Spadek cen złotego i obligacji nie rusza NBP
Zasugerowanie rynkowi zbliżającego się końca cyklu obniżek stóp przez RPP wpisało się w kiepski nastrój panujący na rynkach od kilkunastu dni. Sygnały z amerykańskiej Rezerwy Federalnej o zbliżającym się początku końca drukowania dolara spowodowały osłabienie walut rynków wschodzących i wzrost rentowności obligacji – w tym polskich. Teraz RPP dorzuciła swoje trzy grosze. Do wczoraj inwestorzy wyceniali odważne redukcje stóp procentowych NBP: według stawek kontraktów FAR trzymiesięczny WIBOR miał pod koniec roku spaść do 2,3 proc. (dziś 2,74 proc.), co miało być konsekwencją polityki rady. Ale po wczorajszym posiedzeniu RPP i wypowiedziach prezesa NBP inwestorzy stracili pewność, a stawki kontraktów poszły w górę. Tak jak rentowność obligacji i kurs złotego. Oczekiwania na dalsze obniżki osłabły, a to one – oprócz dużej płynności na rynkach międzynarodowych będącej efektem luzowania ilościowego Fed – napędzały hossę na obligacjach skarbowych. Co teraz? Analitycy liczą się ze zwiększeniem wahań na rynku długu i walutowym, bo czynniki, które je wspierały, przestają działać. NBP ostatnie wydarzenia przyjmuje na zimno: według Marka Belki wyprzedaż obligacji z końca maja nie była przedmiotem dyskusji na posiedzeniu rady i nie jest na tyle istotna, by wpływać na decyzje RPP. A złoty? Jego osłabienie nie jest wynikiem złej sytuacji w polskiej gospodarce, więc nie ma się co martwić.