Zdaniem ministra Polska powinna być wolna od GMO z wielu względów, m.in. środowiskowych, ludzkich, czy z uwagi na konieczność zachowania bioróżnorodności. Produkty, które zawierają organizmy genetycznie modyfikowane, powinny być specjalnie oznakowane, aby społeczeństwo miało prawo wyboru żywności GMO i bez GMO - mówił Kalemba.
Szef resortu rolnictwa jest jednak zdania, że zakazanie w tej chwili stosowania pasz GMO w żywieniu zwierząt doprowadziłby do załamania się produkcji. Argumentował, że gdyby taki zakaz został wprowadzony, groziłoby to spadkiem produkcji, ludzie straciliby pracę i nie byłoby nadwyżek eksportowych (Polska sprzedaje za granicę 1/4 wytworzonych produktów spożywczych). Ponadto do polskiego konsumenta trafiałaby importowana żywność wytworzona przy udziale pasz GMO - tłumaczył.
Kalemba przypomniał, że we wtorek prezydent podpisał nowelizację ustawy o paszach, która pozwala do końca 2016 r. na korzystanie w żywieniu zwierząt z soi GMO. Minister uznał to za decyzję "rozsądną, gospodarczą i społeczną". Dodał, że bez tej nowelizacji problemy mieliby producenci drobiu i trzody chlewnej.
Zapewnił zarazem, że ministerstwo rolnictwa będzie podejmowało starania, by nasz kraj stopniowo uniezależniał się od "monopolu soi". Dodał, że resort będzie wspierał produkcję roślin motylkowatych.
Polska sprowadza rocznie ok. 2 mln to śruty sojowej. Jest ona podstawowym składnikiem w żywieniu drobiu i trzody chlewnej. Według ekspertów soja jest najlepszym komponentem pasz i w praktyce nie da się jej wyeliminować z tuczu zwierząt. Problem w tym, że ponad 90 proc. światowej produkcji tej rośliny jest genetycznie modyfikowane.
Wspieranie produkcji roślin strączkowych i motylkowych polega na dopłatach do ich produkcji. Od tego roku rolnicy dostają do hektara tych upraw 100 euro. Według Kalemby, trzeba też przeanalizować możliwości uprawy soi w Polsce. Odmiana Anuszka jest z powodzeniem uprawiana na Ukrainie.
Kalemba mówił także o szerszym wykorzystaniu w produkcji zwierzęcej wysokobiałkowej śruty rzepakowej czy ziarna kukurydzy. Poinformował, że chce rozmawiać na forum UE m.in. z komisarzem ds. rolnictwa Dacianem Ciolosem o przywróceniu stosowania w paszach mączek mięsno-kostnych (ich dodawanie do pasz zostało zakazane przez KE w 2001 roku, po pojawieniu się choroby szalonych krów - PAP).
Przypomniał, że kwestia upraw GMO nie jest w Polsce prawnie uregulowana. Prace nad ustawą zostały przerwane w poprzedniej kadencji Sejmu, co powoduje, że nie ma rejestrów upraw; nie wiadomo też, gdzie znajdują się plantacje roślin genetycznie modyfikowanych. Wiadomo natomiast, że są w Polsce takie uprawy. Podkreślił, że za przygotowanie projektu ustawy o GMO jest odpowiedzialny ministerstwo środowiska.
Za brak regulacji prawnych dot. GMO Komisja Europejska grozi Polsce sankcjami finansowymi. "Trzeba dostosować to prawo, by nie narażać się na kary" - powiedział Kalemba. Dodał jednak, że minister rolnictwa powinien mieć możliwość zakazu uprawy roślin genetycznie modyfikowanych, nawet jeżeli chodzi o kukurydzę MON 810 (odmiana ta jest dopuszczona przez KE do uprawy na terenie Wspólnoty - PAP).