„Przegięliście z cenami i to ostro. Chyba się wam pomyliła Polska z Europą Zachodnią”; „Byłem w n od pierwszego dnia, kiedy sprzedawano dekodery Teraz odchodzę do innego dostawcy, czuję się oszukany, totalna klapa i bubel marketingowy”; „Liczyłem na naprawdę ofertę premium, a tu takie rozczarowanie. Jestem abonentem C+ i ‘n’ - chyba się rozstaniemy” – to tylko najbardziej dyplomatyczne wypowiedzi, spośród tysięcy negatywnych komentarzy, które na facebookowym profilu nC+ umieszczają rozgoryczeni internauci.
Czy ich krytyka jest uzasadniona? I tak, i nie. Z jednej strony twórcy nowej platformy sami ukręcili na siebie bicz, pompując marketingowy balonik oczekiwań. Abonentom obiecano „nową definicję rozrywki”, elastyczne pakiety i atrakcyjne ceny. O ile można się sprzeczać, czy zaprezentowana oferta rzeczywiście wyznacza standard rozrywki, o tyle pakiety i ceny trudno uznać za elastyczne.
W pakietach za 39 i 59 zł abonenci nie otrzymują żadnych kanałów z rodziny premium, a niezwykle popularny kanał Canal+ Sport jest dostępny dopiero w pakiecie Platinum, za który klientom przyjdzie zapłacić 119 zł. Rozczarowani mogą być również ci, którzy liczyli na tematyczne pogrupowanie kanałów. To rozwiązanie jest popularne np. w sieciach telewizji kablowej i cieszy się sporą popularnością. Klienci nC+ mogliby na przykład płacić 40-50 zł za pakiet podstawowy i samemu dobierać sobie dodatkowe pakiety tematyczne (Sport, Film, Bajki etc.). Dzięki temu wielbiciele sportu i kinematografii nie byliby skazani na płacenie za kanały, którymi nie są zainteresowani. Elastyczność oznacza przecież dostosowywanie oferty do indywidualnych wymagań klienta, a nie skazywanie go na jeden z sześciu wariantów cenowych.
nC+ posiada naprawdę dobry produkt. Do niedawna nikt z nas nie wyobrażał sobie, że w ramach jednej oferty klient może otrzymać dostęp do transmisji rozgrywek Ligi Mistrzów, T-Mobile Ekstraklasy i najlepszych lig europejskich. nC+ to również kilka ciekawych rozwiązań technologicznych (Multiroom, nC+ GO, ). Sęk w tym, że w dzisiejszych czasach dobry produkt to trochę za mało. Trzeba go jeszcze odpowiednio opracować, zaprezentować i sprzedać. Na tym polu nowa platforma ma jeszcze wiele do zrobienia. Czy uda się jej przekuć wczorajszą wpadkę w przyszły sukces? Przekonamy się już wkrótce.