W przyszłym roku nadal będziemy zieloną wyspą. Ale nie przez cały czas. Większość ekonomistów uważa, że w przyszłym roku polska gospodarka będzie się rozwijać.
Ekonomiści prognozują spowolnienie w kolejnych kwartałach / DGP
Średnia prognoz analityków zapytanych przez DGP mówi o wzroście na poziomie nieco ponad 1,6 proc. Jednocześnie ostrzegają, że ryzyko recesji istnieje. Ale recesja recesji nierówna.
Najbardziej pesymistyczny jest Ernest Pytlarczyk z BRE – jako jedyny z ekonomistów, z którymi rozmawialiśmy, spodziewa się recesji w pierwszej połowie 2013 r. Prognozuje, że w I kw. spadek PKB, liczony rok do roku, wyniesie 0,2 proc., a w drugim – 0,5 proc.
– Wpływ na to będzie miał spadek konsumpcji i inwestycji. Efekt obniżek stóp procentowych i poluzowania przez nadzór finansowy zasad przyznawania kredytów przez banki zacznie pozytywnie wpływać na gospodarkę dopiero w drugim kwartale – tłumaczy Pytlarczyk. Spodziewa się jednak, że druga połowa 2013 r. będzie lepsza, gospodarka wyjdzie ponad wodę i dzięki temu odrobimy straty z pierwszych sześciu miesięcy. W rezultacie w całym roku wzrost będzie zerowy.
Inni ekonomiści przyznają – recesja może być, ale jedynie techniczna. Tak jest nazywana sytuacja, kiedy przez dwa kwartały z rzędu notujemy spadek PKB w stosunku do trzech poprzednich miesięcy. Takiej możliwości nie wykluczają Radosław Bodys, główny ekonomista PKO BP, Michał Dybuła, główny ekonomista BNP Paribas, i Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku.
Ale żebyśmy mieli do czynienia ze spadkiem PKB w stosunku do poprzedniego roku – zastrzegają – potrzeba katastrofalnego załamania w strefie euro i USA w połączeniu z kumulacją negatywnych scenariuszy w Polsce. A taka katastrofa jest według nich mało prawdopodobna.
Według prognoz najsłabszy w przyszłym roku będzie pierwszy kwartał. PKB wzrośnie o niespełna 1 proc. Jednak nawet wtedy przed skurczeniem się gospodarki będzie nas chronił eksport, któremu paradoksalnie pomagają nie najlepsze ostatnio informacje makroekonomiczne.
– Każde słabe dane płynące z polskiej gospodarki przekładają się na osłabienie złotego. Mieliśmy z tym do czynienia choćby we wtorek po informacji GUS o kiepskiej sprzedaży detalicznej we wrześniu. Euro od razu zdrożało o 0,76 proc., do 4,13 zł – tłumaczy Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao S A. Jest przekonany, że ten mechanizm będzie nadal działał. Pod koniec tego roku euro zdrożeje do 4,3 zł, a do połowy 2013 roku – do 4,4 zł.
– W rezultacie polskie towary zyskają na atrakcyjności przy równoczesnym hamowaniu importu. W pierwszym kwartale wkład eksportu do PKB powinien wynieść 2,1 proc. – dodaje Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING BSK.
Pozytywnie na PKB będzie działać też konsumpcja prywatna. Negatywnie – spadek wydatków rządowych i mniejsze inwestycje publiczne.
Poprawa sytuacji zacznie się w drugiej połowie roku od zwiększenia wydatków konsumentów. Inflacja będzie spadać, dzięki czemu realne płace Polaków wreszcie wzrosną. Potem pojawią się także większe pieniądze ze strony rządu i firm.
– Oczekujemy, że zapowiedziane przez premiera Donalda Tuska inwestycje w energetyce i kolej w znacznym stopniu zastąpią zakończenie inwestycji drogowych – podkreśla Radosław Bodys.
Jednak, jak wynika z zebranych przez DGP prognoz, ekonomiści są bardziej pesymistycznie nastawieni niż rząd. Według budżetu PKB w przyszłym roku wzrośnie o 2,2 proc., czyli o 0,6 pkt proc. więcej, niż średnio oczekują ekonomiści.

Według prognoz w przyszłym roku najsłabszy będzie pierwszy kwartał