Jestem w stanie udowodnić, że obciążenia podatkowe w Polsce, liczone jako procent PKB, należą do najniższych w Europie - stwierdza Jan Krzysztof Bielecki, przewodniczący Rady Gospodarczej przy premierze, były szef rządu.
Jestem w stanie udowodnić, że obciążenia podatkowe w Polsce, liczone jako procent PKB, należą do najniższych w Europie - stwierdza Jan Krzysztof Bielecki, przewodniczący Rady Gospodarczej przy premierze, były szef rządu.
Skoro ABW rozbroiła bombę, to jej nie ma. Czyli profesjonalna służba zapobiegła nieszczęściu, jak to się zdarza w wielu krajach. Odpowiedź o unijnym budżecie jest bardziej złożona. Czy będzie wybuch, czy nie, przekonamy się pod koniec tego tygodnia, gdy zakończy się budżetowy szczyt UE.
W porównaniu z sytuacją z poprzednich negocjacji w 2005 roku jedna rzecz jest bez precedensu. Udało się stworzyć grupę 15 krajów nazywających się przyjaciółmi polityki spójności. Ona cały czas działa razem, gdy w poprzednich negocjacjach te kraje były podzielone na kilka zwalczających się obozów. Ponieważ nieformalnym liderem tej grupy jest polski premier, to powoduje, że nasz głos jest ważniejszy niż kilka lata temu, choć jednocześnie sytuacja z uwagi na kryzys jest trudniejsza.
Dla mnie jako dla osoby, która pracowała w banku, każda złotówka czy euro ma znaczenie. Dlatego jeśli w tych negocjacjach można uzyskać nawet jedno euro więcej, to jest to jedno euro więcej dla polskich rodzin, przedsiębiorców czy samorządów. Oczywiście z drugiej strony trzeba sobie zdawać sprawę, że jesteśmy największym beneficjentem polityki spójności. To do nas płynie najwięcej pieniędzy i jest gdzieś granica w negocjacjach. Musimy być elastyczni. Nie możemy się zachowywać jak małe dziecko, które się obrazi, bo nie dostało zabawki.
Zważywszy, że perspektywa jest siedmioletnia, to tak, jakby ktoś nam zabrał jeden rok życia. Stąd ta konieczność myślenia o każdym euro.
8 mld euro więcej oznacza zwiększenie nakładów inwestycyjnych o ponad 32 mld zł, czyli równoważność niemal 2 proc. PKB. To może się zaś przełożyć na zwiększenie tempa wzrostu gospodarczego nawet o 0,4–0,5 pkt proc.
Tu nie chodziło o pokazanie postulatów negocjacyjnych czy dokładne przeliczenie, ile to będzie na złote po obecnym kursie, a raczej o uświadomienie, o jakiej skali pomocy unijnej mówimy. To miało być uzupełnienie wypowiedzi z kampanii wyborczej, tych słynnych 300 mld zł, które były właśnie prostym przeliczeniem pieniędzy z funduszu spójności.
Nigdy takiego wariantu nie rozważałem. Wszyscy wiedzą, że to nie wchodzi w rachubę.
Inwestycje Polskie będą musiały przestrzegać zasad ładu korporacyjnego, co jest zapisane w projekcie. Projekty muszą być finansowane na zasadach rynkowych. A to oznacza, że nikt nie postawi spalarni śmieci w miejscowości X, jeśli inwestycja ta nie będzie opłacalna. A jak rozumiem, wpływ polityki polega na tym, że wydaje się pieniądze nie w oparciu o kryteria biznesowe, a w oparciu o dyspozycje władzy.
Elektrownia jądrowa faktycznie nie jest projektem tylko biznesowym. Wymaga decyzji politycznych. W naszych warunkach nie wyobrażam sobie, żeby powstała na zasadach czysto komercyjnych, choćby dlatego że jej budowa musi mieć gwarancje Skarbu Państwa.
Jestem zwolennikiem działania w oparciu o racjonalną politykę energetyczną państwa zakładającą zdywersyfikowane źródła energii. Na razie najważniejsze jest, byśmy policzyli, czy i ile mamy gazu łupkowego. A jedyną metodą, by się o tym przekonać, jest wiercenie, a nie mówienie o tym.
Dlatego tak ważne jest przyciągnięcie kapitału prywatnego, w tym zagranicznego. Ryzyka też trzeba rozłożyć.
W każdym kraju zachodnim biznes chętnie wejdzie w partnerstwo prywatno-publiczne, bo część ryzyka danego projektu bierze na siebie państwo. Trzeba zrobić wszystko, by takie same zasady obowiązywały w Polsce.
Jeśli sytuacja międzynarodowa na to pozwoli i będziemy korzystali z nowej perspektywy finansowej, to być może będzie to najlepsza dekada. Pozwoli na zakończenie procesu „Polska w budowie”. Powinna być też okresem nie tylko delektowania się rosnącym bogactwem, lecz także przygotowania się do kolejnego etapu cywilizacyjnego – starzejącego się społeczeństwa. Także na wzrost jednostkowych kosztów pracy, kiedy utracimy prostą konkurencyjność. To będzie wymagało przestawienia się na produkty o wyższej wartości dodanej.
Mamy mnóstwo do poprawienia w systemie wczesnej edukacji, nauki na poziomie uniwersyteckim, badań, innowacji, to wszystko musimy podnieść na wyższy poziom. Ale żeby nie wyjść na kolejnego specjalistę od czarnego PR, mogę powiedzieć, że to się ciągle dzieje. Od 10 lat współprowadzę konkurs na przedsiębiorcę roku. Dekadę temu startowały w nim osoby reprezentujące wczesny kapitalizm. Teraz w tym konkursie mamy popisy jednej firmy innowacyjnej przed drugą. Potrzebowaliśmy kilku lat, by zacząć szukać dla siebie miejsca w bardziej wyrafinowanych obszarach.
Politycy tak samo się uczą i rozwijają, jak wszyscy pozostali. A w tym dążeniu do doganiania cywilizacyjnego klasa polityczna często jest nawet nadambitna. Chce nowoczesność przy pomocy pieniędzy publicznych wprowadzić do każdego domu. Mnie by się marzyło, by w tym więcej było komercyjnego myślenia – jak każdą złotówkę publiczną w przyszłości odzyskać. I o tym, mówiąc językiem z filmu „Madagaskar” – „człowieki” muszą pamiętać.
Grupa przyjaciół spójności jest dobrym przykładem na to, że Polska potrafi rozmawiać z większą liczbą krajów i budować wspólną platformę negocjacyjną pomimo sprzecznych interesów pomiędzy państwami Europy Środkowej
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama