PGNiG powoli traci rynek. Zapowiada jednak walkę o odzyskanie klientów.
/>
PGNiG wciąż dominuje, ale jest coraz mocniej podgryzany przez konkurencję. Na razie największe straty poniósł wśród kontrahentów przemysłowych – według szacunków zamówienia PGNiG zmniejszyły się w ubiegłym roku o ok. 1,2 mld m sześc. Szczególnie bolesne było osłabienie więzów z największymi odbiorcami, takimi jak Azoty czy Orlen – obecnie 10 proc. wykorzystywanego w Polsce gazu jest kupowane bezpośrednio z zagranicy przez tych przemysłowych gigantów.
O tym, że PGNiG ma się czego obawiać, świadczy też rosnąca liczba zmian sprzedawców gazu – dotychczas zdecydowało się na to ok. 30 tys. odbiorców, z czego 20 tys. w ubiegłym roku. – W tym roku liczba zmian może sięgnąć 50 tys. – przewiduje Piotr Kasprzak, członek zarządu Hermes Energy Group, jednego z konkurentów PGNiG. Gdyby do tego doszło, to według jego szacunków udział PGNiG w rynku skurczyłby się do ok. 70 proc.
– Będziemy agresywnie zabiegać o odzyskanie klientów – zapowiada jednak Bogusław Marzec, wiceprezes PGNiG. Ta walka już się rozpoczęła. Kilkanaście dni temu nadzieje na większe zakupy od PGNiG dała Grupa Azoty. – Dzięki osiągnięciu w ramach dostaw z PGNiG cen nieodbiegających od uzyskiwanych przez europejską konkurencję prawdopodobnie znacząco wzrośnie udział PGNiG w dostawach gazu na potrzeby Grupy Azoty – zapowiada Witold Szczypiński, wiceprezes spółki.
Wojna cenowa oznacza niższe ceny dla klientów, ale mniejsze zyski gazowego koncernu. Zysk operacyjny segmentu „obrót i magazynowanie” spadł w ubiegłym roku do 381 mln zł, z 583 mln zł rok wcześniej. – Obniżenie wyniku operacyjnego jest wynikiem postępującej liberalizacji rynku gazu w Polsce, która pozwala największym klientom segmentu na dywersyfikację dostaw paliwa gazowego – tłumaczyła spółka.
– Rynek gazu ziemnego w Polsce dalej będzie się liberalizował, a liczba zmian sprzedawców będzie dynamicznie rosła. Wynika to nie tylko z obserwacji naszego rynku, ale również procesów liberalizacyjnych na innych, na których podmioty posiadające monopolistyczną pozycję straciły 40–50 proc. udziału w rynku. Dlatego w kolejnych latach możemy się spodziewać intensywnej walki o klienta, w najbliższym czasie o małe i średnie firmy, a w dalszej perspektywie o gospodarstwa domowe – twierdzi Piotr Kasprzak, którego firma przymierza się właśnie do walki o te segmenty rynku.
– To naturalny kierunek rozwoju konkurencyjności. Wprawdzie obsługa mniejszych klientów wiąże się z większymi kosztami, bo trzeba stworzyć system obsługi, ale w tym segmencie możliwe są też do uzyskania wyższe marże, bo na rynku dużych odbiorców konkurencja jest już bardzo ostra – ocenia Radosław Dudziński, były wiceprezes PGNiG, obecnie szef Polish Energy Point. Z punktu widzenia mniejszych odbiorców oznacza to obniżki. Powód? Konkurenci PGNiG nie mają tak rozpoznawalnych marek, więc będą się starali przekonać klientów do swojej oferty przede wszystkim ceną.
Notowania rynkowe gazu spadają, a w ślad z nimi idą taryfy ustalane przez Urząd Regulacji Energetyki. W ubiegłym roku po czterech obniżkach ceny taryfowe gazu spadły o 17 proc. Tydzień temu URE poinformował o kolejnej obniżce: średnia cena paliwa gazowego spadnie od 1 kwietnia o ok. 9,5 proc., a dla odbiorców detalicznych – średnio 5,5 proc.