USA, Rosja, Niemcy i Chiny – tam jadą nasze samochody
Pod koniec I kw. 2013 r. w przedsiębiorstwach motoryzacyjnych zatrudniających ponad 9 osób pracowało 157 tys. pracowników – o 3 tys. więcej niż pod koniec zeszłego roku – wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Liczby zbiły z tropu wszystkich, którzy wieszczyli dramatyczne spadki zatrudnienia po tym, gdy w grudniu zeszłego roku tyski Fiat zwolnił 1450 osób ze względu na brak zamówień.
Pod koniec I kw. 2013 r. w przedsiębiorstwach motoryzacyjnych zatrudniających ponad 9 osób pracowało 157 tys. pracowników – o 3 tys. więcej niż pod koniec zeszłego roku – wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Liczby zbiły z tropu wszystkich, którzy wieszczyli dramatyczne spadki zatrudnienia po tym, gdy w grudniu zeszłego roku tyski Fiat zwolnił 1450 osób ze względu na brak zamówień.
/>
Ze statystyk GUS wynika jasno, że zlokalizowane w naszym kraju firmy motoryzacyjne po cichu wracają właśnie do dawnej świetności. Zatrudnienie w sektorze motoryzacyjnym jest już na takim samym poziomie jak w rekordowym pod tym względem 2008 r. Jest tak, choć w pierwszych trzech miesiącach tego roku zlokalizowane w naszym kraju fabryki samochodów wyprodukowały tylko 123 tys. aut – o blisko 30 proc. mniej niż rok temu.
– W dwóch z trzech zakładów, jakimi kieruję, zwiększyłem zatrudnienie o 15–20 proc. – przyznaje Krzysztof Rozenberg, szef trzech spółek z dawnego holdingu FSO.
Jako źródło wzrostu zamówień wskazuje Stany Zjednoczone.
Z kolej Paweł Gos, szef Exact Systems, firmy sprawdzającej rocznie ponad 300 mln części, które wytwarzane są w branży motoryzacyjnej w siedmiu krajach Europy Środkowo-Wschodniej, zwraca uwagę, że polskie zakłady rosną również dzięki zamówieniom z Niemiec. Firmy typu Daimler, BMW czy Volkswagen produkują więcej niż przed rokiem dzięki dużemu popytowi na ich auta nie tylko w Stanach, lecz także w Chinach i Rosji.
Widać to choćby po wynikach fabryki Volkswagena w Poznaniu, w którym wytwarzane są dostawcze caddy. Jej produkcja w stosunku do zeszłego roku wzrosła. W Oplu w Gliwicach i tyskim Fiacie wytwarza się mniej aut.
Ale nawet w tych zakładach pojawiają się symptomy poprawy. Fabryka Fiata w ubiegłym tygodniu przyjęła do pracy z powrotem 150 osób spośród zwolnionych kilka tygodni temu. Jak tłumaczą przedstawiciele Fiat Auto Poland, na razie ta grupa została zatrudniona na dwa miesiące. To, czy ten okres zostanie wydłużony, zależy od sytuacji na europejskim rynku, na którym ostatnio zaobserwowano niewielkie odbicie.
Zgodnie z ostatnimi danymi europejskiego stowarzyszenia producentów samochodów ACEA sprzedaż Fiata w marcu była niemal taka sama jak rok temu, choć wcześniej ocierała się o dwucyfrowe spadki. Jednak generalnie Europa dołuje. W marcu rynek aut osobowych zaliczył 18. z rzędu spadek. W konsekwencji w I kw. 2013 r. sprzedano na Starym Kontynencie niespełna 3 mln nowych aut osobowych – 10 proc. mniej niż przed rokiem. Dlatego władze włoskiego koncernu na razie nie chcą się wypowiadać kategorycznie, czy będą kolejne przyjęcia do pracy. Na razie zatrudnienie w tyskim zakładzie to ok. 3,5 tys. osób.
Paweł Gos uważa, że druga połowa roku będzie jeszcze lepsza dla branży. Według niego za takim scenariuszem przemawiają spodziewane jeszcze wyższe zamówienia od niemieckich koncernów, typu BMW, Daimler czy Volkswagen, które – jak wynika z danych ACEA – nawet na Starym Kontynencie radzą sobie znacznie lepiej niż konkurenci.
To dobra wróżba dla całej branży, gdyż obecnie to wytwarzanie części stanowi o sile polskiego sektora motoryzacyjnego. Obecnie zajmuje się tym już tysiąc dostawców. W 2012 r. ten sektor wytworzył produkty o szacunkowej wartości 49 mld zł – o 50 proc. wyższej niż pięć lat temu.
O wiele gorzej wygląda sytuacja producentów. W 2008 r. w naszym kraju powstało blisko 1 mln samochodów, ale w 2012 r. ich liczba skurczyła się o jedną trzecią.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama