"Na obecnym etapie ta propozycja, która została zgłoszona przez Komisję (Europejską), przystąpienie (do unii bankowej - PAP) nas zupełnie nie interesuje. Nie możemy przystąpić do czegoś, w czym nie mamy głosu, a w czym bylibyśmy poddani decyzjom tej instytucji. To zupełnie odpada" - powiedział minister.
Propozycja KE w sprawie wspólnego nadzoru bankowego dla strefy euro, w którym kluczową rolę będzie odgrywał Europejski Bank Centralny (EBC), była głównym tematem drugiego dnia spotkania ministrów finansów państw UE (Ecofin), które odbyło się na Cyprze w dniach 14-15 września.
KE rozważy nowe regulacje
Kraje unijne spoza strefy euro zostały zaproszone do przystąpienia do wspólnego mechanizmu, jednak wahają się z podjęciem decyzji, ponieważ propozycja KE opiera się na artykule traktatu dotyczącym Europejskiego Banku Centralnego, który jest organem eurolandu (chodzi o art. 127.6 o możliwości rozszerzenia kompetencji EBC). Według tej propozycji nadzór bankowy przekazany jest EBC, a kraje spoza strefy euro mogą do niego przystąpić tylko na zasadzie "bliskiej współpracy". Z punktu widzenia prawnego wyklucza to pełen udział w unii bankowej państw spoza eurolandu.
Przedstawiciele KE obiecali podczas spotkania na Cyprze, że Komisja zastanowi się nad lepszą regulacją członkostwa krajów spoza sfery euro w nowym systemie. Minister Rostowski uważa jednak, że na obecnym etapie rozmów bardziej korzystne dla Polski będzie zastanowienie się nad tym, jak zagwarantować bezpieczeństwo i prawa krajów, które znajdą się poza wspólnym mechanizmem nadzoru banków, jeśli propozycja zostanie zaakceptowana.
"Nigdy nie mówić nigdy"
Rostowski zaznaczył, że kluczową kwestią jest utrzymanie równowagi między "krajami należącymi do tego mechanizmu, do strefy euro" a krajami spoza strefy.
"Oczywiście nigdy nie można mówić nigdy, ale to, co jest w tekście dzisiaj, jest zupełnie nie do przyjęcia" - zaznaczył minister. - "I my raczej niż poprawiać warunki, na których moglibyśmy przystąpić (do unii bankowej), nie będąc jeszcze w euro, (...) głównie skupialiśmy się" - jak wyjaśnił - na zagwarantowaniu korzystnych dla nas warunków obowiązujących w ramach Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego (EBA).
Minister podkreślił konieczność równowagi w mediacji prowadzonej przez ten unijny organ między krajami, które goszczą instytucje finansowe, takimi jak Polska, a krajami, skąd te instytucje pochodzą.
"Cała konstrukcja europejskiego nadzoru bankowego, która jest takim mechanizmem federacyjnym, gdzie się głosuje, wszystkie te mechanizmy były oparte na tym, że było mniej więcej 7-9 krajów macierzystych i 18-19 krajów goszczących. Teraz nagle jeśli ta propozycja wejdzie w życie, to będą kraje goszczące i EBC, (a w tym układzie) kraje goszczące wewnątrz strefy euro tak naprawdę głosu chyba nie będą miały. Tak więc trzeba będzie skorygować całą równowagę EBA" - ocenił.
"W każdej konkretnej sytuacji należy obliczyć korzyści i koszty"
Na pytanie, czy Polska automatycznie znajdzie się w często ostatnio omawianej grupie państw unijnych "drugiej prędkości", jeśli zdecyduje się nie przyłączać do unii bankowej, Rostowski powiedział: "W każdej konkretnej sytuacji należy obliczyć korzyści i koszty przystąpienia oraz nieprzystąpienia".
"W tej sytuacji wygląda na to, że podstawy prawne tego mechanizmu są ograniczające (...). Trudno sobie wyobrazić taki jednolity mechanizm nadzorczy w strefie euro, do którego moglibyśmy sensownie przystąpić, i to nie jest niczyja wina" - podkreślił. "To nie jest tak, że nas nie chcą, tylko już istniejąca podstawa prawna powoduje, że nie będzie tak naprawdę miejsca dla tych, którzy nie są członkami strefy euro", chyba że przyjęłyby warunki, które "byłyby bardzo trudne do przyjęcia dla wszystkich, a dla Polski szczególnie" - wyjaśnił.
Według ministra, KE trudno będzie stworzyć odpowiednie dla Polski warunki przystąpienia do mechanizmu nadzoru bankowego bez zmiany istniejących traktatów. Szanse na wprowadzenie takich zmian są jednak jego zdaniem niewielkie.
Strefa euro nie jest bezpieczna
Rostowski odrzucił też możliwość, aby Polska w najbliższym czasie wyznaczyła dokładną datę przystąpienia do strefy euro.
"Wielokrotnie powtarzaliśmy, że bardzo chcielibyśmy przystąpić do strefy euro, ale tylko w momencie, kiedy będzie to bezpieczne, a żeby było to bezpieczne, (UE) ma jeszcze wiele lekcji domowych do odrobienia" - powiedział.
Zaproponowany w środę wzajemny nadzór bankowy to dopiero pierwszy element całego projektu zwanego unią bankową, na którą ma się składać także europejski system gwarancji depozytów i europejski system rozwiązywania problemów banku w kryzysie (tzw. resolution fund). Projekt ten jest pierwszym dużym krokiem UE w kierunku zacieśniania i reformy strefy euro.