Jest zgoda na rozpoczęcie negocjacji Unii Europejskiej ze Stanami Zjednoczonymi o wolnym handlu. Zielone światło dali unijni ministrowie po prawie 13-godzinnych negocjacjach w Luksemburgu.
Rozmowy trwały tak długo, bo blokowała je Francja, która nie zgadzała się na włączenie kultury i usług audiowizualnych do rozmów o utworzeniu strefy wolnego handlu. Paryż obawiał się liberalizacji w dziedzinie kultury i taniej amerykańskiej pop kultury zalewającej unijny rynek. Francji udało się przeforsować swój postulat.
Francuscy politycy z zadowoleniem przyjęli wiadomość o wyłączeniu z negocjacji ze Stanami Zjednoczonymi spraw audiowizualnych. Pojawiły się jednak wątpliwości.Politycy rządzącej partii socjalistycznej nie kryją satysfakcji z takiego obrotu sprawy, gdyż ich zdaniem w ten sposób udało się uchronić różnorodność kultury europejskiej. Podkreślają oni, że ta dziedzina działalności musi korzystać z pomocy finansowej państwa. W kręgach lewicy panuje powszechne przekonanie, że "kultura nie jest na sprzedaż".
Florian Philippot, wiceszef skrajnie prawicowego Frontu Narodowego uważa, że o żadnym sukcesie władz francuskich nie może być mowy, bo Francja nie ma gwarancji, iż w przyszłości problematyka audiowizualna będzie wyłączona z tego typu negocjacji z Amerykanami. A poza tym, jego zdaniem nie wolno ograniczać się tylko do kultury, ale walczyć o podobny status dla rolnictwa i przemysłu.
Radykalna lewica uważa, że negocjacje doprowadzą do zniesienia jakiejkolwiek ochrony społecznej i ekologicznej zostawiając Francję na pastwę Amerykanów i liberalizmu.
Rachida Dati eurodeputowana centroprawicowej UMP obawia się, że Komisja Europejska ugnie się pod presją tych państw Unii, które są za włączeniem spraw audiowizualnych do negocjacji.