Podczas rozegranego w miniony weekend meczu Juventusu z Lazio, wiodących klubów piłkarskich Italii, widzowie włoskiej telewizji mogli równocześnie obserwować inne starcie najwyższej próby; a mianowicie walkę o przechwycenie coraz mniejszej grupy nabywców samochodów.
Podczas 15-minutowej przerwy w meczu swoje reklamy wykupiło siedmiu producentów samochodów, w tym niemiecki Volkswagen, francuskie Renault i włoski Fiat. Reklamy samochodów zdominowały także czas przed i po transmisji spotkania.
Ale – jak pisze agencja Bloomberg – podobne zjawiska obserwuje się w większości europejskich dzienników i tygodników, na billboardach rozmieszczanych w różnych zakątkach Europy, czy na popularnych portalach internetowych.
„Producenci samochodów wypychają jak najwięcej reklam, aby zdobyć każdego potencjalnego nabywcę na rynku, który coraz bardziej się kurczy” – mówi Andrea Boaretto, profesor marketingu w szkole biznesowej na politechnice w Mediolanie – „Ale istnieje ryzyko, że konsumenci zostaną przytłoczeni nawałnicą reklam samochodowych”.
Jednak nie jest to fenomen tylko tego sezonu. Poczynając od globalnej recesji w 2009 r. koncerny motoryzacyjne na świecie zwiększyły wydatki na reklamy, chociaż sprzedaż aut w Europie spada już piąty rok z rzędu, osiągając najniższy poziom od 1995 roku. Jak wyliczyła firma badawcza Nielsen w zeszłym roku producenci samochodów wydali na reklamy w tradycyjnych mediach 8,2 mld euro, czyli o 14 proc. więcej niż dwa lata wcześniej.
W polowaniu na konsumentów firmy coraz częściej sięgają po celebrytów. Dla promocji swego auta elektrycznego podczas niedawnej prezentacji w Nowym Jorku niemieckie BMW wynajęło gwiazdę czarnej komedii sensacyjnej „Pulp Fiction” z lat 1990., Umę Thurman, która w zeszłym roku wystąpiła w reklamie hatchbacka Gulietta marki Alfa Romeo.
W Niemczech do kampanii reklamowej Opla ściągnięto Juergena Kloppa, trenera popularnej Borussii Dortmund.
Opel stosuje także bardzo realne zachęty. Nabywca samochodu może w każdej chwili go zwrócić, jeśli nie jest z auta zadowolony i nie przejechał więcej niż 3000 km. Dealerzy kuszą natomiast rabatami. W zeszłym miesiącu przeciętne upusty w stosunku do ceny katalogowej wyniosły w Niemczech 12,5 proc.