"Nadszedł czas na redystrybucję (dochodów)" - powiedział w piątek w Berlinie, przedstawiając cele koalicji, przewodniczący związku zawodowego pracowników sektora usług Verdi, Frank Bsirske.
Jak długo Niemcy pozostaną "rajem dla bogaczy, osób dziedziczących spadki oraz spekulantów", tak długo zagrożone będzie państwo socjalne i możliwości wypełniania przez nie obowiązków - podkreślił niemiecki związkowiec, cytowany przez agencję dpa.
Zdaniem stowarzyszenia Wohlfahrtsverband, propagującego sprawiedliwość społeczną, Niemcy znalazły się na rozdrożu, a polityka cięć budżetowych narusza model państwa opieki socjalnej.
Jutta Sundermann z alterglobalistycznej organizacji Attac wezwała do publicznej dyskusji o kosztach kryzysu, przyszłości państwa socjalnego oraz nierównego podziału bogactw. "Po jednej stronie mamy publiczną biedę, po drugiej zaś prywatny majątek w wysokości ośmiu bilionów euro" - podkreśliła Sundermann.
Program koalicji obejmuje też wyższe podatki od dużych spadków, zysków uzyskiwanych przez duże koncerny oraz od zysków giełdowych. Nie padły jednak propozycje konkretnych stawek. Na znak poparcia dla propozycji wyższych podatków 29 września mają odbyć się w Niemczech demonstracje i wiece.
Najwyższa obowiązująca obecnie stawka podatkowa od osób fizycznych wynosi 45 proc. i dotyczy rocznych dochodów powyżej 250 tys. euro. W latach 90. była ona wyższa aż o osiem punktów procentowych. Opozycyjne partie SPD i Zieloni chcą po przerwie wakacyjnej wnieść do izby wyższej parlamentu Bundesratu projekt ustawy o ponownym podniesieniu stawki tego podatku. Wnioskodawcy liczą na wpływy do budżetu w wysokości 10-12 mld euro rocznie.
Niemiecki Instytut Badań nad Gospodarką (DIW) opowiedział się niedawno za dodatkowym jednorazowym opodatkowaniem obywateli posiadających majątek powyżej 250 tys. euro. 10-procentowa opłata wzbogaciłaby skarb państwa o 230 mld euro.
Koalicja rządowa CDU/CSU i FDP nastawiona jest sceptycznie do pomysłów dodatkowych obciążeń podatkowych. Sekretarz generalny FDP Patrick Doering zarzucił opozycji "zabawę w Robin Hooda". Jego zdaniem na dodatkowych opłatach ucierpi klasa średnia, a to doprowadzi do utraty miejsc pracy.
Poseł CSU Hans Michelbach zarzucił zwolennikom podwyższania podatków, że - posługując się nieprawdziwymi liczbami - budzą zawiść wobec zamożnych. To program "zwalczania pracowitych przedsiębiorców" - powiedział Michelbach.