"Jestem za tym, by w strefie euro wzmocnić nadzór bankowy. (...) Ale europejski nadzór musi mieć bardziej wiążący charakter. Nie można mówić już teraz o bezpośredniej rekapitalizacji banków, jeśli jeszcze nie stworzono mechanizmów kontroli. To znaczy: krok po kroku i po kolei, a nie szybko, na zasadzie: ważne, że coś mamy" - podkreśliła Merkel.
"To nie pomoże nam zyskać tego, czego tak bardzo potrzebujemy, czyli wiarygodności. Świat już wystarczająco krytycznie patrzy na nasze starania" - powiedziała.
Komisja Europejska zaproponowała na początku września wspólny nadzór bankowy dla strefy euro z kluczową rolą Europejskiego Banku Centralnego, stanowiący pierwszy element całego projektu zwanego unią bankową. Nadzór jest warunkiem bezpośredniego dokapitalizowywania banków z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego, czyli funduszu ratunkowego strefy euro. KE ma nadzieję, że zostanie wdrożony do końca roku, co jednak Berlin uważa za nierealne.
Merkel przyznała we wtorkowym przemówieniu, że "na rynkach finansowych nadal panuje nieufność, czy niektóre kraje strefy euro są w stanie spłacać swoje długi". "Świat pyta się, jak konkurencyjne są kraje w eurolandzie. My w Europie musimy zadać sobie pytanie, jak możemy odzyskać to utracone zaufanie. Zbyt często w Europie mówiono coś, czego potem nie dotrzymywano" - powiedziała.
Dlatego jej zdaniem konieczne jest wzmocnienie mechanizmów kontrolnych w strefie wspólnej waluty. "Ręczenie za długi i kontrola muszą iść w parze (...). Życzenia dotyczące uwspólnotowienia (długów) bez koniecznych struktur interwencji i kontroli nie doprowadzą nas do celu, ale z powrotem do punktu wyjścia" - oceniła niemiecka kanclerz.
Według niej w Niemczech wysokie dochody państwa z podatków pozwalają na kontynuację konsolidowania budżetu. Deficyt budżetowy w tym roku prawdopodobnie wyniesie 0,9 proc. PKB. "Najpóźniej w 2016 r. chcemy uchwalić budżet bez zadłużenia netto. Ostatnio udało się to w 1969 r." - powiedziała Merkel.