Dyrektywa o rynkach instrumentów finansowych da biurom maklerskim większą możliwość samodzielnego ustalania wewnętrznych reguł działalności i np. relacji z klientami
Unijna dyrektywa o rynkach instrumentów finansowych (MiFID) określa wspólne dla wszystkich krajów członkowskich zasady postępowania domów maklerskich. Domy maklerskie powinny zdawać sobie sprawę z tego, że MiFID zakłada inny od obecnego model funkcjonowania firmy inwestycyjnej. Aktualnie np. sposób działania na rzecz klientów lub wewnętrzna organizacja firmy inwestycyjnej są szczegółowo opisane w przepisach prawa. W efekcie firmy inwestycyjne ubezwłasnowolniły się, działając na podstawie jednoznacznych przepisów prawa.
Pod rządami dyrektywy zmieni się część polskich regulacji. MiFID wprowadza też wiele rozwiązań, których zastosowanie pozostawione zostało uznaniu domu maklerskiego. Najważniejsze stanie się osiągnięcie celu, nie zaś sposób, w jaki go osiągnięto. Przykładowo w zakresie zarządzania ryzykiem i kontroli wewnętrznej MiFID wprowadza po prostu wymóg skutecznego wykonywania tych funkcji. Stanowi, że w przypadku gdy skala i charakter działalności to uzasadniają, firma powinna utworzyć komórkę risk management i audytu. Postawiono na samodzielność firmy.
Opowiedzialność za realizację wymogów stawianych przez MiFID spocznie na firmach inwestycyjnych . Nie będzie to rola ani ustawodawcy, ani nadzorcy. Błędne jest myślenie, że Ministerstwo Finansów lub KNF powinny nieostre sformułowania MiFID sparametryzować i tym samym uwolnić domy maklerskie od myślenia. KNF będzie po prostu oceniać, czy rozwiązania stosowane przez domy maklerskie są słuszne i prawidłowe w kontekście celów stawianych przez przepisy.
Pożądana byłaby też większa aktywność instytucji rynku kapitałowego w zwalczaniu prania pieniędzy. Zgodnie z danymi Generalnego Inspektoratu Informacji Finansowej (GIIF) za rok 2006 na banki przypadło 95,97 proc., na notariuszy 2,9 proc., a na inne podmioty (w tym instytucje rynku kapitałowego) 1,13 proc. wszystkich tzw. transakcji podejrzanych (STR). Jeśli chodzi o raporty o podejrzanej działalności (SAR), struktura była taka: 97,6 proc. - banki, 1,6 proc. - SKOK-i, 0,7 proc. - domy maklerskie, 0,1 proc. - inne. W przypadku funduszy inwestycyjnych raporty przekazywane są jednostkowo. Oczywiście jest to związane z mniejszymi niż w przypadku banków obrotami, ale wydaje się, że świadczy też o niepełnej analizie zagrożenia prania pieniędzy w sektorze rynku kapitałowego.
Jest to tym bardziej niepokojące, że na czerwiec 2008 r. planowana jest implementacja do polskiego porządku prawnego III Dyrektywy UE o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy, która będzie nakładała na podmioty rynku kapitałowego nowe obowiązki, w tym w szczególności obowiązek identyfikowania i analizowania ryzyka sektorowego związanego z praniem pieniędzy.