"To są założenia dość ostrożne, nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że np. wzrost gospodarczy jest niższy, a inflacja wyższa.
Być może na jesieni, kiedy będzie ostatecznie budżet robiony, będzie wiadomo coś więcej. Być może będzie to oznaczało konieczność zmiany założeń. (...)
Niestety przesłanek, żeby było lepiej specjalnie dużo nie ma. Przy czym - dla budżetu akurat, to nie jest wada, bo inflacja wyższa od założeń, na krótką metę jest korzystna, ułatwia realizację budżetu.
Nie ma też co robić budżetu panikarskiego, czyli zakładać, że wszystko bardzo źle pójdzie. Lepiej trzymać się rozsądnych założeń ze świadomością, że trzeba bacznie obserwować gospodarkę, w tym także strefę euro, bo być może za kilka miesięcy, trzeba będzie zweryfikować na niekorzyść te prognozy.
Pomysł wzrostu płacy minimalnej oceniam źle, zwłaszcza w sytuacji, gdy rośnie bezrobocie".