We wdrożenie smart meteringu firmy energetyczne zainwestowały już setki milionów złotych. Kolejne miliony będą wydawać do 2020 roku, a być może i dłużej. Aby pieniądze te nie zostały wyrzucone w błoto, koncerny muszą zainstalować jak najwięcej urządzeń w firmach i gospodarstwach domowych. Tylko wtedy będzie możliwe rozwijanie koncepcji inteligentnych sieci energetycznych, a tym samym realizowanie planów zmniejszenia strat wynikających ze spadków napięć, dostarczania energii o zbyt niskiej jakości czy nadmiernego przeciążenia sieci.
Koniec inkasentów
Jednym z głównych walorów licznika jest możliwość zdalnego odczytu danych o wykorzystaniu energii elektrycznej. - Licznik zdalnego odczytu wyróżnia się możliwością przesyłania danych pomiarowych - wyjaśnia Robert Masiąg, ekspert Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej (PTPiREE). Dane z licznika płyną po istniejącej instalacji kablowej do stacji średniego napięcia (SN), a stamtąd przesyłane są do dystrybutora energii.
Dane o zużyciu licznik inteligentny przesyła w odstępach czasowych, które w Polsce nie mogą być krótsze niż 15 minut. Informacje przesyłane przez licznik są zaszyfrowane i przetwarzane zgodne z Ustawą o ochronie danych osobowych, a dostęp do nich jest ściśle ograniczony.
Całość systemu, na który składają się liczniki, łącza telekomunikacyjne oraz systemy informatyczne, określana jest jako AMI (Advanced Metering Infrastructure). Dzięki zastosowaniu odpowiedniej infrastruktury telekomunikacyjnej możliwe jest przesyłanie informacji w dwóch kierunkach: od i do licznika.
Stworzenie inteligentnej sieci pozwoli koncernom na zrezygnowanie z zatrudniania tysięcy pracowników, którzy do tej pory pukali od drzwi do drzwi i spisywali stany liczników. Jedna z firm energetycznych nie wyklucza, że oporni klienci będą w przyszłości zmuszeni do opłat. - Klienci, którzy odmówią instalacji nowego urządzenia lub jego wymiany będą podlegać klasycznemu opt-out. Jeśli odbiorca będzie chciał nadal korzystać z usług inkasenta, będzie musiał uiścić specjalną opłatę. Nie stanie się tak od razu, ale w przyszłości z pewnością tak - przekonuje Robert Stelmaszczyk, prezes RWE Stoen Operator. Na razie jednak klienci nie muszą się obawiać dodatkowych kosztów. "Możliwość tzw. opt – out, została zastosowana m.in. w Stanach Zjednoczonych. Tam odbiorcy mogą – zgodnie z obowiązującym tam prawem – odmówić instalacji licznika zdalnego odczytu, a ceną za to jest ponoszenie wyższych opłat abonamentowych wynikających chociażby z konieczności fizycznego odczytu licznika przez pracownika energetyki. W Polsce, w obecnym stanie prawnym, nie ma możliwości skorzystania z takiej opcji - informuje Agnieszka Głośniewska, Rzecznik Prasowy Urzędu Regulacji Energetyki.
O podejście do opornych klientów spytaliśmy spółkę, która do tej pory przoduje w instalacji liczników zdalnego odczytu – Energa Operator. Firma zainstalowała już ponad 400 tysięcy urządzeń. Alina Geniusz- Siuchnińska, Rzecznik Prasowy Energa-Operator SA wyjaśniła jednak, że jak dotąd "w przypadku niemożności instalacji firma pisze do klienta list i jak dotąd to działa".
Każdy klient płaci tyle samo
Zainstalowanie licznika smart w domu klienta będzie dla firmy energetycznej źródłem oszczędności - jeżeli nie od razu, to w najbliższej przyszłości. Wydawałoby się więc, że w takim przypadku klient powinien otrzymać niższy rachunek. Jednak koncerny energetyczne stosują w tym przypadku zasady pewnego rodzaju umowy społecznej. Liczniki zdalnego odczytu nie zostaną zainstalowane u wszystkich klientów jednocześnie, a więc te osoby, które takiego licznika nie będą posiadać, byłyby pokrzywdzone gdyby firma zaczęła różnicować wysokość rachunków. Oszczędności wynikające z posiadania przez pewną grupę konsumentów liczników smart będą więc dzielone po równo na wszystkich klientów.
Na razie nie ma więc mowy o specjalnych taryfach dla posiadających liczniki – takie rozwiązanie będzie możliwe dopiero wtedy, gdy wszyscy klienci będą mieli możliwość dostępu do tego typu licznikach. W zamian spółki obrotu energią będą proponować klientom wykorzystywanie energii w określonych godzinach (chodzi o okresy, gdy sieć nie jest nadmiernie obciążona) w zamian za niższe rachunki.
W RWE klienci nie będą podpisywali nowej umowy. Jak zapewnia prezes Robert Stelmaszczyk dane zebrane przez system smart meteringu (informacje o zużyciu prądu, określonych porach dnia, w których zużycie jest większe lub mniejsze etc.) będą traktowane jak dane osobowe. Ponadto domyślnie ustawiony będzie tryb najwyższej ochrony - czyli jeśli klient nie podpisze żadnej zgody na udostępnienie informacji podmiotom trzecim, dane nie zostaną udostępnione.