Przez banki przeszła dopiero pierwsza fala problemów związanych z kłopotami sektora budowlanego - mówi Paweł Gieryński, partner w Abris Capital Partners i przewodniczący rady nadzorczej PBP Banku.
ikona lupy />
Paweł Gieryński, partner w Abris Capital Partners i przewodniczący rady nadzorczej PBP Banku
Polski Bank Przedsiębiorczości, którego Abris jest właścicielem, należy do kilku banków, które straciły na upadłości spółek budowlanych DSS i PBG. Czy w jego portfelu są jeszcze papiery z tego sektora, które mogą narazić firmę na dalsze straty?
Nie ma. Po odkupieniu przez Abris obligacji DSS za 60 mln zł bilans banku jest wolny od negatywnych konsekwencji związanych z upadłością spółki. Zaś kredyty dla PBG są dobrze zabezpieczone, m.in. akcjami Hydrobudowy, których dużą część już sprzedaliśmy. Bank ma też inne zabezpieczenia, z których będzie korzystać, nie czekając na inne propozycje ze strony spółki lub układ. Nie wykluczam m.in. dalszej sprzedaży akcji Hydrobudowy.
Jak rozwiązanie problemów zadłużenia DSS i PBG wpłynie na wyniki PBP w 2012 r.?
Do obu przypadków podchodziliśmy bardzo ostrożnie. Zawiązaliśmy rezerwy na ich zobowiązania i będziemy je sukcesywnie rozwiązywać po sprzedaży zabezpieczeń. Po siedmiu miesiącach tego roku zysk banku wyniósł ponad 62 mln zł. Dla mnie najważniejszym wskaźnikiem jest zysk banku z działalności operacyjnej, który nie zależy od poziomu rezerw. W tym roku bank zanotuje co najmniej kilkanaście milionów złotych zysku.
Co z resztą sektora bankowego?
Banki, które finansowały potężne firmy, jak PBG, problemy w dużej części mają już za sobą. Znają skalę zadłużenia i ewentualnych rezerw. Ale to dopiero pierwsza fala. Za problemami dużych spółek kryją się kłopoty podwykonawców, którzy zaczynają mieć poważne problemy z płynnością finansową. Pytanie, jak zachowają się GDDKiA i inne jednostki budżetowe, jeśli chodzi o rozliczenia z podwykonawcami generalnych wykonawców. Odpowiednie rozwiązanie tego problemu może pomóc wielu firmom w przetrwaniu. Jednak tak naprawdę budowlance może pomóc jedno – nowe, duże kontrakty. A tych nie widać.
Czy poza budowlanką są branże, do których banki mogą podchodzić teraz z dużą ostrożnością?
To jedyny oczywisty przykład takiej branży, przynajmniej w sektorze średnich firm. Mam na myśli szeroko rozumiany przemysł budowlany, w tym związaną z nim produkcję kruszyw, branżę leasingową, która finansuje wynajem i klasyczny leasing maszyn budowlanych, transport oraz firmy pracy tymczasowej, która zapewniała zatrudnienie w wielu inwestycjach. Branża stricte budowlana ma teraz w sektorze bankowym czerwone światło, spółki z jej otoczenia – żółte.
A kto dobrze rokuje na dłuższą współpracę?
Z dużym zainteresowaniem patrzymy na to, co się dzieje w przemyśle maszynowym i u jego podwykonawców. Wartość produkcji i sprzedaż rośnie, zwiększała się nawet w kryzysowych latach 2008 – 2009. To efekt działania firm zachodnich, które szukały jak najtańszych źródeł zaopatrzenia, ale dobrej jakości. Znajdowały je głównie w Czechach, Polsce i Słowacji.
Kto jeszcze?
Spółki związane z produkcją żywności, z sektora alternatywnych źródeł energii, a także zajmujące się przetwórstwem odpadów. Ostatnie zmiany legislacyjne doprowadziły do tego, że sektor ten zaczyna się porządkować, a jednocześnie pokazały, jak ogromne są tam zaniedbania inwestycyjne. Do tej pory nikt nie ryzykował większych inwestycji w tej branży, bo nie było szansy na stworzenie długoterminowego planu finansowego.
Jakie są dalsze plany Abris, jeśli chodzi o obecność na polskim rynku finansowym?
To dla nas atrakcyjny sektor, dlatego chcemy dalej w niego inwestować. Bardzo interesujący jest rynek ubezpieczeń. Od dawna mówi się o wprowadzeniu ubezpieczeń zdrowotnych. Jeśli zapadnie decyzja o ich wprowadzeniu, na rynku wiele się zmieni. To będzie produkt masowy, wymagający dystrybucji i zaplecza produkcyjnego.
A jeśli tych ubezpieczeń nie będzie?
Rynek ubezpieczeń interesuje nas bez względu na to, czy ubezpieczenia medyczne się pojawią, czy nie. Liczba produktów ubezpieczeniowych na mieszkańca w Polsce jest bardzo mała, wraz z rozwojem gospodarki i świadomości konsumentów ich sprzedaż musi rosnąć.