferuje różne ceny w zależności od poziomu nasycenia reklamami, czy HBO Max, który wiosną ma uruchomić opcję reklamową – wylicza. – Uwagę zwracają też inwestycje Samsunga, który w Europie Zachodniej uruchamia finansowany reklamami serwis TV Plus. Obecność jego sprzętu w gospodarstwach domowych daje mu gigantyczną przewagę infrastrukturalną na starcie. W Polsce, jak raportuje producent, 2 mln gospodarstw aktywnie korzysta z funkcji Smart w jego telewizorach – dodaje.
Prym na rynku wideo w sieci wiodą jednak serwisy subskrypcyjne. W Polsce już 7 na 10 widzów uważa abonament za optymalną formę rozliczania się za treści dostępne w internecie.
– Dane z VideoTrack 5, ale i statystyki dotyczące polskiego rynku SVOD – z maksymalnie 4 mln gospodarstw opłacających przynajmniej jeden abonament wideo – pokazują, że to segment jeszcze daleki od nasycenia – podkreśla Joanna Nowakowska. – Dodatkowo zdynamizować mogą go w przyszłym roku debiuty Disney+, HBO Max, ale i drobniejsze inicjatywy, choćby Discovery+ – dodaje.
Największy z nowych serwisów, Disney+, ma 86,8 mln subskrybentów (stan na początek grudnia). Wystartował w listopadzie ub.r. w USA, Kanadzie i Holandii. Obecnie jest też dostępny m.in. w Australii, Indiach, Japonii i krajach Europy Zachodniej. W 2021 r. platforma rozpocznie działalność w Europie Wschodniej, choć koncern nie precyzuje, kiedy pojawi się w Polsce. Obecnie Disney+ zbliża się do połowy zasięgu, jaki osiągnął lider rynku, Netflix, który po III kw. br. raportował 201,15 mln subskrybentów.
Niemal co trzeci uczestnik badania agencji Wave maker uznał nową platformę wideo Disneya za propozycję wartą rozważenia. W grupie osób opłacających już jakiś abonament serwisu z filmami i serialami w sieci takiej odpowiedzi udzieliło 46 proc. respondentów. Dla co czwartego internauty amerykańska cena Disney+ (6,99 dol. miesięcznie) byłaby akceptowalna. Ponadto większość użytkowników, myśląc o ewentualnym zakupie kolejnej subskrypcji, nie bierze pod uwagę rezygnacji z już posiadanych usług: wideo w sieci czy kablówki. Tylko co dziesiąty badany mówi, że w takiej sytuacji anulowałby posiadaną już inną subskrypcję wideo lub zrezygnował z płatnej telewizji.
– Polska jest na razie perspektywiczna zarówno dla modelu AVOD, jak i SVOD, choć wielkość naszego rynku reklamowego i głębokość kieszeni nie pozwalają się łudzić, że przesądzamy o strategiach inwestycyjnych globalnych gigantów wideo – podsumowuje Joanna Nowakowska.