Rządy państw Unii Europejskiej mają nadzieję, że w najbliższych miesiącach osiągną porozumienie z Parlamentem Europejskim w sprawie budżetu. Parlament stawia jednak ultimatum i znowu grozi wetem.

Chodzi o poziom wydatków UE w latach 2014-2020, uzgodniony na szczycie kilka tygodni temu. By unijny budżet zaczął obowiązywać, potrzebna jest jeszcze zgoda europosłów.

Za rozmowy z Parlamentem Europejskim odpowiedzialna jest Irlandia, która w tym półroczu kieruje pracami Unii. Premier tego kraju Enda Kenny ma nadzieję, że do czerwca osiągnięty zostanie kompromis. - Będziemy pracować bardzo ciężko, by doprowadzić do porozumienia - zapewnił szef rządu w Dublinie.

To będą trudne negocjacje, bo Europarlament nie jest zadowolony z decyzji unijnych przywódców, którzy zaakceptowali budżet na poziomie 960 miliardów euro. „Jest bardzo prawdopodobne, że większość europosłów powie NIE obecnemu projektowi, jeśli negocjacje nie przyniosą rezultatu. Do tej pory żaden z postulatów Parlamentu nie został wzięty pod uwagę” - powiedział jego szef Martin Schulz.

Dla eurodeputowanych warunkiem wstępnym rozpoczęcia negocjacji w sprawie wieloletniego budżetu jest redukcja deficytu w tym tegorocznym, który wynosi 17 miliardów euro. Chodzi o zmniejszenie różnicy między zobowiązaniami, czyli pieniędzmi obiecanymi na unijne projekty, a płatnościami, czyli żywą gotówką przewidzianą na spłatę faktur z realizacji inwestycji. Eurodeputowani chcą z kolei, by w dużym budżecie, do 2020 roku była większa niż obecnie możliwość przesuwania pieniędzy między kolejnym latami i poszczególnymi działami