"Głośniej niż dotąd wybrzmiał postulat sprzeciwu wobec redukcji budżetu. Nie tylko przez kraje (z grupy) tzw. przyjaciół polityki spójności, ale i (...) w wypowiedzi ministrów Irlandii, Włoch, Luksemburga i Belgii. To źródło nadziei, jestem usatysfakcjonowany" - powiedział Serafin polskim dziennikarzom na zakończenie dwugodzinnego roboczego śniadania ministrów państw UE ws. budżetu UE na lata 2014-20.
Ocenił, że "może 19 ministrów europejskich", czyli więcej niż składająca się z 15 państw nieformalna grupa tzw. przyjaciół spójności, wypowiadało się w duchu sprzeciwu wobec cięć, wspierając propozycję Komisji Europejskiej, która zakłada wydatki UE na lata 2014-20 w wysokości 988 mld euro.
Za redukcją tej propozycji o 100-150 mld euro wciąż opowiadają się jednak płatnicy netto do unijnej kasy, z Niemcami, Wielką Brytania, Francją i Holandią na czele. Państwa te argumentują, że w czasach kryzysu także budżet unijny musi być bardziej oszczędny.
Serafin przyznał jednak, iż Polska ma "świadomość, że jest mniej liczna grupa krajów, które wpłacają znaczną część do budżetu" i mają odmienne stanowisko. "Mamy z jednej strony państwa członkowskie, których jest więcej i (które) bronią propozycji KE, a z drugiej mamy państwa członkowskie, których jest mniej, ale one wpłacają ponad połowę tego, co stanowi budżet europejski" - podsumował.
W dotychczasowych negocjacjach kraje UE nie osiągnęły dotąd żadnego postępu w części dotyczącej dochodów do budżetu UE, w tym nowych dochodów oraz rozmaitych rabatów, z jakich teraz korzysta nieliczna grupa państw UE we wpłatach do unijnej kasy, z Wielką Brytanią na czele. Brytyjski premier David Cameron zapowiedział, że jest gotowy zablokować porozumienie w sprawie budżetu, jeśli brytyjski rabat nie zostanie utrzymany - doniosła tamtejsza prasa.
Serafin nie wykluczył, że "dodatkowe kraje zechcą rabatów". Jednym z nich jest Dania, która argumentuje, że jej składka jest niewspółmiernie wysoka do składek innych państw. Także dyplomaci Austrii mówili o rabacie dla tego kraju.
Cypryjska prezydencja zapowiedziała, że do końca października przedstawi nową propozycję w sprawie rabatów. "Czujemy deficyt dyskusji w tej sprawie. Rozmawiamy tylko o tym, ile redukować, a nie o rabatach. Mam nadzieję, że to wpłynie na dynamikę negocjacji" - powiedział Serafin.
Zarówno KE jak i cypryjska prezydencja wierzą, że porozumienie polityczne przywódców 27 uda się osiągnąć już na nadzwyczajnym szczycie 22-23 listopada, a do końca roku - także z Parlamentem Europejskim. Ten harmonogram leży też w interesie największego płatnika do unijnej kasy, czyli Niemiec, bo Berlin chce zakończyć ten delikatny temat zanim na dobre ruszy we tym kraju kampania przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi - wskazują różne źródła unijne.
Negocjacje dotyczące budżetu dla całej Unii mogą się jednak skomplikować przez rozmowy w sprawie nowego instrumentu budżetowego tylko dla strefy euro, co ma być przedmiotem decyzji szczytu w grudniu. Dyplomaci wskazują, że oba te tematy już połączył Londyn. Cameron ogłosił, że składka Wielkiej Brytanii zostanie zamrożona, rabat brytyjski utrzymany, a jeśli inni płatnicy netto chcą zwiększać środki w imię unijnej solidarności, niech to zrobią sami w ramach oddzielnego budżetu eurolandu.
W negocjacjach w sprawie budżetu UE na lata 2014-2020 Polska konsekwentnie występuje przeciwko cięciom w polityce spójności, której jest największym beneficjentem w UE. Zabiega, by zachować jak najwięcej z propozycji KE z czerwca ub. roku, z której wynikało, że Polska mogłaby zyskać dostęp nawet do ok. 80 mld euro. KE wyznaczyła limit dostępu do funduszy spójności na 2,5 proc. PKB kraju w ciągu siedmiu lat.