"Do strefy euro przystąpimy w momencie, kiedy będzie ona na tyle naprawiona, że będziemy uważali, że takie przystąpienie Polski byłoby bezpieczne" - powiedział dziennikarzom w Luksemburgu Rostowski.
Na razie Polska nie podaje dat - ani co do wejścia do ERM2 (tzw. wąż walutowy, czyli poprzedzający wejście do strefy euro mechanizm, dzięki któremu wahania waluty do euro są niewielkie), ani do eurolandu. "Nie mamy obowiązku wejścia do węża walutowego, tylko mamy obowiązek bycia w wężu co najmniej dwa lata" - powiedział.
Rostowski pytany, czy nie wolałby uczestniczyć w remoncie domu, a nie czekać i wprowadzić się do już gotowego i wyremontowanego, powiedział: "Szczerze mówiąc, choć z boku podpowiadamy dobre pomysły, ja bym nie chciał wprowadzić się do domu, w którym elementy architektoniczne, to znaczy zasadnicze elementy renowacji czy remontu nie zostały dokonane; gdzie jednak istnieje niebezpieczeństwo, że jakaś ściana by się na nas obsunęła" - powiedział Rostowski. - Niech naprawią te ściany i te stropy. I jak już raz ta struktura będzie naprawdę bezpieczna, to wtedy będziemy mogli rozważyć przystąpienie".
Pytany, czy jest presja innych państw na Polskę w tej sprawie, powiedział: "Na pewno podpowiadają nam, że jesteśmy mile widziani. Na to mówimy, że bardzo dziękujemy za zaproszenie".
Niewykluczone, że już w przyszłym roku Komisja Europejska zamknie procedurę nadmiernego deficytu wobec Polski. Obniżenie deficytu poniżej dozwolonego pułapu 3 proc. jest jednym z kryteriów z Maastricht wejścia do strefy euro.