Ok. 19 państw UE wypowiada się przeciw redukcjom w budżecie UE na lata 2014-20, co daje nadzieję na lepsze porozumienie - relacjonował wtorkową dyskusję o budżecie w Luksemburgu minister ds. europejskich Piotr Serafin. Cięć domagają się wciąż płatnicy netto.

"Głośniej niż dotąd wybrzmiał postulat sprzeciwu wobec redukcji budżetu. Nie tylko przez kraje (z grupy) tzw. przyjaciół polityki spójności, ale i (...) w wypowiedzi ministrów Irlandii, Włoch, Luksemburga i Belgii. To źródło nadziei, jestem usatysfakcjonowany" - powiedział Serafin polskim dziennikarzom na zakończenie dwugodzinnego roboczego śniadania ministrów państw UE ws. budżetu UE na lata 2014-20.

Ocenił, że "może 19 ministrów europejskich", czyli więcej niż składająca się z 15 państw nieformalna grupa tzw. przyjaciół spójności, wypowiadało się w duchu sprzeciwu wobec cięć, wspierając propozycję Komisji Europejskiej, która zakłada wydatki UE na lata 2014-20 w wysokości 988 mld euro.

Za redukcją tej propozycji o 100-150 mld euro wciąż opowiadają się jednak płatnicy netto do unijnej kasy, z Niemcami, Wielką Brytania, Francją i Holandią na czele. Państwa te argumentują, że w czasach kryzysu także budżet unijny musi być bardziej oszczędny.

Serafin przyznał jednak, iż Polska ma "świadomość, że jest mniej liczna grupa krajów, które wpłacają znaczną część do budżetu" i mają odmienne stanowisko. "Mamy z jednej strony państwa członkowskie, których jest więcej i (które) bronią propozycji KE, a z drugiej mamy państwa członkowskie, których jest mniej, ale one wpłacają ponad połowę tego, co stanowi budżet europejski" - podsumował.

W dotychczasowych negocjacjach kraje UE nie osiągnęły dotąd żadnego postępu w części dotyczącej dochodów do budżetu UE, w tym nowych dochodów oraz rozmaitych rabatów, z jakich teraz korzysta nieliczna grupa państw UE we wpłatach do unijnej kasy, z Wielką Brytanią na czele. Brytyjski premier David Cameron zapowiedział, że jest gotowy zablokować porozumienie w sprawie budżetu, jeśli brytyjski rabat nie zostanie utrzymany - doniosła tamtejsza prasa.

Serafin nie wykluczył, że "dodatkowe kraje zechcą rabatów". Jednym z nich jest Dania, która argumentuje, że jej składka jest niewspółmiernie wysoka do składek innych państw. Także dyplomaci Austrii mówili o rabacie dla tego kraju.

Cypryjska prezydencja zapowiedziała, że do końca października przedstawi nową propozycję w sprawie rabatów. "Czujemy deficyt dyskusji w tej sprawie. Rozmawiamy tylko o tym, ile redukować, a nie o rabatach. Mam nadzieję, że to wpłynie na dynamikę negocjacji" - powiedział Serafin.

Zarówno KE jak i cypryjska prezydencja wierzą, że porozumienie polityczne przywódców 27 uda się osiągnąć już na nadzwyczajnym szczycie 22-23 listopada, a do końca roku - także z Parlamentem Europejskim. Ten harmonogram leży też w interesie największego płatnika do unijnej kasy, czyli Niemiec, bo Berlin chce zakończyć ten delikatny temat zanim na dobre ruszy we tym kraju kampania przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi - wskazują różne źródła unijne.

Negocjacje dotyczące budżetu dla całej Unii mogą się jednak skomplikować przez rozmowy w sprawie nowego instrumentu budżetowego tylko dla strefy euro, co ma być przedmiotem decyzji szczytu w grudniu. Dyplomaci wskazują, że oba te tematy już połączył Londyn. Cameron ogłosił, że składka Wielkiej Brytanii zostanie zamrożona, rabat brytyjski utrzymany, a jeśli inni płatnicy netto chcą zwiększać środki w imię unijnej solidarności, niech to zrobią sami w ramach oddzielnego budżetu eurolandu.

W negocjacjach w sprawie budżetu UE na lata 2014-2020 Polska konsekwentnie występuje przeciwko cięciom w polityce spójności, której jest największym beneficjentem w UE. Zabiega, by zachować jak najwięcej z propozycji KE z czerwca ub. roku, z której wynikało, że Polska mogłaby zyskać dostęp nawet do ok. 80 mld euro. KE wyznaczyła limit dostępu do funduszy spójności na 2,5 proc. PKB kraju w ciągu siedmiu lat.