"Nie zakładamy takich działań, które mogłyby doprowadzić do rozluźnienia tej dyscypliny finansowej, której efektem ma być uzyskanie deficytu na poziomie oczekiwanym przez nie tylko Komisję Europejską, ale też nas samych. Dlatego na pewno nie podejmiemy żadnych działań pobudzających, które mogłyby wpłynąć na zwiększenie deficytu" - powiedział premier podczas wtorkowej konferencji prasowej.
Dodał, że w sytuacji spowolnionego wzrostu gospodarczego, gdyby okazało się, że wpływy z podatków, np. VAT, byłyby wyraźnie niższe od oczekiwanych, może być trudno uzyskać 3 proc. deficytu. "Nie rezygnujemy z tego planu" - podkreślił premier.
"Będziemy cały czas szukali dynamicznej równowagi między potrzebą, jaką jest wzrost i równocześnie (...) konsolidacją finansową, czyli zmniejszaniem deficytu, a w konsekwencji także długu. Jeśli się okaże, że będziemy musieli na rzecz wzrostu zweryfikować swoje oczekiwania co do wysokości deficytu, to będziemy o tym rozmawiali, ale nie podejmiemy działań, które mogłyby ten deficyt zwiększyć" - wskazał Tusk.
Premier mówił też, że rynek pracy jest jednym z najważniejszych problemów. Odniósł się też do zakładanego w budżecie na br. wzrostu gospodarczego na poziomie 2,5 proc. "Jestem przekonany, że nie będzie tutaj istotnego błędu w porównaniu do tego, co zakładaliśmy. Fakt, że początek roku był lepszy, a druga połowa może być gorsza może oznaczać większe kłopoty na rynku pracy, czyli mówiąc krótko utratę miejsc pracy przez ludzi" - mówił Tusk.
Wskazał, że wkrótce przedstawi informację o działaniach, które będą mogły wpływać pobudzająco na gospodarkę i na rynek pracy.