To nie będzie łatwy rok dla kin. Ze wstępnych danych badającej rynek firmy Boxoffice.pl wynika, że w całym pierwszym półroczu frekwencja w kinach wyniesie ok. 16,6 mln widzów, co oznacza wynik gorszy od ubiegłorocznego o 4,5 proc. To dane szacunkowe, bo policzono widzów, którzy obejrzeli filmy do 23 czerwca. W samym II kw. frekwencja wyniosła już 6,4 mln i była wyższa od ubiegłorocznej, ale nie zrekompensuje to spadku z I kw., który skurczył się o 8,1 proc.
– To zadyszka – tak o sytuacji na rynku kin mówi Tomasz Jagiełło, prezes Heliosa, jednej z dwóch największych sieci kinowych na rynku. – W Polsce, z powodu słabszego pierwszego półrocza, sprzedaż biletów była trochę niższa w porównaniu z pierwszymi sześcioma miesiącami 2011 r. – przyznaje też Nisan Cohen, zastępca dyrektora finansowego Cinema City International.
Operatorzy kin mówią o dwóch powodach. Pierwszy to trudna sytuacja gospodarcza, drugi to słabszy repertuar. – Jeśli mamy kiepskie filmy, trudniej jest zdecydować się na wyjście do kina. A w tym roku mamy obiektywnie niefortunną sytuację związaną z dostępnymi pozycjami. Brakuje dużych tytułów franczyzowych, czyli kolejnych serii znanych filmów, np. dla dzieci – tłumaczy Tomasz Jagiełło. I przypomina, że skończyły się „Epoka lodowcowa”, „Madagaskar” czy „Shrek”. – Takie filmy potrafią przyciągnąć po 3 mln widzów – mówi.