W poniedziałek ok. godz. 18 euro kosztowało 4,25 zł, dolar - 3,41 zł, a frank - 3,54 zł. Analitycy wskazują, że złoty, mimo złych nastrojów na rynku, jest stabilny. W tym tygodniu rynki czekają głównie na wyniki szczytu UE, który rozpocznie się w czwartek.
W piątek na zamknięciu za wspólną walutę płacono 4,27 zł, za dolara - 3,39 zł, a za szwajcarskiego franka - 3,55 zł.
Sebastian Trojanowski z Noble Securities ocenił, że nastroje inwestorów przed dwudniowym spotkaniem liderów UE są na tyle złe, że już sam zarys konkretnych rozwiązań problemów strefy euro może je znacząco polepszyć.
"Oczekiwania nie są wygórowane, ponieważ mało kto spodziewa się przedstawienia panaceum na najważniejsze problemy strefy euro. Jednakże inwestorzy oczekują co najmniej zarysu planu integracji fiskalnej, zacieśnienia nadzoru finansowego oraz propozycji wspierania wzrostu gospodarczego" - wskazał.
W jego opinii, jeśli szczyt nie przyniesie konstruktywnych wniosków i komunikatów, prawdopodobnie skutkować to będzie dalszą przeceną euro i ryzykownych aktywów, w tym złotego.
Analitycy wskazali, że pozytywnie na inwestorów nie podziałały w poniedziałek dobre dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. Departament handlu podał, że sprzedaż nowych domów w USA wzrosła w maju do 369 tys. w ujęciu rocznym. Analitycy spodziewali się 347 tys.
Sprzedaż nowych domów stanowi w USA 15 proc. amerykańskiego rynku nieruchomości, a pozostała część to transakcje z rynku wtórnego.
"Dane z USA przeszły bez echa. Liczyły się jedynie europejskie niepokoje, którym towarzyszył dobrze wszystkim znany ruch w górę na rentowności obligacji państw południa" - stwierdził analityk DM BOŚ Łukasz Bugaj.
Nerwowa atmosfera odbiła się na europejskich i amerykańskich giełdach. Indeks największych spółek notowanych w Warszawie zamknął się spadkiem o 1,51 proc., niemiecki DAX stracił 2,09 proc., a francuski CAC 40 - 2,24 proc.
Nie lepiej było na giełdach w USA, gdzie ok. godz. 18 indeks Dow Jones tracił 1,4 proc., Nasdaq - 2,14 proc., a S&P 500 - 1,8 proc.
Analityk DM BOŚ wskazał, że powodem spadków jest zbliżający się szczyt UE. "Niemalże każdy poprzedni szczyt Unii Europejskiej poprzedzony był mniej lub bardziej rozbudzonymi nadziejami na przełom. Jeszcze w minionym tygodniu wydawało się, że teraz będzie podobnie i inwestorzy ulegną słowom polityków. Tak się jednak nie stało i większość komentarzy mówi o możliwym fiasku" - ocenił.
"Zły nastój najwidoczniej udzielił się inwestorom, których oczekiwania wobec szczytu szybko się zmniejszyły. Wraz z obniżoną poprzeczką dla polityków spadały giełdowe indeksy, najsilniej te na południu Europy, gdzie zniżki sięgały nawet 4 proc." - dodał Bugaj.