Przez spadek przychodów spowodowany ofertami no limit operatorzy szukają sposobu załatania powstałej dziury. Pod nóż pójść może część promocji i bonusów w ofertach dla tych klientów, których nie stać na no limit.
– Spodziewam się ruchów i zmian polegających na likwidacji pakietów lub podnoszeniu cen niektórych z nich. Wszystkiego, co sprawi, że efektywna cena minuty wróci do poziomu sprzed wprowadzanych promocji – uważa Witold Tomaszewski, szef branżowego serwisu Telepolis.pl, analizującego rynek telekomunikacyjny. I podaje przykład: kiedyś w Play każdy klient dostawał promocję po doładowaniu konta. Teraz trzeba ją najpierw uruchomić specjalnym kodem USSD (podobnie jak jest w Plusie). – W ten sposób sieć ograniczyła zasięg promocji tylko do świadomych klientów, bo nie każdy wie, co to za kod i jak się tego używa – tłumaczy Witold Tomaszewski.
To nie pierwsze tego typu ruchy. T-Mobile wprowadził już płatne aneksy do umów, a także 4 grosze opłaty za każdorazowe sprawdzenie salda. Zlikwidował także możliwość dokupowania dodatkowych 1500 minut za 9 zł na dwa tygodnie. Orange zrezygnował z oferty 600 SMS za 6 zł. Nawet Play, który podkręca wojnę cenową, kilka miesięcy temu wyciął pakiet 30 minut za 10 zł w ofercie Fresh.
Cięcia to efekt wojny cenowej rozkręconej ofertami bez limitu za 79 zł miesięcznie. Spośród klientów prywatnych wybrało je jedynie 10–15 proc., bo dla większości są zbyt drogie. Chętnie sięgają po nie także małe i średnie firmy. Łącznie więc operatorzy odczuli spadek przychodów. W Orange wpływy od klientów biznesowych zmniejszyły się w drugim kwartale o blisko 10 proc. Analitycy spodziewają się podobnego zjawiska w T-Mobile i Plusie.
Na to nakłada się trudny rynek. Orange prognozuje 5-proc. spadek jego wartości w tym roku, a T-Mobile – nawet 10 proc. w przyszłym. Choć branża wciąż należy do jednej z najbardziej rentownych (ubiegłoroczne zyski operacyjne czterech sieci wyniosły 8,6 mld zł), to jednak marża powoli się kurczy. Zarządy szukają więc kolejnych sposobów na poprawienie wyników. Oprócz cięć kosztów (w tym zwolnień) sieci próbują zasypywać dziurę sprzedażą usług w pakietach, a także usług dla firm. Play wprowadził na przykład możliwość współdzielenia internetu na jednym abonamencie, a Orange oferuje rozwiązania informatyczne. – To nie odwróci trendu, a jedynie może pomóc w utrzymaniu poziomu przychodu od użytkowników – uważa Przemysław Sawala-Uryasz, analityk UniCredit CAIB. Według niego w przyszłym roku sieci poczują jednak pewną ulgę, bo Play przestanie korzystać z asymetrii w stawkach hurtowych i będzie mniej agresywny. Bo też będzie musiał zadbać o rentowność.