Inwestorzy szukający schronienia przed kryzysem zadłużeniowym, który rozpoczął się od Grecji i zmusił Hiszpanię do zabiegania o pomoc ratunkową, zniekształcają rynek kredytowy podsycając rekordowe różnice między obligacjami i derywatami – pisze agencja Bloomberg.

Koszty credit-default swaps (CDS) ubezpieczające (na wypadek bankructwa) europejskie firmy z ratingiem inwestycyjnym, poczynając od stalowego potentata, koncernu ArcelorMittal po producenta cementu, firmę Holcim, przekroczyły stawki premii za obligacje o 61 punktów bazowych w maju i 44 pb. w zeszłym tygodniu – wynika z ustaleń banku Morgan Stanley. Dla porównania historyczne minimum z 2008 roku wynosiło minus 135 pb., a w styczniu nie było prawie żadnej różnicy.

Traderzy gromadzą ubezpieczenia za obligacje z obawy, że wyjście Grecji ze strefy euro może zachwiać gospodarką Europy. Równocześnie niedostatek obligacji korporacyjnych obniża ich premie, gdyż banki i inwestorzy wykorzystują środki finansowe z programu pożyczkowego Europejskiego Banku Centralnego, aby wykupywać bony jako alternatywę do rządowych papierów dłużnych.

Rozbieżność między obligacjami korporacyjnymi i CDS jest kolejnym przykładem pęknięć na rynkach, gdy kryzys w Europie się pogłębia, a hiszpańskie 10-letnie obligacje rządowe wspięły się w zeszłym tygodniu na poziom 6,998 proc., rekordowy od czasu wprowadzenia euro.

“Dla wielu korporacji nie ma żadnego kryzysu euro. Ten kryzys dotyczy obligacji rządowych. Segment korporacyjny staje się nową bezpieczną przystanią” – mówi Jochen Felsenheimer, dyrektor zarządzający w Assenagon Credit Management z Monachium.

W przeciwieństwie do kryzysu bankowego, kiedy spanikowani inwestorzy pozbywali się obligacji firm, obecny ich niedostatek sprawia, że część uczestników rynków niechętnie sprzedaje te papiery, bo mogą nie być w stanie ich odkupić, kiedy nastroje na rynkach się poprawią.