Komisarz Dacian Ciolos wyraził "poważne zaniepokojenie propozycją cięć o aż 25 mld euro w budżecie na Wspólną Politykę Rolną", jaką przygotował przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy na szczyt UE w przyszłym tygodniu. Dotyczyć on będzie budżetu UE na lata 2014-20.
"Najmocniej odczują to ci rolnicy, którzy już teraz otrzymują najmniejsze wsparcie. Dokument Van Rompuya idzie wbrew wysiłkom, by uczynić WPR bardziej uczciwą, +zieloną+ i skuteczną. Dokument cofa WPR o 30 lat" - napisał Ciolos o propozycji Van Rompuya na Twitterze już w środę wieczorem.
Źródła w Komisji Europejskiej tłumaczą PAP, że ta krytyka odnosi się zarówno do wielkości cięć, jak i innych zmian, które zmieniają ducha reformy Wspólnej Polityki Rolnej, czyniąc z tej jedynej prawdziwie wspólnotowej polityki UE politykę "a la carte", czyli do wyboru.
Kraje członkowskie dostałyby bowiem znacznie więcej swobody w decydowaniu, na co wydać unijne środki rolne. Każdy kraj miałby prawo przesuwać aż 15 proc. środków z II filaru (rozwój obszarów wiejskich) do I filaru (dopłaty bezpośrednie dla rolników) lub odwrotnie. Jest to pokusa zwłaszcza dla państw niezadowolonych z cięć w dopłatach bezpośrednich. By zrekompensować rolnikom ewentualne straty, mogą przesunąć środki na ten cel z II filaru. To może też ucieszyć ministrów finansów, bo dopłaty na rozwój obszarów wiejskich wymagają dofinansowania narodowego, a krajom borykającym się z nadmiernym deficytem finansów publicznych zależy na oszczędnościach.
Ta propozycja może więc ułatwić osiągnięcie porozumienia ws. budżetu UE na lata 2014-20, bo krajom łatwiej będzie przełknąć nieuniknione cięcia w WPR. Tyle że - tłumaczą źródła w KE - to oznacza, że praktycznie niemożliwe będzie zrealizowanie celu konwergencji, czyli przybliżania dopłat bezpośrednich między krajami, które dostają najmniej, a tymi, które dostają najwięcej.
"Jest ryzyko, że ci, którzy dostają teraz najmniej, np. kraje bałtyckie, będę dostawać jeszcze mniej, niż wynikało z propozycji KE" - powiedziały źródła. Trudno też będzie porównać, kto ile dostaje dopłat. To dlatego według Ciolosa propozycja Van Rompuya idzie wbrew wysiłkom KE, by uczynić WPR bardziej sprawiedliwą.
Ponadto w myśl nowej propozycji każdy kraj będzie miał dowolność w ustaleniu górnego pułapu dopłat dla największych gospodarstw, co niesie ryzyko zachwiania konkurencyjności. Kraje dobrowolnie decydowałyby o ewentualnym blokowaniu funduszy dla najbogatszych beneficjentów przy założeniu, że koperta narodowa się nie zmieni.
Jak dowiedziała się PAP, na cięciach zaproponowanych w WPR przez Van Rompuya tracą wszystkie kraje, ale nie w tym samym stopniu. Na cięciach w dopłatach rolnych (w sumie w całej UE wynoszących 6 proc.) najwięcej tracą Belgowie czy Holendrzy - po prawie 10 proc. Polscy rolnicy straciliby 5,6 proc. w stosunku do propozycji KE, co oznacza mniej o 1,2 mld euro z około 21,3 mld euro przewidzianych na ten cel dla Polski w ciągu siedmiu lat. Francja na cięciach w dopłatach rolnych traci prawie 4 mld euro, Włochy i Niemcy po około 3 mld.
Trudniej oszacować efekt cięć zaproponowanych przez Van Rompuya w drugim filarze WPR, czyli wsparciu na rozwój obszarów wiejskich. Tu łączne cięcia wynoszą 8,3 mld euro. To oznacza średnią redukcję około 19 proc. dla każdego kraju.
KE zaproponowała w czerwcu ubiegłego roku budżet, który zakłada wydatki UE na lata 2014-20 w wysokości 1033 mld euro w tzw. zobowiązaniach (988 mld euro w tzw. płatnościach), w tym 390 mld euro na WPR. Dla płatników netto takich jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy Holandia to jednak za dużo. Domagają się cięć, argumentując, że w czasach kryzysu także budżet unijny musi być bardziej oszczędny. Płatnicy netto różnią się jednak w skali swych postulatów: Niemcy i Francja chciały dotychczas cięć w wysokości około 100 mld euro, a Wielka Brytania nawet do 180-200 mld euro.
Najnowsza, z datą 13 listopada propozycja budżetu przygotowana przez gabinet Van Rompuya zakłada cięcia w wysokości około 74,5 mld euro w stosunku do ubiegłorocznej propozycji KE (a nawet o 80 mld, jeśli uwzględni się cięcia w instrumentach pozabudżetowych, jak Europejski Fundusz Rozwoju, przeznaczony na pomoc najbiedniejszym państwom trzecim).
Propozycje Van Rompuya, zwłaszcza redukcje w WPR są zdecydowanie niekorzystne dla Paryża i skrytykował je już w środę francuski rząd. Jest to zapowiedź, że Francja - obok Wielkiej Brytanii - może okazać się najtrudniejszym negocjatorem na przyszłotygodniowym szczycie.
Z Brukseli Inga Czerny (PAP)