"Z naszego punktu widzenia najważniejsza decyzja, która zapadła podczas tego szczytu w Brukseli jest o tym, że proces negocjacji obecnych ram budżetowych na lata 2014-2020, tych ram, które są dla całej Europy, nie zostanie zakłócone dyskusją o ewentualnym budżecie dla strefy euro" - podkreślił w rozmowie z PAP Serafin.
Jak dodał "oczyszczamy w ten sposób przedpole przed listopadową Rada Europejską, na której będzie tylko jeden temat: budżet dla UE, 27 państw członkowskich, a nie 2, czy trzy budżety".
Serafin nie odpowiedział jednak na pytanie, czy mamy pewność, że z wieloletniego budżetu UE nie zostanie "wykrojona" jakaś część na budżet dla państw strefy euro. "To są dwa odrębne procesy. Natomiast coraz bardziej rysuje się perspektywa, w której koncept jakiejś dodatkowej zdolności finansowej dla strefy euro będzie miał nie tylko odrębne od budżetu europejskiego funkcje, ale także odrębne źródło finansowania" - podkreślił.
Jak relacjonował, wspominała o tym niemiecka kanclerz Angela Merkel. Zastrzegł, że nie jest to jeszcze jednoznaczne przesądzenie, ale Niemcy chcą, by budżet eurolandu miał oddzielne źródło finansowania w postaci podatku od transakcji finansowych. Jego zdaniem taki pomysł może się spotkać z pozytywną reakcją w innych krajach strefy euro.
"Mówimy nie tylko o dwóch procesach, które nie są połączone, ale również o oddzielnych funkcjach, w pierwszym rzędzie mających charakter takich ubezpieczeniowych i odrębnych źródłach finansowania" - mówił Serafin.
Wiceminister ocenił, że obecnie mamy już do czynienia z Europą trzech prędkości, na którą składają się: pogłębiająca swoją współpracę strefa euro, kraje, które są poza nią, oraz stojąca obok Wielka Brytania.
Zaznaczył w tym kontekście, że podstawą dla dalszej pogłębionej integracji Unii stanowi pakt fiskalny, który został podpisany przez nasz kraj. Dokumentu, który wymusza więcej dyscypliny w finansach publicznych nie podpisały jedynie Wielka Brytania, która ma traktatowe wykluczenie z obowiązku wejścia do euro oraz Czechy.
Serafin zwrócił uwagę, że pakt przewiduje rolę dla państw, które są poza strefą euro, ale do niej zmierzają. "Zabiegaliśmy o to, żeby ten charakter dalszego procesu integracji był inkluzywny, żeby jeżeli nawet nie zawsze możemy uczynić dwa kroki naprzód, byśmy szli we właściwą stronę swoim tempem" - oświadczył.
Szczyt przywódców UE potwierdził też wcześniejsze decyzje w sprawie nadzoru bankowego eurolandu, precyzując nieco kalendarz jego wprowadzania. Wspólny nadzór nad sześcioma tysiącami banków eurolandu był głównym tematem spotkania unijnych przywódców. Nadzór będzie mógł efektywnie zacząć funkcjonować prawdopodobnie w ciągu 2013 roku.
Serafin zwrócił uwagę, że była to pierwsza Rada Europejska po przedstawieniu w połowie września propozycji Komisji Europejskiej w tej sprawie, które nie były korzystne dla naszego kraju. Według niego propozycja KE przewiduje, że ewentualne uczestnictwo w europejskim nadzorze bankowym oparte jest o logikę nierównoprawności praw i obowiązków.
Propozycja KE dot. wspólnego nadzoru bankowego dla strefy euro, przewiduje, że kluczową w niej rolę będzie odgrywał Europejski Bank Centralny. Według tej koncepcji kraje spoza strefy euro mogą przystąpić do nadzoru tylko na zasadzie "bliskiej współpracy". Z punktu widzenia prawnego wyklucza to pełen udział w unii bankowej państw spoza eurolandu.
Wiceszef MSZ zaznaczył, że dla Polski korzystne jest to, że w konkluzjach tej Rady Europejskiej szefowie państw i rządów jednomyślnie opowiedzieli się za równością praw i obowiązków, tym samym odwracając złą propozycję KE i przychylając się do postulatów zgłaszanych przez Polskę.
Jak zaznaczył spełnienie tego postulatu jest koniecznym warunkiem, by Polska mogła w ogóle rozważać przystąpienie do wspólnego nadzoru bankowego.
Dodał, że bardzo ważne jest też zachowanie równowagi w procesach decyzyjnych pomiędzy krajami ze strefy euro i spoza niej w ramach już istniejącej wspólnej instytucji, czyli Europejskiego Urzędu Nadzorczego.
"Z polskiego punktu widzenia wartością jest to, że te wszystkie nierównowagi zostały odnotowane i Rada Europejska instruuje proces, który toczy się na poziomie roboczym. Trzeba się tym zająć i trzeba dążyć do tego, żeby te nierównowagi wyeliminować" - podsumował wiceszef MSZ.