Kowalski zaznaczył, że już na początku roku eksperci Instytutu prognozowali, że tegoroczny wzrost cen żywności wyniesie 4 proc. "Przyjmując różne scenariusze zakładaliśmy, że może to być nieco mniej, niż 4 proc., a przy katastrofalnej pogodzie czy sytuacji na rynkach światowych, może być więcej, ale nawet przy najbardziej czarnym scenariuszu nie więcej niż 6 proc." - powiedział. Dodał, "podtrzymujemy prognozę 4-proc. wzrostu cen."
Przypomniał, że na początku roku większość ekspertów, poza Instytutem, twierdziła, że w tym roku w naszym kraju zboża będzie mało, a ziarno będzie drogie, bo uprawy wymarzły. IERiGŻ wskazywał natomiast, że nawet, jeżeli 30-40 proc. upraw zniszczyły mrozy, to nie znaczy, że pola te nie zostaną zagospodarowane. Faktycznie prawie wszyscy rolnicy wykonali ponowne zasiewy - zauważył. Zaznaczył, że co prawda zboża jare plonują gorzej niż ozime, ale obecnie już wiadomo, że plony te zapowiadają się dobrze - podkreślił.
Jak zauważył dyrektor, tańsze niż w ubiegłym roku są nowalijki, ale ostatecznie o cenach będzie decydował główny zbiór. Dodał, że także tańsze są owoce.
"Nie spodziewam się, aby mleko i przetwory mleczne zdrożały" - powiedział Kowalski. Wyjaśnił, że od dłuższego czasu obserwowany jest gwałtowny spadek cen tych produktów na rynkach światowych. Np. mleko w proszku staniało o prawie 30 proc. Jego zdaniem produkty mleczny potaniały z powodu spadku popytu. Część niewyeksportowanych tych produktów zostanie w naszym kraju, a to może doprowadzić do obniżenia cen przetworów mlecznych.
Może natomiast podrożeć mięso, głównie wieprzowina i niewiele drób.
Podkreślił, że o krajowych cenach żywności w dużym stopniu decyduje też sytuacja na rynkach światowych.
Według piątkowych danych GUS, w czerwcu w stosunku do maja żywność podrożała o 0,7 proc., natomiast w ujęciu rocznym było to 5,4 proc.