Zaufanie do sektora finansowego jest najniższe w historii: w sondażu przeprowadzonym przez brytyjską telewizję ITN jedynie 10 proc. respondentów uważało, że bankierzy mówią prawdę.
Tymczasem zaufanie jest esencją pośrednictwa finansowego. W giełdowym łańcuchu inwestycyjnym maklerzy powinni być zaufanymi zarządcami pieniędzy deponentów. Dyrektorzy firm – zaufanymi zarządcami korporacji. Inaczej pośrednicy stają się nikim innym jak poborcami myta. Zaufanie to kwestia osobista, rodzi się w wyniku długotrwałej relacji. Zdepersonalizowane zaufanie może powstać tylko w organizacji rządzącej się sztywnymi zasadami – jak niegdyś w bankach detalicznych – lub przez uregulowanie brutalnego postępowania.
Łańcuch pośredników na rynku giełdowym jest długi. Obejmuje nominatów, zarządzających funduszami, firmy ubezpieczeniowe, powierników funduszy emerytalnych, platformy transakcji detalicznych, niezależnych doradców finansowych i wiele innych podmiotów. Wraz z rozrastaniem się tego łańcucha siła poszczególnych relacji słabnie, a jednak zaufanie w łańcuchu może być tylko tak silne, jak jego najsłabsze ogniwo. By osiągnąć podstawowy cel inwestycji giełdowej – efektywne firmy, które generują wysokie i trwałe zwroty bez niepotrzebnego ryzyka – łańcuch pośredników powinien być krótszy i prostszy. Powinien nagradzać za długotrwałe relacje, a nie za częste transakcje. Nagrody te nie muszą mieć charakteru finansowego. Większość zarządzających funduszami pragnie wykonywać dobrą robotę – zarabiać pieniądze dla swoich klientów dzięki bliskim, konstruktywnym relacjom ze spółkami, w które inwestują. Większość korporacyjnych menedżerów chce zostawić po sobie firmę, którą zarządzają, w lepszej kondycji, niż ją zastali. Jedni i drudzy mają jednak ograniczone możliwości, ponieważ działają w kulturze, która nagradza – często absurdalnie szczodrze – za wyniki krótkoterminowe.
W latach 70. i 80. regulacje rynków finansowych pogrzebały system, który ograniczał konflikt interesów i zachęcał firmy do budowania reputacji na know-how. Nowe podejście było oparte na regulacjach behawioralnych, pomyślanych tak, by zwalczać niewłaściwe zachowania poprzez szczegółowe przepisy. Powstał system tyleż skomplikowany, co nieefektywny i w dużej mierze podporządkowany interesom sektora finansowego.
Musimy wrócić do prostszej struktury służącej użytkownikom rynku giełdowego – drobnym inwestorom i firmom. Regulacje powinny nakładać na wszystkich uczestników łańcucha obowiązek stosowania się do standardów uczciwości, które są wymagane od każdego, kto zarządza cudzymi pieniędzmi.