Rząd zajmuje się dziś projektem uchylenia ustawy o przekształceniach własnościowych narodowego przewoźnika. Chce znieść zapis zostawiający w gestii Skarbu Państwa 51 proc. wartości spółki. Jak jednak oceniają eksperci - to decyzja zdecydowanie spóźniona.

Obowiązujące od czerwca 1991 roku przepisy mówią, że w przypadku pozyskania inwestora dla LOT-u, skarb państwa zachowuje co najmniej 51% akcji spółki.

Ograniczenia kapitałowe odstraszały inwestorów

Ekspert lotniczy Eryk Kłopotowski w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową tłumaczy, że takie ograniczenia od lat odstraszały potencjalnych inwestorów. "Te przepisy są tak archaiczne, że blokowały całkowicie proces prywatyzacji" - ocenia ekspert.

Na rynku bardzo mało chętnych inwestorów

Kilka tygodni temu nowy prezes LOT zapowiadał, że chce przygotować spółkę do sprzedaży do końca tego roku. Eryk Kłopotowski przyznaje, że obecnie będzie trudniej znaleźć inwestora branżowego. Ekspert przypomina, że przez wiele lat wymieniano wśród potencjalnych kupców LOT-u linie lotnicze z Niemiec bądź Francji.

"To już nieaktualne. Bardzo mało jest przewoźników, którzy mają dużo pieniędzy i chcą je inwestować. Air France i Lufthansa mają własne problemy z restrukturyzacją firm i strajkami personelu" - wylicza ekspert lotniczy. Eryk Kłopotowski dodaje, że nowym potencjalnym inwestorem mogą być linie lotnicze aż z Brazylii. W ostatnim czasie zdecydowały się kupić portugalski TAP.

LOT od kilku miesięcy jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Wczoraj rozpoczął zwolnienia grupowe. Do końca roku firmę opuści 360 osób. W grudniu ubiegłego roku LOT otrzymał od rządu 400 milionów złotych pożyczki na ratowanie spółki. Obecnie Bruksela analizuje wniosek dotyczący zatwierdzenia pomocy publicznej dla przewoźnika.

Według danych Ministerstwa Skarbu, w ubiegłym roku straty firmy wyniosły 157 milionów złotych.