W zeszłym roku nasz kraj odwiedziło 14,8 mln zagranicznych gości, którzy zostawili 11,7 mld zł – wynika z szacunków Instytutu Turystyki.
W zeszłym roku nasz kraj odwiedziło 14,8 mln zagranicznych gości, którzy zostawili 11,7 mld zł – wynika z szacunków Instytutu Turystyki.
Pod względem wydatków przyjezdnych rok 2012 był najlepszy od początku poprzedniej dekady, a pod względem liczby turystów – rekordowy w ciągu ostatnich pięciu lat. W głównej mierze przyczyniło się do tego Euro 2012. – Przełożyło się nie tylko na liczbę odwiedzających. Zakończona na początku lipca impreza zwiększyła zainteresowanie naszym krajem i spowodowała, że sezon turystyczny wydłużył się na wrzesień i październik, co pozwoliło branży realizować większe przychody również w ostatnim kwartale roku – tłumaczy Kinga Fromlewicz ze spółki eTravel.
/>
Najwięcej powodów do zadowolenia mają biura organizujące wycieczki dla turystów ze Wschodu i z Niemiec. Liczba tych pierwszych zwiększyła się w ubiegłym roku z 3,3 aż do 4,2 mln, a tych drugich z 4,6 do 4,8 mln. Do wzrostu atrakcyjności Polski – zdaniem przedstawicieli branży – przyczyniła się narastająca niepewność w Hiszpanii i Grecji. Swoje zrobiła też znacząca podwyżka cen w Chorwacji, która chciała zarobić na kłopotach innych krajów. – W Polsce hotele wciąż są tańsze niż na Zachodzie. Do tego obiad można zjeść za 10 euro, co jest trudne w większości krajów Europy – tłumaczy Michał Jasiczek, właściciel i dyrektor biura Aktiv Tours, które przygotowało w 2012 r. wycieczki dla 12 tys. zagranicznych turystów. – To wynik lepszy o ponad 15 proc. od tego z 2011 r. – dodaje.
O rekordowym roku mówi też Czesław Choroś, prezes biura Almatur Opole specjalizującego się w obsłudze turystów ze Wschodu. – Przyjęliśmy o niemal 30 proc. więcej turystów niż rok wcześniej. W latach poprzednich wzrosty sięgały maksymalnie 20 proc. Nasze obroty w ubiegłym roku zwiększyły się z 15 do 25 mln zł – wymienia Czesław Choroś.
Organizatorzy turystyki przyznają, że na podobne wyniki liczą też w tym roku, choć nie wykluczają, że może być to trudne do osiągnięcia. Przeszkodę stanowią drogie połączenia z Polską oraz problemy z wizami. – Za bilet lotniczy z Moskwy do polskich miast trzeba zapłacić tyle ile za lot z Warszawy do Nowego Jorku. Na wizę z kolei trzeba czekać kilka razy dłużej niż na prawo wjazdu do Czech, na Słowację czy do Austrii – komentuje Czesław Choroś.
Biura narzekają, że muszą co roku ustalać nowy program dostosowany do siatek połączeń w liniach lotniczych. – Nadal nastawiamy się na turystów z Niemiec, ale i z Norwegii, bo od ubiegłego roku istnieje tanie połączenie między Oslo i Gdańskiem – mówi Michał Jasiczek.
Położenie geograficzne jest dla Polski ważnym atutem, w czasach gdy Europejczycy mają mniej pieniędzy oraz czasu na wypoczynek i wybierają miejsca bliskie. Na korzyść operatorów działa to, że w ciągu ostatnich kilku lat liczba firm zajmujących się turystyką przyjazdową skurczyła się mniej więcej o połowę. Jeszcze w 2002 r. było ich ok. 900.
Jak wylicza Instytut Turystyki, liczba turystów będzie sukcesywnie rosnąć, by w 2017 r. przekroczyć 16 mln. Ma się do tego przyczynić trwająca promocja naszego kraju na zagranicznych rynkach prowadzona przez Polską Organizację Turystyczną. – Myślę, że będziemy mieli szansę przeprowadzić w tym roku działania za ok. 95–100 mln zł – wylicza Rafał Szmitke, prezes POT.
Jednak jak twierdzą eksperci z Instytutu Turystyki, ten rok może być okresem stabilizacji. Co jest normalne po dużych wzrostach.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama